Władze w Pjongjangu ostrzegły Koreę Południową przed nadchodzącą „akcją specjalną”, która ma „zetrzeć na proch” przywództwo Południa. Rosną także obawy przed prawdopodobnym kolejnym testem jądrowym Północy.
„Kiedy już rozpocznie się zapowiedziana z góry akcja, wszystkie szczuropodobne grupy stanowiące bazę dla prowokacji w ciągu 3 lub 4 minut, a nawet w jeszcze krótszym czasie, zostaną starte na proch starte na proch przez nasze własne, bezprecedensowe środki i metody.”, głosi opublikowany dzisiaj przez Korean Central News Agency komunikat naczelnego dowództwa KAL. Groźba jest skierowana do południowokoreańskiego rządu i konserwatywnych mediów, krytykujących KRLD za nieudany test rakietowy z 13 kwietnia. Tymczasem wywiad wojskowy Korei Płd. zaprzecza jakiejkolwiek podejrzanej działalności północnokoreańskich sił zbrojnych w ostatnich dniach, także w strefie zdemilitaryzowanej wzdłuż 38. równoleżnika nie odnotowano żadnych prowokacji.
Dużo większe zaniepokojenie w Seulu i Waszyngtonie wywołują ostatnie zdjęcia satelitarne, na których widać prace przy drążeniu dużego tunelu. Może to sugerować, że, podobnie jak po testach rakiet z lat 2006 i 2009, Pjongjang przygotowuje się do nowej próby jądrowej.
Zdaniem analityków groźby i ewentualna prowokacja mają za umożliwić władzom KRLD odzyskanie twarzy po nieudanym teście rakiety Unha-3. Wyklucza się jednak poważną prowokację mogącą grozić wybuchem wojny pomiędzy obiema Koreami.
(Washington Post)