Niemiecka Bundeswehra zainicjowała zakrojony na szeroka skalę program modernizacji artylerii lufowej i rakietowej. Jednym z jego kluczowych elementów jest pocisk manewrujący Joint Fire Support-Missile (JFS-M) opracowywany przez MBDA Deutschland. Serwisowi Soldat und Technik udało się zdobyć nieco informacji na temat prac prowadzonych w zakładach koncernu w bawarskim Schrobenhausen.
Brzmi to jak truizm, ale trzeba zacząć od prowadzonych w ostatnich latach analiz, które wykazały konieczność zmiany środka ciężkości działań sił zbrojnych państw europejskich z działań ekspedycyjnych na obronę własnego terytorium i wypełnianie zobowiązań sojuszniczych w ramach NATO. Bundeswehra, w przeciwieństwie do wielu niemieckich polityków, nie odbiega tutaj od normy. Za jedno z kluczowych wyzwań uznano przełamywanie złożonych wrogich stref antydostępowych (A2/AD). Założenia te umieszczono w programie reorganizacji wojsk lądowych Dywizja 2027.
Co ciekawe, niemieccy wojskowi uznali, że artyleria potencjalnego przeciwnika, czyli Rosji i Chin, dysponuje przewagą nie tylko liczebną, ale także zasięgu ognia. Wskazano tutaj, przede wszystkim na rosyjską amunicję precyzyjną Krasnopol-M2, umożliwiającą haubicom Koalicyja-SW rażenie celów na dystansie do 70 kilometrów. Kolejny punkt, na który zwrócili uwagę analitycy, to rosyjskie i chińskie systemy artylerii rakietowej dalekiego zasięgu i wykorzystanie taktycznych pocisków balistycznych takich jak Iskander. Uznano, że przy obecnym wyposażeniu niemiecka artyleria nie będzie w stanie skutecznie wspierać przełamania stref A2/AD.
Zukünftiges System Indirektes Feuer
W efekcie powstał program Przyszłościowego Systemu Ognia Pośredniego (Zukünftiges System Indirektes Feuer, w skrócie ZukSysIndirF). Obejmuje on cztery segmenty: jeden krótkiego, dwa średniego i jeden dalekiego zasięgu. System krótkiego zasięgu to nowe moździerze, mające charakteryzować się wysoką mobilnością i donośnością 8 tysięcy metrów. Programy systemów średniego zasięgu to modernizacja haubic samobieżnych kalibru 155 milimetrów PzH 2000 i wyrzutni rakietowych MLRS lub wdrożenie nowego systemu tej klasy. Docelowo artyleria lufowa ma razić cele na dystansie do 70 kilometrów, a rakietowa – do 100 kilometrów.
Niemniej w myśl nowych założeń operacyjnych dywizje i korpusy mają otrzymać możliwość ostrzeliwania celów odległych o 150 kilometrów. Tutaj otwiera się pole dla systemów dalekiego zasięgu. Wytyczne są dość ogólnikowe, bowiem wśród wymogów pojawia się zasięg 300–499 kilometrów. Bundeswehra jest otwarta na propozycje i zakłada wprowadzenie pocisków balistycznych i manewrujących zdolnych zwalczać wszystkie rodzaje i kategorie celów. W założenia te wpisuje się „Europejski ATACMS”, którego koncepcję Francja, Niemcy i Włochy przedstawiły w roku 2019. Przewidywany zasięg europejskiego pocisku wynosi od 150 do 300 kilometrów, nie wyklucza się jednak jego zwiększenia do nawet 500 kilometrów.
Joint Fire Support-Missile
Tutaj na scenę wkracza JFS-M, który będzie raczej uzupełnieniem „Europejskiego ATACMS-a” niż jego konkurencją. MBDA przez dłuższy czas rozważał układ broni i uznał, że wobec wymogu przełamywania stref antydostępowych i zwalczania szerokiej gamy celów lepiej sprawdzi się pocisk manewrujący niż balistyczny. Koncern zwrócił uwagę na kluczowe jego zdaniem zalety pocisków manewrujących, takie jak: możliwość omijania silnie bronionych rejonów na trasie przelotu, zdolność lotu na małej wysokości zgodnie z ukształtowaniem terenu (co utrudnia wykrycie przez systemy przeciwlotnicze) i możliwość zwalczania celów położonych nawet dziesięć kilometrów od wyrzutni. Wskazuje się wreszcie na zdolność pocisków manewrujących do krążenia nad wskazanym obszarem w poszukiwaniu celów czy wreszcie możliwość weryfikacji celu lub jego zmiany.
Pocisk jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie rozwoju, wszelkie informacje są więc bardzo ogólnikowe. Do napędu ma zostać wykorzystany silnik turboodrzutowy, zakładane jest też wykorzystanie rakietowego przyspieszacza startowego. JFS-M ma również charakteryzować się ograniczoną wykrywalnością. Zastosowany zostanie mieszany system naprowadzania, wykorzystujący satelitarny system nawigacji i najprawdopodobniej system bezwładnościowy. Cały czas trwają również dyskusje nad masą i rodzajem głowicy bojowej. W grę może wchodzić także zastosowanie głowic rozpoznawczej i walki radioelektronicznej.
MBDA zamierza wykorzystać elementy sztucznej inteligencji. Informacje na ten temat są wszakże jeszcze bardziej ogólnikowe. Koncern mówi o wykorzystaniu sztucznej inteligencji do automatycznego rozpoznawania celów w końcowej fazie lotu. JFS-M mógłby samodzielnie przeprowadzić rozpoznanie nad obszarem docelowym i analizę zagrożenia przy użyciu procedur automatycznego rozpoznawania celów, aby następnie na polecenie operatora natychmiast dokonać ataku. MBDA podobnie jak władze holenderskie wychodzi z założenia, że w przypadku systemów autonomicznych decyzja o ataku powinna należeć zawsze do człowieka.
Na razie nie wiadomo, czy mimo zakładanych cech amunicji krążącej i wykorzystania elementów sztucznej inteligencji rozwój JFS-M pójdzie szlakiem wytyczonym przez izraelską bombę Spice 250 czy amerykański system Golden Horde (Złota Orda). Chodzi tutaj o możliwość działania w roju, radykalnie zwiększającą możliwość niszczenia silnie bronionych celów, a także wykorzystanie algorytmów samouczących.
To ostatnie rozwiązanie umożliwia zbieranie danych z misji i samodzielne opracowywanie przez sztuczną inteligencję skuteczniejszych metod ataku, jest to szczególnie istotne przy przełamywaniu zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej. Prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji w systemach naprowadzania pocisków manewrujących od lat prowadzone są w Chinach.
Już teraz widać, że JFS-M może znacząco zwiększyć potencjał niemieckiej artylerii. Ambicje MBDA idą jednak dalej. Koncern myśli o opracowaniu wersji lotniczej i morskiej pocisku. W celu obniżenia kosztów i zmniejszenia ryzyka MBDA zamierza w szerokim stopniu wykorzystać już istniejące, dojrzałe technologie, a także bliskość techniczną z innymi, niewymienianymi z nazwy programami.
Zobacz też: Brazylijskie Leopardy będą służyć dłużej
(soldat-und-technik.de)