Wczoraj przed północą Dowództwo Gene­ralne Rodza­jów Sił Zbrojnych opubli­ko­wało komunikat o awa­ryj­nym przy­zie­mie­niu ame­ry­kań­skie­go bez­za­ło­gow­ca MQ-9A Reaper w oko­li­cach Miro­sław­ca (woje­wódz­two za­chod­nio­po­mor­skie). Nie­uzbro­jony dron odbywać miał ruty­nowy lot szkoleniowy z terenu 12. Bazy Bez­za­ło­go­wych Statków Powietrz­nych w Miro­sławcu. Po godzinie 23.00 opera­to­rzy utracili łączność z UAV-em, a sam dron zakończył lot w przygodnym terenie.

Co ciekawe, pierwotny komunikat wy­raź­nie wska­zy­wał na typ bez­za­ło­gowca, fakt utra­ce­nia łączności, zadania oraz przy­go­to­wy­wanie się na rozbicie maszyny. Póź­niej wstawiono nowy o poniższej treści. Obecnie trwać ma dochodzenie pro­wa­dzone przez Żan­dar­merię Wojskową. Amerykań­skie UAV-y od maja 2018 roku wyko­nują regularne loty z mirosławiec­kiej 12. BBSP. W bazie stacjonują również polskie Bayraktary TB2 i Orbitery.



Dziś odbyła się zorganizowana przez DGRSZ konferencja prasowa, którą pro­wa­dził inspektor sił powietrznych generał Ireneusz Nowak. Rozbity dron wykonywał lot z bazy lotniczej w Rumunii. Miał przetestować starty i lądowania z bazy w Mirosławcu w trybie auto­no­micz­nym, a po ich zakończeniu miał wrócić do Rumunii. Ćwiczenia tego typu odbywają się raz na kwartał.

Około godziny 18.00 Amerykanie poin­for­mo­wali polskie dowództwo o utracie kontroli nad bezzałogowcem. Operatorzy znajdujący się w Rumunii próbowali przekazać kontrolę do stanowiska w Mińsku Mazowieckim, ale kiedy próba ta spełzła na niczym, podjęto decyzję o przy­mu­sowym przy­zie­mieniu maszyny.

Amerykański MQ-9 Reaper operujący z 12. Bazy Bez­za­ło­gowych Statków Po­wietrz­nych w Mirosławcu, 2019 rok.
(US Air Force / Senior Airman Preston Cherry)

Nowak zaznaczył, iż każde lotnisko wojs­kowe w Polsce ma tak zwaną bezpieczną strefę, gdzie przez awaryjnym lądo­wa­niem można zrzucić uzbrojenie z samolotu. Zazwyczaj ma ona rozmiary 10 × 10 kilometrów. Dodał również, że od momentu przekazania informacji strona polska miała 4,5 godziny na przy­go­to­wa­nie się na rozbicie maszyny. W tym czasie poin­for­mo­wano służby i organy samo­rzą­dowe o zaistniałej sytuacji. Obszar, na którym według szacunków miał rozbić się Reaper, uprzednio zabezpie­czono i przy­goto­wano. W momencie zderzenia UAV‑a z ziemią nie przenosił on żadnego uzbrojenia, zaś paliwo zostało zużyte w czasie lotu. Maszyna rozbiła się na zakła­danym obszarze około godziny 23.00.

Szybko zaczęto spoglądać podejrzliwie w kierunku Moskwy. Kilka dni wcześniej Rosjanie mieli zakłócić sygnał GPS w samo­locie brytyj­skiego sekretarza obrony Granta Shappsa. Wracał on wówczas z Polski ze spotkania z Władysławem Kosi­niakiem-Kamyszem. Nad Morzem Bałtyc­kim na wysokości obwodu króle­wiec­kiego RAF-owski Dassault Envoy IV CC Mk.1 miał na pół godziny stracić sygnał GPS. Pojawiają się więc głosy łączące obie sytuacje, zwłaszcza że w ostatnich dniach nasiliły się problemy z sygnałem GPS nad Polską i Bałtykiem, a źródło zakłóceń całkowicie przypadkowo mieści się w Królewcu.



Do tych doniesień odniósł się generał Nowak, który powiedział, że chociaż media spekulowały o możliwości zagłu­sze­nia Reapera, „na pierwszy rzut oka nie o GPS chodziło, ponieważ samolot, mimo że autonomicznie i w tak zwanym back­upowym trybie, ale wykonywał jednak lot po zapla­nowanej z góry trasie”. Nowak nie wykluczył jednak, iż działania za wschod­nią granicą mogą mieć jakiś związek. Dlatego też nie wyklucza się żadnej przyczyny; ma ją wskazać śledztwo.

Ponowne problemy z GPS-em nad Polską

W ostatnich dniach zintensyfikowały się również problemy z sygnałem GPS. Wczoraj zmienić miał się obszar zakłóceń. Według źródeł śledzących problemy z sygnałem początkowo obszar zakłóceń nie różnił się od „standardowego” – dotykającego obszaru Polski, krajów bałtyckich, Bałtyku i południowej Szwecji. Po pewnym czasie problemy z GPS-em występowały głównie nad Polską.

Przez czterdzieści sześć godzin poprze­dza­ją­cych wczorajsze zajście aż 873 loty pasa­żerskie zostały dotknięte problemem z sygnałem GPS. Przy okazji zdarzenia z samolotem sekretarza obrony, Brytyj­czycy zwracali uwagę, że postę­po­wanie Rosjan stwarza ogromne nie­bez­pie­czeń­stwo dla ruchu lotniczego, zwłaszcza cy­wil­nego, i jest skrajnie nie­od­po­wie­dzial­ne. Jak podają źródła, niektóre loty nie miały przez dłuższy czas sygnału GPS i musiały korzystać z alter­na­tywnych metod nawigacji. Również statki w rejonie Cieśnin Duńskich zgłaszają problemy z sygnałem. Załogi informowały, że odbiorniki GPS szalały, stając się bezużyteczne.



Jak wspominaliśmy wcześniej, działania rosyjskich wojsk walki radioelektronicznej w Królewcu nie są niczym nowym. Od kilku miesięcy obserwuje się ich wzmo­żoną aktywność skutkującą zanikiem sygnału GPS. Działania dotykają głównie obszaru Królewca i Morza Bałtyckiego, natomiast ostatnimi czasy problemy z sygnałem występują w Polsce, krajach bałtyckich, a nawet południowej Szwecji. Działania Rosjan oprócz zanikania sygnału powodują również „fałszowanie” wskazań. Załogi samolotów miały otrzy­mywać informacje, że znajdują się w zupełnie innej pozycji, oddalonej o kilka kilometrów od rzeczywistej.

Również Finowie mieli doświadczyć problemów z sygnałem GPS na swoim terytorium. Wprawdzie Rosjanie zaprze­czają oskarżeniom lub zbywają je mil­cze­niem, ale wiele źródeł i osób zajmujących się tematem wprost twier­dzi, że to Moskwa odpowiada za problemy. Sygnał zatracany jest w formie spoofingu, a dokładniej circle spoofingu. Oznacza to w uproszczeniu, że odbiorca sygnału jest w elektroniczny sposób „przechwytywany”, a jego pozycja wirtu­alnie „prze­no­szona” na inne współ­rzędne. Wszystko odbywa się na zakłóca­nym obszarze okręgu.

Media wskazują, że potencjalnym sprawcą zakłóceń jest rosyjski kompleks Krasucha w odmianach: 1Ł269 Krasu­cha-2 i 1RŁ257 Krasu­cha-4. Pierwszy służy do zagłuszania pracy radarów monto­wa­nych na AWACS-ach, zaś zadaniem Krasuchy-4 jest zagłuszanie sygnałów radiolokacyjnych, aby utrudnić bądź uniemożliwić skuteczną pracę radarom samolotów wielozadaniowych oraz bezzałogowych aparatów latających Global Hawk i Reaper, a także samolotów E-8C Joint STARS. Jego zasięg może wynosić 300 kilometrów. Dodatkowo kompleks dysponuje możliwością zagłu­szania sieci telefonii komórkowej i sygnału GPS, stąd łączy się go z ostatnimi wydarzeniami.

Senior Airman Larry E. Reid Jr., USAF, domena publiczna