Wydłuża się lista samolotów i śmigłowców, których koła dotknęły pokładu lotniskowca HMS Queen Elizabeth. Po Merlinach, Wildcatach, Chinookach i Lightningach z początkiem października przyszła kolej na dwie inne konstrukcje ważne w działaniach na morzu, znów w barwach sił morskich Stanów Zjednoczonych.

Jedną z amerykańskich maszyn, które pojawiły się po raz pierwszy na nowym okręcie flagowym Royal Navy, był MH-53E Sea Dragon. Śmigłowiec należał do eskadry HM-15 „Blackhawks”, jednej z dwóch stacjonujących w Norfolku w Wirginii jednostek lotniczych US Navy wyspecjalizowanych w zwalczaniu pól minowych.

Raczej nie był natomiast niespodzianką przylot MV-22B z US Marine Corps. Maszyna należała do eskadry VMM-264 „Black Knights” z MCAS New River w Karolinie Północnej. Stało się to jedenaście lat od pojawienia się pionowzlotu tego typu na lotniskowcu HMS Illustrious (R06) typu Invincible.

Dla personelu pokładowego wizyta zagranicznych gości była okazją do zaznajomienia się z nieco odmienną specyfiką amerykańskich konstrukcji. Wiropłaty wykonały na Queen Elizabeth tylko starty i lądowania, najprawdopodobniej nie korzystając z wind ani hangarów brytyjskiego okrętu.

W przyszłości Ospreye mogły będą przewozić marines zaokrętowanych na Queen Elizabeth czy dostarczać elementy napędu F-35. Sea Dragony mogłyby natomiast włączyć lotniskowiec do działań przeciwminowych. Są też podobne do nowego ciężkiego śmigłowca USMC – CH-53K King Stalliona.

Niejako przy okazji testów interoperacyjności z maszynami US Navy i US Marine Corps przeprowadzono też kolejną próbę wewnątrz Royal Navy. Jeden z Merlinów HC.4 z Queen Elizabeth, mimo wysokiego stanu morza, wykonał pierwsze w historii lądowanie na towarzyszącej lotniskowcowi fregacie HMS Monmouth.

Zobacz też: HMS Queen Elizabeth na Florydzie

(royalnavy.mod.uk)

Royal Navy