Kolizje okrętów z innymi jednostkami wojskowymi i cywilnymi nie należą do rzadkości. Z ostatnich lat można wspomnieć chociażby zderzenie norweskiej fregaty KNM Helge Ingstad (F313) ze zbiornikowcem SolaTS czy japońskiego okrętu podwodnego Sōryū z masowcem Ocean Artemis. Przypadek USS Minneapolis-Saint Paul (LCS 21), jednostki typu Freedom, ma jednak szanse zapisać się w annałach jako zajście tyleż komiczne, co istotne w charakterze lekcji dla załóg holowników portowych.

Do wypadku doszło 11 września w porcie wewnętrznym w Baltimore o godzinie 11.17 czasu lokalnego. Duński żaglowiec szkolny Danmark zderzył się z cumującym przy nabrzeżu USS Minneapolis-Saint Paul. Żaden amerykański marynarz nie odniósł obrażeń, LCS nie odniósł uszkodzeń. Według miejscowej policji również Duńczycy wyszli z kolizji obronną ręką. Winę za kolizję mają ponosić dwa holowniki wyprowadzające żaglowiec do portu. Trwa badanie przyczyn wypadku.

—REKLAMA—

LCS 21 i Danmark uczestniczyły w odbywającym się w Baltimore w dniach 7–13 września Maryland Fleet Week and Flyover Baltimore. Oprócz nich w imprezie wzięły udział jednostki nieczęsto goszczące w sprawozdaniach, za to dość interesujące: okręt desantowy dok USS Carter Hall (LSD 50) typu Harpers Ferry, szybki katamaran transportowy USNS Newport (T‑EPF 12) typu Spearhead i kanadyjski okręt obrony wybrzeża HMCS Moncton (MM 708) typu Kingston.

W przypadku tego ostatniego najbardziej interesująca jest klasyfikacja, bowiem wbrew szumnie brzmiącej nazwie jest to patrolowiec o wyporności ledwie 1000 ton i prędkości maksymalnej 15 węzłów. Okręty typu Kingston mogą zabierać specjalistyczne moduły misyjne zamknięte w standardowych kontenerach dwudziestostopowych. Dzięki temu patrolowce mogą zostać przystosowane do roli niszczycieli min, jednostek hydrograficznych czy poszukiwawczo-ratowniczych.

Danmark

Portowa kolizja nie odbiłaby się pewnie w USA głośnym echem, gdyby nie jej duński bohater. Danmark jest bowiem mocno związany ze Stanami Zjednoczonymi. Szkolna jednostka z ożaglowaniem typu fregaty weszła do służby w roku 1933 i służyła kształceniu oficerów marynarki handlowej. W roku 1939 reprezentowała Danię na Wystawie Światowej w Nowym Jorku. Po drugiej stronie Atlantyku zastał ją wybuch drugiej wojny światowej.

Władze w Kopenhadze poleciły wówczas kapitanowi Knudowi L. Hansenowi pozostać w USA. Następne dwa lata żaglowiec spędził w Jacksonville na Florydzie. W jego utrzymaniu pomagała duńska społeczność w Ameryce. Gdy po japońskim ataku na Pearl Harbor Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, kapitan Hansen zaproponował Waszyngtonowi przekazanie jednostki. Oferta została przyjęta i tym sposobem Danmark stał się USCGC Danmark (WIX 283) – pierwszym żaglowcem szkolnym US Coast Guard. Przez jego pokład przewinęło się około 5 tysięcy kadetów.



W 1945 jednostkę zwrócono Danii, jednak doświadczenia z jej eksploatacji były tak pozytywne, że doprowadziły do przygarnięcia przez USCG barku Horst Wessel, bliźniaka Gorcha Focka, wylosowanego przez Amerykanów przy podziale zdobycznych niemieckich żaglowców szkolnych. Pod nazwą USCGC Eagle (WIX 327) służy on do dziś.

Powrót do domu nie oznaczał końca związków Danmark z USA. Nie chodzi tutaj o kolejne rejsy szkolne. Podczas kolejnej Wystawy Światowej w Nowym Jorku, tym razem w roku 1964, Danmark otrzymał zaszczyt prowadzenia parady okrętów uświetniającej imprezę.

Pechowy LCS

USS Minneapolis-Saint Paul wszedł do służby zaledwie w maju tego roku, ale niegroźna kolizja z żaglowcem nie jest pierwszym pechowym wydarzeniem w jego krótkim życiu. Dotychczasowe dzieje okrętu są odbiciem wad jednostek typu Freedom. Poza zbyt słabym uzbrojeniem i brakiem koncepcji użycia LCS-ów, na początku ubiegłego roku na Freedomach ujawniła się wada projektowa. Okazało się, że łożyska w przekładni redukcyjnej łączącej turbiny gazowe Rolls Royce MT30 z silnikami wysokoprężnymi Fairbanks Morse Colt-Pielstick PA6B STC napędzającymi główny wał napędowy zużywają się szybciej, niż zakładano. Powodowało to niebezpieczne wibracje, gdy okręty przekraczały prędkość 35 węzłów.

Naprawa wadliwych przekładni spadła na barki producenta, czyli Lockheeda Martina. Tutaj zaczął się problem, jak wymienić przekładnię na już gotowych lub prawie gotowych jednostkach. Wspólnie z US Navy i producentem przekładni, niemiecką firmą Renk, Lockheed opracował trzy sposoby. Pierwszy wymagał wycięcia otworu w kadłubie, drugi, niezatwierdzony, polegał na wymianie łożysk bez demontażu przekładni. W przypadku nieukończonego jeszcze USS Minneapolis-Saint Paul można było zastosować trzecią metodę. Przekładnię przeniesiono na pokład misyjny, a stamtąd wyniesiono na zewnątrz przez rufowe wrota dla łodzi.



Takie pomyślne rozstrzygnięcie nie oznaczało końca kłopotów. Naprawę przeprowadzono w stoczni Fincantieri Marinette Marine w stanie Wisconsin, zaś próby prowadzono w Escanabie w stanie Michigan. Wszystkie działania prowadzono więc na Jeziorze Górnym. US Navy liczyła, że prace i testy uda się zakończyć przed nadejściem zimy, gdy zalodzenie uniemożliwi przeprowadzenie jednostki na Atlantyk.

Tak się jednak nie stało, okręt przekazano marynarce wojennej 17 listopada ubiegłego roku, gdy było już za późno, aby opuścić Wielkie Jeziora. Wpłynęło to na przedłużenie prób zdawczo odbiorczych. Okręt podniósł banderę dopiero 21 maja roku. Z powodu problemów z przekładnią przyjęcie do służby opóźniło się o rok.

Zobacz też: Zmiany w rotacji amerykańskich jednostek pancernych

Wolfgang Fricke, Creative Commons Attribution 3.0 Unported