Niemiecka koalicja rządząca porozumiała się w sprawie wydatków na obronę w ciągu najbliższych lat. Przyszłoroczny budżet można uznać za sukces minister obrony Ursuli von der Leyen, ale perspektywa do roku 2024 nie wygląda już tak dobrze.

Chcąc poprawić swoje notowania wśród wojskowych, minister zapowiedziała walkę o „solidną perspektywę finansową” dla Bundeswehry. Głównym przeciwnikiem zwiększania wydatków na obronę stał się natomiast socjaldemokratyczny minister finansów Olaf Scholz. Lewica generalnie postulowała utrzymania kwot na dotychczasowym poziomie, domagając się zwiększenia pomocy dla krajów Afryki. Ostatecznie przeciwko planom zwiększenia budżetu ministerstwa obrony do wymaganego przez NATO progu 2 procent PKB wypowiedziała się także kanclerz Angela Merkel, uznając to za perspektywę długoterminową, osiągalną dopiero po roku 2025.

Mimo wszystko przyszłoroczny budżet Bundeswehry wzrośnie o 4 miliardy euro, do kwoty 42,9 miliarda. To o 650 milionów euro więcej, niż proponował Scholz. Gorsza wiadomość jest taka, że dalszy wzrost będzie spowolniony i do roku 2022 wydatki na obronę osiągną 43,9 miliarda euro. Jest to zdecydowanie zbyt mało wobec planowanej modernizacji technicznej i odbudowy sił zbrojnych.

Plany rządu skrytykował Jürgen Schnell, ekonomista z Uniwersytetu Bundeswehry w Monachium. Przy takich założeniach finansowych i z uwzględnieniem spodziewanego wzrostu gospodarczego do roku 2024 nie uda się osiągnąć nawet zapowiadanego przez kanclerz Merkel progu 1,5 procent PKB. Ażeby spełnić te założenia, niemieckie wydatki na obronę musiałyby w ciągu najbliższych sześciu lat wzrosnąć do około 60 miliardów euro. Co ciekawe, taką kwotę Angela Merkel ma zadeklarować na najbliższym szczycie NATO.

– Mimo dobrej koniunktury Bundeswehra pozostaje znacząco niedofinansowana – skomentował Schnell.

Zobacz też: Niemcy: Postęp w wyborze następcy Tornad

(handelsblatt.com)

powidl, domena publiczna