Według pojawiających się doniesień medialnych koncern Lockheed Martin rozważa wycofanie się z przetargu na nowy śmigłowiec wielozadaniowy dla Royal Air Force. Amerykanie w ramach postępowania proponują śmigłowiec wielozadaniowy S-70M Black Hawk wraz z lokalnym montażem maszyn. I właśnie utworzenie linii montażowej na Wyspach ma być dla koncernu głównym problemem, który jakoby doprowadzi do niezłożenia ostatecznej oferty brytyjskiemu resortowi obrony.

Jednym z głównych wymagań w programie New Medium Helicopter (NMH), mającym na celu wyłonić następcę głównie śmigłowców transportowych Puma, jest zagwa­ran­to­wa­nie brytyj­skiemu przemysłowi montaż śmigłowców na terenie Wielkiej Brytanii. Co by nie mówić o brytyjskich przed­się­wzię­ciach dotyczących zakupu nowego uzbrojenia, należy przyznać, że Londyn kładzie duży nacisk na rozbudowę lub utrzymanie kompetencji krajowego przemysłu.


Aktualizacja (4 lipca, 13.30): Na pytanie naszej redakcji Lockheed Martin odpowiedział, że kontynuuje dialog z brytyjskim ministerstwem obrony w formule Zaproszenia do Negocjacji (Invitation to Negotiate) w ramach programu NMH.


Ulokowanie ostatecznego montażu w Wielkiej Brytanii ma tym samym znaczącą wagę w samym przetargu: stanowi aż jedną czwartą całości punktów do zdobycia w postępowaniu. Lockheed zobowiązał się, że w zakresie montażu S-70M wejdzie w kooperację z przed­się­bior­stwem StandardAero. Wiropłaty miałyby być składane w zakładach StandardAero w Gosporcie w hrabstwie Hampshire.

Brytyjczycy w ramach NMH pierwotnie chcieli pozyskać do czterdziestu czterech nowych śmigłowców. Była to już znaczna liczba wiropłatów, która z punktu widzenia przed­się­biorstw biorących udział w przetargu umożliwiała opłacalne ulokowanie produkcji w Wielkiej Brytanii. Deklarację szeroko pojętej współpracy przemysłowej i montażu śmigłowców złożyli również kontrkandydaci Lockheeda, koncerny Leonardo i Airbus, proponujące odpowiednio śmigłowce AW149 i H175M.

W ubiegłym roku dyrektor Airbus Helicopters UK złożył deklarację otworzenia linii produkcyjnej H175M w Broughtonie w Walii, jeśli H175M zostanie zwycięzcą. Podobną propozycję złożyli Włosi, którzy zadeklarowali chęć przeniesienia produkcji AW149 do zakładów w Yeovil. Obie firmy są jednak w zdecydowanie korzystniejszej sytuacji od amerykańskiej spółki – śmigłowce powstawałyby w zakładach należących bezpośrednio do nich.

Amerykanie „eksportowe” Black Hawki montują w zakładach PZL Mielec. W grudniu ubiegłego roku dostarczyły one setny egzemplarz S-70i (pierwszy opuścił zakłady w 2010 roku). W ostatnich dniach spółka otrzymała również kontrakty na dodatkową maszynę dla rumuńskiej służby ratowniczej. Black Hawki z mieleckich zakładów poleciały między innymi do Chile, Kolumbii i na Filipiny. Oprócz tego znajdujące się w Polsce zakładu produkują wersję pożarniczą S-70 Firehawk oraz do tej pory wyprodukowały kilkaset kabin dla śmigłowców UH-60M.

PZL Mielec jest dobrze prosperującym zakładem, przynoszącym Amerykanom zyski i możliwości eksportu. Spełnienie brytyjskiego wymogu ulokowania montażu w kraju stanowi znaczny problem. Utworzenie dwóch równoległych linii montażowych z punktu widzenia spółki nie jest optymalnym rozwiązaniem.

RAF-owska Puma HC.2 podczas NATO Tiger Meet 2016.
(Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

W naszej opinii Lockheed mógłby ulokować w Gosporcie linię montażową wyłącznie S-70M dla brytyjskich sił powietrznych, a po zakończeniu ich produkcji przekształcić zakład w lokalne centrum serwisowe. Mogłoby to być najrozsądniejsze rozwiązanie. Ewentualne przeniesienie linii produkcyjnej S-70 z Polski do Wielkiej Brytanii spotka się ze znacznym sprzeciwem związków zawodowych i z pewnością zaszkodzi obecnie realizowanym kontraktom.

Realizowane są między innymi dostawy S-70i dla Rumunii, polskich Wojsk Specjalnych i Lotnictwa Policji. Nie trzeba również nikomu przypominać, że polski resort obrony prowadzi postępowanie na zakup dodatkowej partii śmigłowców Black Hawk dla Wojsk Lądowych.

Ewentualne przenie­sie­nie linii produkcyjnej na Wyspy może być problematyczne także w kontekście cięć w programie NMH. Z czterdziestu czterech wiropłatów liczba planowa­nych do zamówienia maszyn spadła o niemal połowę. W opcji minimum zamówione mają zostać jedynie dwadzieścia trzy śmigłowce. Opcja maksymalna, według mediów branżowych mocno życzeniowa, oscylować ma w okolicach trzydziestu dwóch maszyn. Cała przyszłość programu jest niepewna. W sierpniu mija ostateczny termin na przedło­żenie ofert, a zawarcie umowy ze zwycięską spółką ma nastąpić w 2025 roku.

W naj­bliż­szych dniach odbędą się wybory par­la­men­tarne w wyniku których naj­praw­do­po­dob­niej władzę przejmie soc­jal­de­mo­kra­tyczna Partia Pracy. Jedną z obietnic wyborczych miało być przeprowadzenie w ciągu dwunastu miesięcy od objęcia władzy przeglądu programów modernizacyjnych sił zbrojnych. O ile anulowanie NMH raczej nie wchodzi w grę – nowe śmigłowce są sprawą „życia i śmierci” dla RAF-u – o tyle przegląd może znacząco opóźnić postępowanie. Pumy będą latać jeszcze co najmniej do końca marca 2028 roku, jednak w służbie pozostaje jedynie około dwudziestu egzemplarzy.

S-70M zostanie zaprezentowany w czasie nadchodzących targów lotniczych w Farnborough, podobnie jak AW149. Z kolei H175M nie zagości na pokazach oraz na nadchodzącej edycji Royal International Air Tattoo.

US Army / Sgt. James Avery