W Azji Wschodniej 14 października upłynął pod znakiem chińskich ćwiczeń „Liánhé Jiàn 2024B”. Manewry były rekordowe z kilku powodów. Pobito kolejne rekordy pod względem liczby uczestniczących w nich okrętów i statków powietrznych działających na wodach i w przestrzeni powietrznej wokół Tajwanu. Rekordowy był też udział chińskiej straży wybrzeża. A na koniec zaskoczenie – wygląda na to, że ćwiczenia trwały tylko jeden dzień.

Pierwsza część tegorocznej edycji „Liánhé Jiàn” („Połączony Miecz”, po angielsku „Joint Sword”) odbyła się w maju. Ich zakres określano jako „połączone morsko-powietrzne patrole w warunkach gotowości bojowej wraz z kompleksowym przejmowaniem kontroli nad polem bitwy”. Scenariusz „Liánhé Jiàn 2024B” ma inaczej rozłożone akcenty. Uczestniczące w ćwiczeniach jednostki oprócz wspólnych patroli marynarki wojennej, sił powietrznych i straży wybrzeża trenowały „blokadę i kontrolę kluczowych portów i obszarów, uderzenia na cele morskie i lądowe”.

W manewrach uczestniczyły też wojska lądowe i Siły Rakietowe. Całość otrzymała stosowną oprawę medialną z komunikatami nadzorującego przebieg ćwiczeń Dowództwa Teatru Wschodniego wyjątkowo publikowanymi po angielsku, a nawet z filmikiem promocyjno-propagandowym wyemitowanym przez państwową telewizję CGTN.

Rozpoczęcie ćwiczeń ogłoszono o świcie 14 paź­dzier­nika. Nie było wcześniej­szej informacji o planowa­nym terminie ani rejonach prowadzenia manewrów. Pekinowi nie udało się jednak osiągnąć zaskoczenia. Druga część „Liánhé Jiàn” była powszechnie oczekiwana. Również obszary ćwiczeń nie odbiegały zbytnio od pierwszej części. Warto zauważyć, że w przeci­wień­stwie do zakrojo­nych na wielką skalę manewrów z sierpnia 2022 roku, zainicjo­wa­nych po wizycie w Tajpej ówczes­nej prze­wod­ni­czą­cej amerykań­skiej Izby Repre­zen­tan­tów Nancy Pelosi, rejony tego­rocz­nych ćwiczeń nie naruszyły tajwańskich wód tery­torial­nych. Porów­na­nie ćwiczeń sprzed dwóch lat i obu części „Liánhé Jiàn 2024” można obejrzeć tutaj na inter­aktyw­nych mapach przygotowanych przez serwis Geoint Asia.

Tajwańskie minister­stwo obrony o godzinie 16:30 czasu lokalnego donosiło o zaobser­wo­waniu wokół kraju łącznie 125 samolotów, śmigłowców i bezzałogowców, siedemnastu okrętów chińskiej marynarki wojennej i takiej samej liczby jednostek straży wybrzeża. W ćwiczeniach brała udział grupa lotniskowca Liaoning, operująca na wschód od wyspy. To kolejny argument za scenariuszem wykorzystania chińskich lotniskowców do zapewnienia wsparcia powietrznego dla desantu na wschodnim wybrzeżu Tajwanu.

Chińska straż wybrzeża regu­lar­nie uczest­niczy w wojskowych manewrach wokół Tajwanu, ale po raz pierwszy jej jednostki operowały na wschód od wyspy. Formacje para­mili­tarne odgry­wają istotną rolę w chińskich działaniach hybrydowych. Ewentualna blokada Tajwanu przez straż wybrzeża ma dwojakie uzasadnienie. Po pierwsze byłoby to działanie poniżej progu wojny. Stany Zjedno­czone miałyby więc problem, jak interweniować; wysłanie US Navy byłoby eskalacją, zaś zorga­ni­zo­wanie interwencji US Coast Guard zajęłoby dużo czasu. W takiej sytuacji ciężar przełamania blokady spocząłby na samych Tajwań­czy­kach i naj­praw­do­po­dob­niej Japończykach. Japońska straż wybrzeża coraz intensywniej przygotowuje się na taki właśnie scenariusz.

Druga zaleta użycia straży wybrzeża ma charakter prawno-propagandowy. W takiej sytuacji Pekinowi łatwiej byłoby, na przykład na forum ONZ, narzucić narrację przedsta­wia­jącą całą akcję jako wewnętrzną sprawę Chin i doprowadzić do uznania pod względem formalno-prawnym amerykańskiej lub japońskiej interwencji za bezprawną.

„Liánhé Jiàn 2024B” towarzy­szyły zakro­jone na dużą skalę działania pro­pa­gan­dowe i w cyber­prze­strzeni. Tajwańskie ministerstwo obrony poinfor­mo­wało o dwukrotnym wzroście cyberataków od początku października. Do tej pory nie miały one jednak spowodować większych szkód. Natomiast prochińskie konta w mediach społecz­noś­cio­wych, najczęściej blokowanych w samej Chińskiej Republice Ludowej, zaczęły rozpowszechniać plotki, jakoby z powodu ćwiczeń zawrócić miały zmierzające na Tajwan gazowce, co ma sprowadzić na wyspę katastrofę albo nawet zagładę. Oczywiście żadnych zaburzeń w ruchu statków nie zanotowano.

Druga plotka rozpow­szech­niana przez prochińskie trolle i rządowych propa­gan­dy­stów głosi, że ćwiczenia zostały sprowokowane przez przemówienie prezydenta Republiki Chińskiej Lai Ching‑te z okazji Dnia Republiki (10 paź­dzier­nika). Oczywiście tak dużych ćwiczeń nie da się przygotować w trzy dni, zajmuje to dużo więcej czasu, a Pekin zwyczajnie czekał na odpo­wiedni pretekst. Święto narodowe Republiki Chińskiej, czyli rocznica obalenia dynastii man­dżur­skiej w roku 1911, to bardzo dobra okazja, niezależnie od tego, co Lai powiedziałby w swoim wystąpieniu. Październik zawsze jest gorącym okresem wokół Tajwanu.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.

Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 96%

Co jednak takiego powiedział Lai, że oficjalne czynniki i chińscy nacjonaliści zawrzeli świętym oburzeniem, przynajmniej oficjalnie? Lai, który od początków kariery politycznej zdecy­do­wa­nie opowiadał się za ogłoszeniem niepodległości jako Tajwan, po objęciu prezyden­tury znacznie złagodził swoje stanowisko. W Pekinie jednak na trwałe przylgnęła do niego łatka „niebezpiecznego secesjonisty”, niebędącego partnerem do rozmów. Osobną kwestią pozostaje, czy ktokolwiek na fotelu prezydenta Republiki Chińskiej byłby dla ChRL partnerem do rozmów. Na marginesie dodajmy, że walka z „separatystami”, ich „prowo­ka­cjami” i „spiskami” była istotnym elementem kampanii promocyjnej „Liánhé Jiàn 2024B”.

Przemówienie Laia zostało dobrze przyjęte za granicą i określone jako koncyliacyjne. Prezydent stwierdził, że Republika Chińska i Chińska Republika Ludowa nie należą do siebie nawzajem, a ChRL „nie ma prawa” reprezentować Tajwanu. Zagranie ostre, jednak z drugiej strony padła jasna sugestia, że Tajpej nie zamierza kwestionować władzy komunistów na kontynencie. Mimo tych mocnych akcentów reszta przemówienia była pojednawcza. Lai zaoferował dialog i wymianę z Chinami, a także wyraził chęć współpracy w zakresie bezpieczeństwa regionalnego i budowy dobrobytu po obu stronach cieśniny tajwańskiej.

Pekin wpadł tutaj, nie po raz pierwszy zresztą, we własne sidła. Nawet jeżeli Tajwan wyciąga rękę do zgody, nie można jej przyjąć, gdy na fotelu prezydenckim zasiada niebezpieczny „separatysta i wywrotowiec”. Nie będziemy tutaj drążyć tematu, czy ChRL, a w zasadzie Xi Jinping, jest zainteresowany odprężeniem w Cieśninie Tajwańskiej. Jeżeli jednak „Liánhé Jiàn 2024B” faktycznie zakończy się po jednym dniu, będzie to pozytywny znak samo­ogra­ni­czania się. Pekin „odda cezarowi, co cezara”, i będzie mógł przystąpić do pewnej stabilizacji.

Przy czym w ciągu ostatnich dwóch lat stabi­li­zacja najczęś­ciej oznaczała normali­zację coraz inten­syw­niej­szych działań militar­nych i para­mili­tar­nych wokół Tajwanu. Taka polityka w myśl wielu ocen to „gotowanie żaby” lub „taktyka boa”. Intensywne ćwiczenia mogą służyć maskowaniu przygotowań do inwazji, zmęczeniu sił tajwańskich i obniżaniu ich progu bólu na kolejne prowokacje.

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Mark Andrew Hays