Rosyjski krążownik Marszał Ustinow – przebywający dotąd na wodach Morza Śródziemnego – przeszedł wczoraj Cieśninę Gibraltarską i skierował się najprawdopodobniej z powrotem do bazy macierzystej w Siewieromorsku. Ustinow to jeden z dwóch, obok Wariaga, pozostających w służbie krążowników rakietowych „dalekiej strefy morskiej i oceanicznej” projektu 1164 Atłant (NATO: Slava), tego samego, do którego należała zatopiona w kwietniu Moskwa.
Jak informuje USNI News, dwie godziny po wyjściu Ustinowa na Atlantyk śladem krążownika podążyły dwa amerykańskie niszczyciele z grupy uderzeniowej lotniskowca USS Harry S. Truman (CVN 75) – USS Cole (DDG 67) i USS Bainbridge (DDG 96). Rosjan – oprócz Ustinowa na zachód podążał też zbiornikowiec Wiaźma, który regularnie towarzyszy mu w długich rejsach, i duży okręt ZOP Wice-admirał Kułakow projektu 1155 Friegat – obserwował przez pewien czas także hiszpański samolot patrolowy P-3M Orion.
Russian Navy Slava class cruiser RFS Marshal Ustinov Westbound Strait of Gibraltar this afternoon pic.twitter.com/Vx6N72OLsX
— Michael J Sanchez (@key2med) August 24, 2022
—REKLAMA—
Ustinow pojawił się na Morzu Śródziemnym 7 lutego. W tym samym okresie na Morze Śródziemne wchodziło wiele innych rosyjskich okrętów, w tym Wariag, który jest okrętem flagowym Floty Oceanu Spokojnego, fregaty czy okręty desantowe. Już wtedy nie było wątpliwości, że ma to związek z kryzysem na granicy ukraińskiej i że jeśli dojdzie do wojny, okręty będą albo bezpośrednio wspierać inwazję, albo też angażować zasoby rozpoznawcze (i bojowe) NATO, aby nie można było ich skierować na pomoc Ukrainie.
#Gibraltar
-Russian Navy Slava-Class Cruiser Marshall Ustinov.
-USS Bainbridge (DDG 96) Aleigh Burke-class guided-missile destroyer.
-Spanish Air Force P-3M Orion CISNE31. pic.twitter.com/ApesGzlEkx— Manu Gómez (@GDarkconrad) August 24, 2022
Okręty projektu 1164 są uzbrojone w pociski P-1000 Wułkan o zasięgu szacowanym na 700 kilometrów. Są one wersją rozwojową wcześniej stosowanych pocisków P-500 Bazalt, a ich głównym celem jest zwalczanie lotniskowców nieprzyjaciela. W przypadku Ustinowa, na którym zmodyfikowano wyrzutnie i zwiększono ich odporność termiczną, zasięg Wułkanów miał wzrosnąć rzekomo do 1000 kilometrów dzięki przyspieszaczom rakietowym. Krążowniki dysponują też stosunkowo silnym uzbrojeniem przeciwlotniczym: ośmioma blokami po osiem wyrzutni systemu S-300F Fort o maksymalnym zasięgu 75 kilometrów przy użyciu pocisków 5W55RM. Wyrzutnie znajdują się za kominami, a przed nadbudówką z radiolokatorem 3R41 Wołna.
W gruncie rzeczy nie ma wątpliwości co do celu pobytu Ustinowa i Wariaga w strefie Śródziemnomorza. Oba krążowniki ze swoimi wyspecjalizowanymi pociskami miały stanowić przeciwwagę dla amerykańskich lotniskowców i ewentualnie NATO-wskich. Na początku lutego siły NATO przeprowadziły ćwiczenia, w których wzięły udział amerykański Truman, francuski Charles de Gaulle (R91) i włoski Cavour (C 550) wraz ze swoimi grupami okrętów wspomagających. Pod koniec marca ze względu na wojnę w Ukrainie amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin przedłużył rejs operacyjny grupy uderzeniowej Trumana.
@WarshipCam
U S Navy in strait of Gibraltar eastnound
USS Farragut DDG 99
USS George H.W. Bush CVN 77
USS Truxtun DDG 103
USS Leyte Gulf CG 55
Aug 25 2022 pic.twitter.com/71t6TKfTQb— Peter Ferrary (@PeterFerrary) August 25, 2022
Krążowniki kontra lotniskowce
Truman wciąż przebywa na Morzu Śródziemnym, ale jego rejs, trwający już dziewięć miesięcy, powoli zbliża się do końca, gdyż Cieśninę Gibraltarską przeszedł wczoraj – w przeciwnym kierunku niż Ustinow – lotniskowiec USS George H.W. Bush (CVN 77). Na początku lipca jego grupa uderzeniowa zakończyła ponadmiesięczne ćwiczenia przygotowujące do tej misji. Dla Trumana minione pół roku było okresem wytężonej pracy – jego komponent lotniczy w niektóre dni wykonywał blisko dziewięćdziesiąt samolotolotów.
Tu należy zwrócić uwagę na dwie osobne kwestie związane z obecnością krążowników projektu 1164. Po pierwsze, mimo że formalnie są one „zabójcami lotniskowców”, w praktyce, gdyby miało dojść do starcia Rosji z USA, a Atłantom polecono by zaatakować Trumana, byłby to rozkaz na wskroś samobójczy. Jak pisaliśmy w przeddzień wojny, jedyną szansę dawałby skoordynowany i wykonany z zaskoczenia (innymi słowy: jako pierwsze strzały w wojnie) atak pary krążowników z użyciem wszystkich dostępnych pocisków przeciwokrętowych w nadziei na przełamanie obrony bardziej liczbą efektorów aniżeli potencjałem każdego efektora z osobna. W takiej sytuacji oba krążowniki niemal na pewno skończyłyby na dnie, ale nawet jeden Wułkan, który trafiłby w odpowiednie miejsce, mógłby na długo wyłączyć Trumana z akcji.
Lotniskowiec jednakże nie działa samotnie i obok własnych systemów obrony bezpośredniej może polegać na swojej eskorcie. W przypadku Busha tworzą ją: krążownik USS Leyte Gulf (CG 55) oraz niszczyciele USS Nitze (DDG 94), USS Farragut (DDG 99), USS Truxtun (DDG 103) i USS Delbert D. Black (DDG 119). A do tego Amerykanie zgromadzili na Mare Nostrum szereg innych niszczycieli. Krążowniki miały raczej stanowić swoistą fleet in being, która choć słabsza, samym istnieniem zmusza przeciwnika do zabezpieczania się przed nią.
A z drugiej strony jeden z naszych ulubionych analityków H.I. Sutton podkreśla, że odwołanie Ustinowa uwypukla problemy rosyjskiej marynarki wojennej z długotrwałymi działaniami z dala od własnych baz. Wyraźnie kontrastuje to z Amerykanami, którym rosyjska flota dorównuje ambicją, a nie ustępuje możliwościami. US Navy dysponuje bowiem wspaniałą siatką zabezpieczenia logistycznego, łączącą komponenty własne z możliwościami zapewnianymi przez sojuszników.
I tak amerykańskie okręty od pół roku intensywnie działają na Morzu Śródziemnym. Łatwo się domyślić, że załoga Trumana (tak jak załogi okrętów towarzyszących) jest wyczerpana, ale wytrzymała tyle, ile było trzeba – do nadejścia zmiennika. Do tego CVN 75 zawijał do portów jedynie na kilkudniowe wizyty. Tymczasem Ustinow i inne okręty w ostatnim kwartale spędzały coraz więcej czasu w jedynej rosyjskiej bazie w tym regionie: syryjskim Tartusie. Bazie, która nie jest w stanie zapewnić należytej obsługi tak licznemu ugrupowaniu tak dużych okrętów.
Owszem, ktoś mógłby powiedzieć, że Wojenno-morskoj fłot nie spodziewał się, iż trzeba będzie utrzymać krążowniki tak długo z dala od baz macierzystych. Ale przecież Amerykanie też się nie spodziewali. Truman miał spędzić kilka miesięcy na Bliskim Wschodzie, a nie pół roku w Śródziemnomorzu. US Navy dowiodła, że w razie potrzeby jest w stanie dokonać gwałtownej i długoterminowej zmiany planów, gdy wymaga tego sytuacja strategiczna, rosyjska marynarka – że nie jest w stanie, a przynajmniej że nie chce, a tym samym ustępuje pola.
Prawdopodobnie wkrótce Wariag również zawinie do Tartusu, aby przygotować się do długiego rejsu – z powrotem do Fokina pod Władywostokiem. I tak Rosja nie będzie mieć ani jednego „zabójcy lotniskowców” nigdzie w pobliżu strefy działań wojennych, tymczasem Amerykanie – nie bez problemów, ale też z powodzeniem – cały czas będą mieć na podorędziu przynajmniej jedną lotniskowcową grupę uderzeniową, a chwilowo nawet dwie.
Zobacz też: Wagnerowcy w Mali – krwawi zbrodniarze, marni najemnicy