Wczoraj przed północą Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych opublikowało komunikat o awaryjnym przyziemieniu amerykańskiego bezzałogowca MQ-9A Reaper w okolicach Mirosławca (województwo zachodniopomorskie). Nieuzbrojony dron odbywać miał rutynowy lot szkoleniowy z terenu 12. Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu. Po godzinie 23.00 operatorzy utracili łączność z UAV-em, a sam dron zakończył lot w przygodnym terenie.
Co ciekawe, pierwotny komunikat wyraźnie wskazywał na typ bezzałogowca, fakt utracenia łączności, zadania oraz przygotowywanie się na rozbicie maszyny. Później wstawiono nowy o poniższej treści. Obecnie trwać ma dochodzenie prowadzone przez Żandarmerię Wojskową. Amerykańskie UAV-y od maja 2018 roku wykonują regularne loty z mirosławieckiej 12. BBSP. W bazie stacjonują również polskie Bayraktary TB2 i Orbitery.
18 marca po godz 23 w okolicach Mirosławca doszło do awaryjnego lądowania bezzałogowego statku powietrznego SZ USA, który wykonywał loty w polskiej przestrzeni powietrznej. Przyziemienie nastąpiło zgodnie z procedurami w zabezpieczonym terenie niezamieszkanym. Miejsce zostało… pic.twitter.com/7w1p4X6MvV
— Dowództwo Generalne (@DGeneralneRSZ) March 18, 2024
Dziś odbyła się zorganizowana przez DGRSZ konferencja prasowa, którą prowadził inspektor sił powietrznych generał Ireneusz Nowak. Rozbity dron wykonywał lot z bazy lotniczej w Rumunii. Miał przetestować starty i lądowania z bazy w Mirosławcu w trybie autonomicznym, a po ich zakończeniu miał wrócić do Rumunii. Ćwiczenia tego typu odbywają się raz na kwartał.
Około godziny 18.00 Amerykanie poinformowali polskie dowództwo o utracie kontroli nad bezzałogowcem. Operatorzy znajdujący się w Rumunii próbowali przekazać kontrolę do stanowiska w Mińsku Mazowieckim, ale kiedy próba ta spełzła na niczym, podjęto decyzję o przymusowym przyziemieniu maszyny.
Nowak zaznaczył, iż każde lotnisko wojskowe w Polsce ma tak zwaną bezpieczną strefę, gdzie przez awaryjnym lądowaniem można zrzucić uzbrojenie z samolotu. Zazwyczaj ma ona rozmiary 10 × 10 kilometrów. Dodał również, że od momentu przekazania informacji strona polska miała 4,5 godziny na przygotowanie się na rozbicie maszyny. W tym czasie poinformowano służby i organy samorządowe o zaistniałej sytuacji. Obszar, na którym według szacunków miał rozbić się Reaper, uprzednio zabezpieczono i przygotowano. W momencie zderzenia UAV‑a z ziemią nie przenosił on żadnego uzbrojenia, zaś paliwo zostało zużyte w czasie lotu. Maszyna rozbiła się na zakładanym obszarze około godziny 23.00.
Szybko zaczęto spoglądać podejrzliwie w kierunku Moskwy. Kilka dni wcześniej Rosjanie mieli zakłócić sygnał GPS w samolocie brytyjskiego sekretarza obrony Granta Shappsa. Wracał on wówczas z Polski ze spotkania z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Nad Morzem Bałtyckim na wysokości obwodu królewieckiego RAF-owski Dassault Envoy IV CC Mk.1 miał na pół godziny stracić sygnał GPS. Pojawiają się więc głosy łączące obie sytuacje, zwłaszcza że w ostatnich dniach nasiliły się problemy z sygnałem GPS nad Polską i Bałtykiem, a źródło zakłóceń całkowicie przypadkowo mieści się w Królewcu.
Do tych doniesień odniósł się generał Nowak, który powiedział, że chociaż media spekulowały o możliwości zagłuszenia Reapera, „na pierwszy rzut oka nie o GPS chodziło, ponieważ samolot, mimo że autonomicznie i w tak zwanym backupowym trybie, ale wykonywał jednak lot po zaplanowanej z góry trasie”. Nowak nie wykluczył jednak, iż działania za wschodnią granicą mogą mieć jakiś związek. Dlatego też nie wyklucza się żadnej przyczyny; ma ją wskazać śledztwo.
Wczoraj wieczorem amerykański bezzałogowy statek powietrzny lądował awaryjnie na niezamieszkanym terenie w okolicach Mirosławca. Polskie służby niezwłocznie zabezpieczyły teren do dalszych działań. Dziękuję polskim żołnierzom i służbom obecnym na miejscu za profesjonalizm i…
— Ambasador Mark Brzezinski (@USAmbPoland) March 19, 2024
Ponowne problemy z GPS-em nad Polską
W ostatnich dniach zintensyfikowały się również problemy z sygnałem GPS. Wczoraj zmienić miał się obszar zakłóceń. Według źródeł śledzących problemy z sygnałem początkowo obszar zakłóceń nie różnił się od „standardowego” – dotykającego obszaru Polski, krajów bałtyckich, Bałtyku i południowej Szwecji. Po pewnym czasie problemy z GPS-em występowały głównie nad Polską.
Przez czterdzieści sześć godzin poprzedzających wczorajsze zajście aż 873 loty pasażerskie zostały dotknięte problemem z sygnałem GPS. Przy okazji zdarzenia z samolotem sekretarza obrony, Brytyjczycy zwracali uwagę, że postępowanie Rosjan stwarza ogromne niebezpieczeństwo dla ruchu lotniczego, zwłaszcza cywilnego, i jest skrajnie nieodpowiedzialne. Jak podają źródła, niektóre loty nie miały przez dłuższy czas sygnału GPS i musiały korzystać z alternatywnych metod nawigacji. Również statki w rejonie Cieśnin Duńskich zgłaszają problemy z sygnałem. Załogi informowały, że odbiorniki GPS szalały, stając się bezużyteczne.
Today the Baltic Jammer changed. Starting with normal characteristic yesterday, after running for ~11h 0720Z there was a sudden change in area affected.
A NW sector of about 140°-180° is spared from GPS-jamming since then. It has made the problem almost exclusively Polish. pic.twitter.com/YALkp0zNlN
— Markus Jonsson (@auonsson) March 18, 2024
Jak wspominaliśmy wcześniej, działania rosyjskich wojsk walki radioelektronicznej w Królewcu nie są niczym nowym. Od kilku miesięcy obserwuje się ich wzmożoną aktywność skutkującą zanikiem sygnału GPS. Działania dotykają głównie obszaru Królewca i Morza Bałtyckiego, natomiast ostatnimi czasy problemy z sygnałem występują w Polsce, krajach bałtyckich, a nawet południowej Szwecji. Działania Rosjan oprócz zanikania sygnału powodują również „fałszowanie” wskazań. Załogi samolotów miały otrzymywać informacje, że znajdują się w zupełnie innej pozycji, oddalonej o kilka kilometrów od rzeczywistej.
Również Finowie mieli doświadczyć problemów z sygnałem GPS na swoim terytorium. Wprawdzie Rosjanie zaprzeczają oskarżeniom lub zbywają je milczeniem, ale wiele źródeł i osób zajmujących się tematem wprost twierdzi, że to Moskwa odpowiada za problemy. Sygnał zatracany jest w formie spoofingu, a dokładniej circle spoofingu. Oznacza to w uproszczeniu, że odbiorca sygnału jest w elektroniczny sposób „przechwytywany”, a jego pozycja wirtualnie „przenoszona” na inne współrzędne. Wszystko odbywa się na zakłócanym obszarze okręgu.
Media wskazują, że potencjalnym sprawcą zakłóceń jest rosyjski kompleks Krasucha w odmianach: 1Ł269 Krasucha-2 i 1RŁ257 Krasucha-4. Pierwszy służy do zagłuszania pracy radarów montowanych na AWACS-ach, zaś zadaniem Krasuchy-4 jest zagłuszanie sygnałów radiolokacyjnych, aby utrudnić bądź uniemożliwić skuteczną pracę radarom samolotów wielozadaniowych oraz bezzałogowych aparatów latających Global Hawk i Reaper, a także samolotów E-8C Joint STARS. Jego zasięg może wynosić 300 kilometrów. Dodatkowo kompleks dysponuje możliwością zagłuszania sieci telefonii komórkowej i sygnału GPS, stąd łączy się go z ostatnimi wydarzeniami.
ЗСУ захопили потужну станцію радіоелектронної боротьби РФ "Красуха-4", яка здатна блокувати радари за 300 кілометрів.
Тепер станція послужить на користь України. pic.twitter.com/OiGk8jXccN— Андрій Білецький (@AndrijBilec) March 23, 2022