W Stanach Zjednoczonych nie milkną kontrowersje wokół nazwania najnowszego LCS-a typu Independence na cześć Gabrielle Giffords, polityk Partii Demokratycznej z Arizony. Ceremonia chrztu jednostki ma się odbyć w sobotę, matką chrzestną zostanie żona wiceprezydenta Bidena, Jill.
‒ Chrzest przyszłego USS Gabrielle Giffords oznacza początek, czegoś co na pewno będzie długim żywotem wielkiego okrętu. Jest także uczczeniem umiejętności i poświęcenia mężczyzn i kobiet, którzy budowali LCS 10, a także odwagi swojej imienniczki. Ten okręt ucieleśnia motto marynarki wojennej „Semper Fortis”, zawsze odważni ‒ napisał w swoim czwartkowym oświadczeniu sekretarz marynarki Ray Mabus.
Gabrielle Giffords została postrzelona w głowę 8 stycznia 2012 podczas spotkania z wyborcami w Tuscon. W strzelaninie zginęło łącznie sześć osób,a trzynaście kolejnych zostało rannych. Pomimo fatalnej rany Gliffords przeżyła i ze względu na długotrwałą rehabilitację dobrowolnie złożyła mandat w Izbie Reprezentantów. Sprawca masakry Jared Lee Loughner został skazany na dożywocie, bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.
Pomysł sekretarza Mabusa nie zdobył uznania wśród wojskowych. Krytycy pomysłu nazwania LCS 10 imieniem polityk uważają, że jest to decyzja polityczna. Ich zdaniem nazwanie okrętu imieniem któregoś z żołnierzy zasłużonych w Iraku lub Afganistanie byłby dużo lepszy. Dla wielu kolejnym punktem przeciw jest fakt, że Gliffords żyje. Z kolei zwolennicy ripostują, że wielu polityków już za życia doczekało się swoich okrętów i to lotniskowców, jak chociażby George H. Bush i Carl Vinson. Ponad to Gabrielle Giffords przez całą swoją obecność w Kongresie była zaangażowana w politykę obronną kraju.
(dailycaller.com, thehill.com, fot, U.S. Navy photo)