Jeszcze do niedawna Burkina Faso przedstawiano jako modelowy kraj, w którym pokojowo współistnieją różne religie i grupy etniczne. Wraz ze wzrostem aktywności islamskich grup terrorystycznych społeczeństwo uległo jednak głębokiemu podziałowi. Państwo nie jest w stanie przeciwstawić się rosnącej fali przemocy, a przyjęty niedawno projekt powołania ochotniczych milicji może doprowadzić do dalszej eskalacji konfliktu.
Najpoważniejsze napięcia występują między przedstawicielami Mossich a wędrownymi pasterzami Fulani. Wraz z aktywizacją ekstremistów mieszkający w Burkina Faso Fulani widziani są jako cisi sympatycy organizacji terrorystycznych odwołujących się do islamu. Trwająca fala ataków postrzegana jest w sposób dość typowy dla społeczeństw zachodnioafrykańskich – jako powstanie mające być kontynuacją trwającego od wieków dżihadu Fulanich. Do tej idei odwołują się również mieszkający w środkowej Nigerii rolnicy, zwracając uwagę na zagrożenie ze strony dobrze uzbrojonych nomadów. Szczególnie dotkliwym dla mieszkańców Burkina Faso przejawem działalności bojowników są ataki na miejscowe kościoły. Dlatego zarówno lokalne społeczności, jak i rząd centralny zachęcają do powoływania lokalnych oddziałów samoobrony.
Tego rodzaju nieregularne siły mają w założeniu składać się z lokalnych mieszkańców gotowych szybko chwycić za broń i odeprzeć atak. Jedną z tego rodzaju grup jest Koglweogo, czyli „strażnicy buszu” – organizacja zrzeszająca mężczyzn wywodzących się z Mossich mająca stanowić etniczną formację samoobrony. W styczniu 2019 roku siły te znalazły się pod obserwacją służb bezpieczeństwa, po tym jak dokonały rzezi etnicznych Fulani we wsi Yirgou. Milicja wkroczyła do wioski, gdy ekstremiści zamordowali jednego z wodzów Mossich. Uzbrojeni mężczyźni otworzyli ogień do mieszkańców, zabili niemal pięćdziesiąt osób i spalili dużą część osady.
Już wówczas zaczęto obawiać się, że oparte na przynależności etnicznej milicje mogą być wykorzystywane do przeprowadzania czystek i z natury być skłonne do popełniania zbrodni przeciwko ludzkości. Mimo to w obecnej sytuacji rząd desperacko szuka sposobu na poprawę poziomu bezpieczeństwa.
Najsilniejszy głos radykalizmu
Dla mieszkańców Burkina Faso jedna osoba uosabia zmiany, które zaszły wśród części miejscowych muzułmanów. Tym człowiekiem jest radykalny kaznodzieja Ibrahim Malam Dicko, główny ideolog Ansarul Islam. Wywodzący się z Fulani duchowny zręcznie łączył w kazaniach radykalną ideologię z problemami, z którymi borykają się wędrowni pasterze. Ignorowanie przez rząd, marginalizacja w życiu społecznym i bieda były motywami często używanymi przez kaznodzieję, którego działalność budziła coraz większy niepokój.
Jego śmierć w 2017 przyniosła jedynie zaostrzenie stosunków między grupami żyjącymi w Burkina Faso. Dla młodzieży Fulani charyzmatyczny duchowny był idolem, który nie bał się wprost mówić o problemach. Wielu, nie widząc dla siebie innej przyszłości, dołączało masowo do grup paramilitarnych, co spotykało się z gwałtowną reakcją sił samoobrony, które przeprowadzały liczne ataki na społeczności Fulani, chcąc ukarać je za wspieranie ekstremistów. Prześladowania te wykorzystywane są przez ekstremistów do werbunku. Terroryści przedstawiają się jako jedyna grupa mogąca obronić muzułmanów przed ataki ze strony rządu i grup paramilitarnych.
Władze obawiają się uznania obecnych niepokojów za konflikt o podłożu religijnym. Mimo to powtarzające się ataki na chrześcijan sprawiają, że wielu z nich ostatecznie zamiast do rządu zwróci się o pomoc do milicji etnicznych. Ekstremiści wiedzą, że Burkina Faso jest krajem biednym i łatwym do destabilizacji. Według najnowszych danych nawet 600 tysięcy obywateli porzuciło domy i dołączyło do tłumu uchodźców kierujących się na południe. Północ kraju graniczy z Mali, skąd bojownicy otrzymują zaopatrzenie i wsparcie, dlatego większość cywilów w obawie o życie próbuje przenieść się w bezpieczniejsze regiony lub wyjechać z kraju.
Zobacz też: Muzyka w służbie ludobójstwa. Simon Bikindi i tragedia Rwandy
(thenewhumanitarian.org, dw.com)