Huti w ostatnim czasie nie odnosili znaczących sukcesów, ostatnie dni pokazały jednak, iż zagrożenie nie maleje. W poniedziałek 15 lipca jemeńscy terroryści zaatakowali dwa statki. Pierwszym z nich był MT Bentley I (IMO: 9253129), izraelski statek pod panamską banderą, który miał transportować olej roślinny z Rosji do Chin. Pomimo wykorzystania trzech dronów nawodnych, jednego latającego i dwóch małych łodzi atak nie przyniósł efektu.
Niestety mniej szczęścia miała załoga zbiornikowca MT Chios Lion (IMO: 9398280) pod banderą Liberii. W statek trafił dron nawodny. Dzień później opublikowano nagranie z ataku. Pomimo groźnie wyglądającej eksplozji najprawdopodobniej obyło się bez rannych. Chios Lion nie poprosił o pomoc, co wskazuje, że wbrew pozorom zniszczenia mogły okazać się niewielkie. Jak na ironię – dostępne informacje sugerują, że statek przewozi rosyjską ropę.
VIDEO OF THE DAY: The Houthis of Yemen have released a propaganda video of their attack against the oil tanker MT Chios Lion using an uncrewed surface vessel (USV). The oil tanker suffered minor damage and the crew is safe | #OOTT pic.twitter.com/CdMr1kz26v
— Javier Blas (@JavierBlas) July 16, 2024
Wczoraj odbyły się obchody szyickiego święta Aszura. Upamiętnia ono śmierć Husajna, syna Alego ibn Abu Taliba, w bitwie pod Karbalą w 680 roku. Z tej okazji lider ruchu Abd al‑Malik al‑Huti wygłosił przemówienie. Treść nie odbiegała od klasycznej retoryki Hutich, jaką możemy słyszeć od miesięcy. Oprócz frazesów na temat Stanów Zjednoczonych, Izraela i Arabii Saudyjskiej połączonych z upamiętnieniem śmierci Husajna znalazło się miejsce na ciekawy przykład propagandy sukcesu. Według lidera Hutich grupa lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69) miała opuścić Morze Czerwone z powodu działalności zbrojnej ruchu.
Faktycznie, amerykański lotniskowiec wrócił 14 lipca na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych po 275 dniach rejsu. Oprócz niego do portu zawinęły również krążownik USS Philippine Sea (CG 58) oraz niszczyciele USS Gravely (DDG 107) i USS Mason (DDG 87).
Ale nie oznacza to, że Huti będą czuć się samotni w najbliższym czasie. W miejsce Eisenhowera pojawi się kolejny prezydent. Tym razem będzie to USS Theodore Roosevelt (CVN 71). Według komunikatu CENTCOM-u grupa lotniskowca weszła w obszar działań 12 lipca. Trafienie Chios Lion jest więc chłodnym powitaniem.
The Theodore Roosevelt Carrier Strike Group (TRCSG) arrived in the U.S. 5th
Fleet area of operations July 12 to deter aggression, promote regional stability, and protect the free flow of commerce in the region. pic.twitter.com/TEJck2gLHF— U.S. Central Command (@CENTCOM) July 12, 2024
Tymczasem okręty skupione wokół Eisenhowera wystrzeliły łącznie 155 pocisków przeciwlotniczych i 135 Tomahawków. Samoloty z Ike’a miały wystrzelić prawie 60 pocisków powietrze–powietrze i 420 sztuk broni powietrze–ziemia. Z jednej strony te liczby to pokaz siły, jaką dysponuje amerykańska marynarka, z drugiej ukazują one, jak duże koszty pociąga za sobą walka z dość prostymi środkami używanymi przez Hutich. Koszt jednego pocisku Sea Sparrow to około miliona dolarów, a Tomahawka – około 2 milionów. A to jedynie cena wykorzystanego uzbrojenia, bez uwzględnienia licznych kosztów związanych z funkcjonowaniem całej grupy lotniskowcowej, takich jak paliwo czy obsługa techniczna. Oczywiście, część tych wydatków jest stała, jednak ukazuje to, jak bardzo kosztowna jest walka z terroryzmem na Morzu Czerwonym.
Niedawno pojawiła się kolejna informacja o działaniach Eisenhowera na Morzu Czerwonym. Jak donosi The War Zone, samolot walki radioelektronicznej EA-18G Growler z eskadry VAQ-130 „Zappers” zaokrętowany na Ike’u miał dokonać pierwszego w historii tego typu zniszczenia celu powietrznego w warunkach bojowych. Celem zapewne był dron Hutich, a zestrzelenia dokonano z wykorzystaniem pocisku kierowanego AIM-120 AMRAAM. Szczegóły nie są jednak znane.
– Nie pamiętam, kiedy ostatni raz US Navy stanęła przed bardziej wymagającym rejsem operacyjnym, obejmującym wielokrotne przedłużanie, poważnie ograniczone możliwości odpoczynku i prawdziwą walkę – powiedział komandor porucznik Carl Ellsworth, dowódca VAQ-130.
– Nie tylko dla lotników, ale także dla załogi całej grupy uderzeniowej – podkreślił Ellsworth. – To najbardziej kinetyczna akcja na morzu od czasów drugiej wojny światowej. Słowa nie są w stanie oddać tego, jak bardzo jestem dumny z „Zapperów”, którzy przez wiele miesięcy wykonywali swoje obowiązki w walce w niezwykle trudnych okolicznościach, często nie wiedząc, co przyniesie każdy dzień. To, co najlepsze w naszym kraju, jest właśnie tutaj, w VAQ-130.
Oprócz obrony przed dronami Growlery z Eisenhowera miały również uczestniczyć w siedmiu atakach na terytoria Hutich i wykonać niemal 700 samolotolotów bojowych.
Kolejnym przełomem w historii sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, do którego przyczynił się Eisenhower, jest pierwsze zestrzelenie zagrożenia powietrznego przez kobietę. Dzieła dokonała niewymieniona z imienia lotniczka z eskadry VFA-32 „Fighting Swordsmen” za sterami F/A-18F Super Horneta. Kobiety już od półwiecza pełnią służbę w lotnictwie US Navy. Pierwszą kobietą za sterami samolotu bojowego była Rosemary Mariner, która uzyskała stosowne uprawnienia w 1974 roku.
Pierwszą, która pilotowała myśliwiec pokładowy i stacjonowała na pokładzie okrętu, była jednak Kara Hultgreen, która uzyskała kwalifikację w lipcu 1994 roku. Była ona też jedną z pierwszych kobiet w ogóle przeszkolonych na myśliwcach F-14 Tomcat. Niestety straciła życie wskutek wypadku podczas lądowania na USS Abraham Lincoln (CVN 72) 25 października 1994 roku.
Obecnie kobiety stanowią około 12% ogółu pilotów US Navy.
Dla uczciwości trzeba dodać, że w tych czasach walka dwóch maszyn latających jest rzadsza niż kiedyś, trudno więc się dziwić, że US Navy musiała czekać trzy dekady na pierwsze zwycięstwo powietrzne zapisane na konto kobiety. W ostatnich latach poza Morzem Czerwonym piloci ze Stanów Zjednoczonych (nie tylko z marynarki wojennej) mieli ledwie kilka okazji, aby trafić prawdziwy cel latający. W 2017 roku komandor podporucznik Michael „Mob” Tremel z eskadry VFA-87 „Golden Warriors” za sterami F/A-18E zestrzelił syryjskiego Su-22. Rok temu, również w Syrii, amerykański pilot zestrzelił tureckiego drona atakującego siły kurdyjskie. Były to jednak przypadki incydentalne.