Zespół złożony z amerykańskich i libijskich saperów odnalazł i zabezpieczył około 5000 rakiet, które pozostały nietknięte podczas działań zbrojnych w tym kraju. Duża część tego arsenału została unieszkodliwiona już w czasie trwania nalotów NATO na cele operacyjne znajdujące się pod kontrolą Kadafiego.

Działania połączonych grup saperów mają za zadanie zneutralizować potencjalne zagrożenie ze strony tych rakiet, które mogą zostać użyte przeciwko lotnictwu cywilnemu. Zagrożenie tego typu jest bardzo prawdopodobne ze względu na wysoką niestabilność wewnętrzną w Libii, która nie ma jeszcze silnej władzy centralnej, a jej utworzenie przedstawia się mgliście.

Ta mnogość systemów rakietowych MANPADS (Man-Portable Air Defense Systems) znajdujących się na terytorium jest zawdzięczana ich prostocie w budowie i obsłudze. Atrakcyjna cena takiego sprzętu oraz wysoka mobilność powodowały, iż dyktator bardzo chętnie sięgał po nie w celu uzbrojenia swojej armii. Przed wybuchem rewolucji wojsko libijskie posiadało dwadzieścia tysięcy wyrzutni rakiet SAM-7.

Obecnie podlegają one systematycznemu wykrywaniu oraz zabezpieczaniu, a w końcowym etapie są one niszczone. Pociski poddawane są detonacji na morzu, tak jak to niedawno miało miejsce ( w pobliżu Trypolisu). Jednak działania te wymagają także niemałych nakładów, które od początku pochłonęły już sześć milionów dolarów.

fas.org; defensenews.com