W poniedziałek 28 sierpnia doszło do obustronnego wycofania wojsk z płaskowyżu Doklam. Decyzja ta oznacza zakończenie kryzysu chińsko-indyjskiego w Himalajach. Dla obu stron dalsza eskalacja konfliktu mogła oznaczać nie tylko poważne problemy wizerunkowe, ale również wymierne straty gospodarcze.

Przez kilka ostatnich tygodni dochodziło do licznych napięć między żołnierzami obu stron. Starcia nie przeradzały się w nic poważnego, a wojskowi ograniczali się do walki na pięści i obrzucania drugiej strony kamieniami. Niska intensywność konfliktu sprawiła, że stronom łatwiej było dojść do porozumienia. Zarówno prasa chińska, jak i indyjska ogłosiły zwycięstwo swojej strony.

Mimo wycofania sił z Doklamu chiński minister spraw zagranicznych ogłosił, że płaskowyż nadal będzie patrolowany przez chińskich pograniczników. Według ekspertów Pekin zdecydował się na zakończenie napięć w imię utrzymania poprawnych relacji z Indiami. Doprowadzenie do zimnej wojny w Azji mogłoby znacznie utrudnić Chinom dalsze umacnianie pozycji gospodarczej nie tylko na kontynencie, ale również w globalnym układzie sił.

Indie z drugiej strony początkowo przyjęły twarde stanowisko, jednak wobec zdecydowania Pekinu musiały zrewidować przyjęte założenia. Przewaga wojskowa Chin i potencjalna wojna na dwóch frontach ze sprzymierzonym z Pekinem Pakistanem sprawiły, że premier Narendra Modi zmuszony został do uelastycznienia podejścia do napięć w Doklamie. Podjęcie rokowań zostało entuzjastycznie przyjęte przez indyjską giełdę i media. Dziennikarze określili obustronne wycofanie wojsk jako zwycięstwo dyplomatyczne Nowego Delhi.

Zobacz też: Rywalizacja Indii i Pakistanu w Afganistanie martwi USA

(nytimes.com)

US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Joshua Martin