Pod koniec stycznia duński rząd skierował fregatę przeciwlotniczą F361 Iver Huitfeldt na Morze Czerwone do uczestnictwa w operacji „Prosperity Guardian”, mającej zapewnić statkom handlowym idącym przez Kanał Sueski i cieśninę Bab al-Mandab ochronę przed atakami ze strony ruchu Huti. Okręt szybko zanotował sukcesy, jednak w ostatnich dniach pojawiają się informacje, że z powodu konfliktu między radarem a systemem kierowania ogniem fregata nie była w stanie odpalić pocisków przeciw­lot­ni­czych. W dodatku amunicja artyleryjska rzekomo jest wadliwa – pociski wybu­chały tuż po opuszczeniu luf dział artylerii głównej.

Informacje o poważnych problemach tra­pią­cych okręt jako pierwszy podał duński serwis Olfi, powołując się na wycieki raportu, który przedłożyć miał dowódca okrętu przełożonym. Oczywiście resort obrony nie potwierdził ani nie zde­men­to­wał doniesień, ale faktem jest, że okręt przedwcześnie wrócił do macierzystego portu wojennego Korsør. Może świadczyć to o autentyczności informacji.

Na początku marca fregata przeszła debiut bojowy, zestrzeliwując cztery wystrze­lone przez Hutich bezzałogowce. Wówczas dowódca okrętu, komandor Sune Lund, mówił, że 9 marca około godziny 4.00 na ekranie radaru do­strze­żono zbliżający się obiekt, który po zidentyfikowaniu jako zagrożenie został strącony. W ciągu kolejnej godziny sytuacja powtórzyła się jeszcze trzy razy. Wszystko działało wówczas bez zarzutu. Co więc zawiniło tym razem?

Przyczyną problemów ma być konflikt między radiolokatorem wielofunkcyjnym APAR z anteną klasy AESA (znajduje się on w wielościennym maszcie w przedniej części nadbudówki) a systemem zarzą­dzania/kierowania uzbro­jeniem Terma C‑Flex. APAR pracuje w paśmie I/J, a to pierwsze służy do kierowania ognia systemów przeciwlotniczych. Dostępne informacje nie wskazują dokładnej przy­czyny usterki, mówią jedynie, że uniemożliwiła użycie pocisków prze­ciw­lot­ni­czych RIM-162 Evolved Sea Sparrow Missile (ESSM) przez mniej więcej pół godziny.

Być może źródłem problemów jest usterka systemu łącza danych między radarem a systemem zarządzania uzbro­jeniem. Świadczyć mogą o tym pojawiające się informacje, że usterka należy do tych o „symbolicznym znaczeniu”. Portal Marineschepen.nl złożył zapytanie do producenta stacji radio­lo­ka­cyjnej – firmy Thales. Spółka potwierdziła do pewnego stopnia zaistnienie sytuacji, przekazując przy tym, że na podstawie przekazanych informacji od Forsvaret można wykluczyć problem z radarem APAR.

Olfi poinformował również, iż załoga Ivera Huitfeldta miała otrzymać zalecenie, aby do kierowania ogniem przeciw­lot­ni­czym wykorzystywać mniej wydajny radar kie­rowania ogniem Saab Ceros (jego okrągłe anteny znajdują się przed masztem i nad hangarem śmigłowca) i systemy opto­elektro­niczne. Wszystkie one służą normalnie do kierowania dwóch dzio­bowych armat automatycznych OTO Melara kalibru 76 milimetrów.

Tu zaś pojawia się kolejny, zdecydowane poważniejszy problem dotyczący dwóch głównych armat, a dokładniej – sto­so­wanej w nich amunicji. Wedle doniesień duża część pocisków eksplodowała w locie, nie sięgnąwszy celu. Niektóre z nich eksplodowały w bardzo bliskiej odległości od fregaty, prawie że od razu po opuszczeniu lufy.

Wadliwa amunicja stanowi ogromne nie­bez­pie­czeń­stwo dla załogi i okrętu. Jeżeli eksploduje jeszcze w armacie lub w karuzeli, może spowodować poważne uszkodzenia, wywołać pożar i nawet doprowadzić do śmierci marynarzy. Komandor Lund uskarżał się, że nie­do­pusz­czalne jest wysłanie okrętu na misję bojową z wadliwą amunicją. Same pociski miały niespełna trzydzieści lat na karku, jednak w 2005 roku otrzymały nowe zapalniki zbliżeniowe, prze­zna­czone głów­nie do niszczenia celów powietrz­nych lub niewielkich jednostek nawod­nych, takich jak na przykład łodzie motorowe.

Iver Huitfeldt na Bałtyku. W tle niemiecki okręt zaopa­trze­niowy Frank­furt am Main (A 1412).
(US Navy / Chief Mass Communication Specialist America A. Henry)

W duńskiej marynarce wojennej służą trzy okręty typu Iver Huitfeldt: jednostka wiodąca (zwodowana w marcu 2010 roku) oraz Peter Willemoes i Niels Juel (obie zwodowane w grudniu 2010 roku). Kadłub typu Iver Huitfeldt ponadto stał się bazą dla brytyjskich fregat typu 31 vel Arrowhead 140, a tym samym – dla polskich Mieczników.

Typ Iver Huitfeldt zaprojektowano na bazie doświadczeń z typem Absalon. O ile Absalony stanowią realizację ciekawej wizji okrętu wielozadaniowego, o tyle Huitfeldty opisywane są w ojczyźnie jednoznacznie jako luftforsvarsfregatter – fregaty obrony przeciwlotniczej. Ich zasadnicze uzbrojenie stanowi 32‑komo­rowa wyrzutnia pionowa Mk. 41 VLS wy­po­sażona w pociski SM-2 Block IIIA, dwa pakiety wyrzutni Mk. 56 VLS z 48 pociskami ESSM, osiem pocisków prze­ciw­ok­rę­to­wych Harpoon i dwa działa OTO Melara kalibru 76 milimetrów.

Okręty wyposażone są w opracowany przez Thalesa zintegrowany system obrony powietrznej składający się z radio­lo­ka­tora wielofunkcyjnego APAR, stacji radio­lo­ka­cyjnej przeszukiwania prze­strzeni powietrznej SMART-L z anteną klasy PESA pracującego w paśmie L i systemu kontroli uzbrojenia Terma C‑Flex. Analogiczny zestaw systemów zaim­ple­­men­­to­wano także na holen­der­skich fregatach typu De Zeven Provinciën. Warto jednak zaznaczyć, że przyszłe polskie i brytyjskie fregaty, bazujące na Huitfeldtach, otrzymają odmienny zestaw sensorów i uzbrojenia.

Aktualizacja (4 kwietnia 14.20): Wczoraj wieczorem stanowisko stracił dowódca duńskich sił zbrojnych generał Flemming Lentfer. Decyzję o zdymisjonowaniu ge­ne­rała podjął minister obrony Troels Lund Poulsen. Stwierdził on, że o incy­dencie na Morzu Czerwonym dowiedział się nie od Lentfera, ale z artykułu Olfi, w związku z czym stracił zaufanie do generała. Ma się rozpocząć docho­dzenie mające ustalić, co było przy­czyną awarii na Huitfeldcie, kto z resortu obrony został poin­for­mo­wany o raporcie złożonym przez dowódcę okrętu i dlaczego nie był to minister.

Łukasz Golowanow, Konflikty.pl