Trwające od początku lutego walki w położonej na północy Borneo malezyjskiej prowincji Sabah weszły w nową fazę. W sprawę wmieszał się rząd Filipin, niedwuznacznie popierając tytularnego sułtana Sulu Jamalula Kirama III.
Zdaniem części obserwatorów można już mówić o zaangażowaniu malezyjskich wojsk i policji w pełnoskalową operację przeciwpartyzancką skierowaną przeciw filipińskim bojownikom określającym się, jako Królewskie Siły Bezpieczeństwa, a podlegające Jamalulowi Kramowi III. W ostatnich walkach miało zginąć kilku bojowników, a jeden malezyjski żołnierz został ranny. Szef policji w Sabahu Datuk Hamza Taib ogłosił oczyszczenie z partyzantów już kilku rejonów prowincji. Jednocześnie zapowiedział także „przeniesienie” ludności nie tylko z terenów objętych walkami, ale także z tych ogłoszonych już, jako oczyszczone.
Sprawę skomplikowały ostatnie akcje Manili. W wydanej 26 marca instrukcji dla instytucji rządowych filipiński departament spraw zagranicznych zaleca nieokreślanie Sabahu jako części Malezji. Ministerstwo spraw zagranicznych w Kuala Lumpur ograniczyło się jedynie do stwierdzenia, że nie uznawało i uznawać nie będzie jakichkolwiek roszczeń. Intensyfikacja walk i wmieszanie się rządu Filipin w sprawę związane jest ze zbliżającymi się w obu krajach wyborami. Zagranie kartą nacjonalizmu może przysporzyć dodatkowych głosów obecnym władzom.
Spośród 3,2 miliona mieszkańców Sabahu 800 tysięcy stanowią Filipińczycy. Ostatnie walki zostały wszczęte przez grupę dążącą do wskrzeszenia zlikwidowanego w roku 1917 sułtanatu Sulu. Warto wspomnieć, że prowincja obfituje w złoża ropy naftowej.
(atimes.com, astroawani.com, malaysia-chronicle.com)