Według chińskich źródeł 10 grudnia w chińskiej strefie identyfikacji obrony powietrznej (ADIZ) zaobserwowano amerykański samolot szpiegowski U-2. Rządowy think tank South China Sea Probing Initiative (SCSPI), który nagłośnił sprawę, pisze o rosnącej liczbie amerykańskich lotów w pobliżu Chińskiej Republiki Ludowej.

U-2 miał wystartować z Seulu i skierować się na południe. Maszyna dotarła do północnego wejścia do Cieśniny Tajwańskiej, około osiemdziesięciu kilometrów na wschód od wybrzeża prowincji Fujian, a następnie zawróciła. W rejonie odbywały się wówczas ćwiczenia chińskich sił zbrojnych z użyciem ostrej amunicji.



Bardzo przypomina to incydent z sierpnia tego roku, gdy U-2 obserwował ćwiczenia chińskiej marynarki wojennej na wodach zatoki Bohai. Pekin wystosował wówczas protest. W tym przypadku nic takiego jeszcze nie nastąpiło, a ministerstwo obrony najwyraźniej powierzyło nagłośnienie sprawy SCSPI.

Główny zarzut strony chińskiej dotyczy naruszenia ADIZ na Morzu Wschodniochińskim. Jak zauważa Newsweek, wiele państw ustanowiło swoje strefy identyfikacji obrony powietrznej, ich funkcjonowanie nie jest jednak uregulowane żadnymi przepisami prawa międzynarodowego czy chociażby wielostronnymi umowami.

Prowadzi to do częstych incydentów, gdy chińska ADIZ jest naruszana przez samoloty amerykańskie i japońskie, zaś chińskie maszyny naruszają strefy Japonii i Tajwanu. Niektóre spotkania stwarzają ryzyko eskalacji. W lipcu 2019 roku południowokoreańskie myśliwce F-15K i KF-16 oddały strzały ostrzegawcze w kierunku rosyjskiego samolotu wczesnego ostrzegania i kontroli Berijew A-50.

SCSPI wykorzystała sprawę ostatniego lotu U-2, by wytknąć Stanom Zjednoczonym loty szpiegowskie i rozpoznawcze u wybrzeży Chin. Według think tanku ich liczba systematycznie rośnie od 2009 roku, a za prezydentury Donalda Trumpa nabrał przyspieszenia i sięga obecnie 1500 rocznie. Według ośrodka we wrześniu tego roku amerykańskie lotnictwo miało przeprowadzić czterdzieści jeden takich lotów na Morzu Południowochińskim, sześć na Morzu Wschodniochińskim oraz trzynaście na Morzu Żółtym i Zatoce Bohai.



Chiński think tank idzie nawet dalej i stawia Amerykanom praktycznie niemożliwy do weryfikacji zarzut prowadzenia misji rozpoznawczych przy użyciu samolotów udających maszyny cywilne. Między marcem a listopadem tego roku Stany Zjednoczone miały przeprowadzić 160 takich lotów.

U-2 i Chiny

Mimo wejścia w siódmą dekadę służby ciągle nie widać następcy U-2. Wręcz przeciwnie – Dragon Lady jest cały czas systematycznie modernizowana i nie wiadomo, kiedy przejdzie na zasłużoną emeryturę. Według raportu World Air Forces 2020 amerykańskie wojska lotnicze posiadają obecnie dwadzieścia sześć U-2S (dawne U-2R z nowym silnikiem GE F-118-101) i cztery dwumiejscowe TU-2S przeznaczone do szkolenia pilotów. Ich bazą macierzystą jest Beale w Kalifornii.

U-2 zasłynęły przede wszystkim z lotów szpiegowskich nad terytorium ZSRR w czasie zimnej wojny. Samoloty tego typu latały jednak także nad Chinami. W latach 1962–1967 chińskiej obronie powietrznej udało się zestrzelić pięć U-2 – pilotowanych przez Tajwańczyków ze słynnej 35. Eskadry „Czarny Kot”. Trzej piloci zginęli, dwaj spędzili kilkanaście lat w Chińskiej Republice Ludowej, najpierw w więzieniu, a następnie jako szeregowi obywatele.

Łącznie przez czternaście lat istnienia eskadry w jej składzie służyło dziewiętnaście U-2, ale na ogół w każdym momencie jednostka dysponowała jedynie dwoma egzemplarzami.

Zobacz też: USA wypowiedzą Traktat o otwartych przestworzach

(newsweek.com, twitter.com/SCS_PI)

US Air Force / Airman 1st Class Bobby Cummings