9 grudnia dwa bombowce B-52H Stratofortress, które wystartowały z bazy Barksdale w Luizjanie, przeleciały bez międzylądowania na Bliski Wschód. W trakcie trzydziestoośmiogodzinnego lotu maszyny przeleciały nad Atlantykiem i Europą, wleciały nad Półwysep Arabski i Zatokę Perską, zawróciły, okrążając Katar, po czym skierowały się z powrotem do Stanów Zjednoczonych ponad Jordanią, Izraelem i Morzem Śródziemnym. Dowództwo Centralne Stanów Zjednoczonych (CENTCOM) zapewniło, że maszyny pozostawały w bezpiecznej odległości od wybrzeża Iranu.

To ostatnie zastrzeżenie jest szczególnie istotne, nie ma bowiem wątpliwości, że wizyta Stratofortressów miała stanowić ostrzeżenie i demonstrację siły wobec władz w Teheranie. Waszyngton chce w ten sposób odstraszyć Islamską Republikę od podejmowania zbyt pochopnych decyzji w sprawie ataków na amerykańskie bazy w regionie. Jest to również jasna wiadomość, że Amerykanie dołożą wszelkich starań w celu obrony swoich żołnierzy i sił sojuszniczych na Bliskim Wschodzie.

W rejonie Zatoki Perskiej bombowcom (posługującym się znakami wywoławczymi COMAL11 i 12) towarzyszyły myśliwce państw sojuszniczych – Arabii Saudyjskiej (F-15SA), Kataru i Bahrajnu.



CENTCOM podkreślił, że lot B-52H jest również potwierdzeniem zdolności do szybkiego rozmieszczenia bombowców w dowolnym miejscu na świecie. Była to druga taka misja w ciągu dwóch miesięcy. Zorganizowanie takiego lotu wymaga bowiem zakrojonej na dużą skalę koordynacji z latającymi cysternami. Ze Stanów Zjednoczonych wraz ze Stratofortressami wyleciały KC-135R Stratotanker (SPUR71) i KC-135T Stratotanker (SPUR72).

Kolejne tankowanie odbyło się na południe od Hiszpanii (KC-135R z Morón koło Sewilli), później bombowce zatankowały z KC-10 Extendera już nad pustyniami Bliskiego Wschodu, a następnie znów przed odcinkiem transatlantyckim i po jego przebyciu. Ostatnie tankowanie wykonały KC-135R z McGuire w stanie New Jersey na południe od Yarmouth w stanie Massachusetts.



Podobną operację Waszyngton przeprowadził w listopadzie. Wówczas na Bliski Wschód przeleciały B-52H z Minot w Dakocie Północnej, czyli drugiej z zaledwie dwóch baz stanowiących dom Stratofortressów. Wówczas misję tę również określono jako demonstrację siły.

– Potencjalni nieprzyjaciele powinni zrozumieć, że żaden naród na ziemi nie jest bardziej gotowy i zdolny do szybkiego rozmieszczenia dodatkowej siły bojowej w obliczu jakiejkolwiek agresji – powiedział generał Kenneth F. McKenzie, dowódca CENTCOM-u.

3 stycznia nastąpi pierwsza rocznica śmierci generała Ghasema Solejmaniego (operacji tej poświęciliśmy obszerniejszy artykuł: Polowanie na Solejmaniego). W połączeniu z niedawnym zabójstwem ojca irańskiego programu jądrowego, Mohsena Fachrizadego, oznacza to niebezpieczny wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie i zagrożenie irańskimi atakami odwetowymi. Jednocześnie na polecenie Donalda Trumpa Pentagon wycofuje żołnierzy z Iraku i Afganistanu.

– Nie pragniemy starcia – zapewnił generał McKenzie – ale musimy być gotowi i zdecydowani, aby zareagować na każdą ewentualność i przeciwstawić się każdej agresji.

Zobacz też: Rosyjskie Tu-95MS ćwiczyły ataki za pomocą pocisków manewrujących

(washingtonpost.com, nytimes.com)

US Air Force / Staff Sgt. Sean Carnes