Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej poinformował o istnieniu kolejnej podziemnej bazy rakietowej na terytorium państwa ajatollahów. Tym razem ma znajdować się w nieujawnionej lokalizacji gdzieś na wybrzeżu Zatoki Perskiej. Z niektórych wypowiedzi można wywnioskować, że uzbrojenie składowane jest na południu kraju, w niezbyt dużej odległości od strategicznie ważnej cieśniny Ormuz.

W materiale filmowym wyemitowanym w telewizji państwowej można zauważyć dowódców wysokiego szczebla wchodzących do podziemnego obiektu przez bramę, na której namalowano amerykańskie i izraelskie flagi. Znalazły się one także na podłożu. Ma to wymiar propagandowy, gdyż irańscy oficjele, aby znaleźć się w środku, muszą po nich przejść.

Następnie idą wzdłuż pozornie niekończących się tuneli, które są wypełnione różnymi pociskami, w znaczniej większości przeciwokrętowymi, i ciężarówkami z wyrzutniami rakiet. Według zapewnień irańskich wojskowych w kraju znajduje się wiele takich baz. W dniu ujawnienia obiektu najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei potwierdził stanowisko Teheranu, że program rakietowy opracowano w celu obrony kraju przed zagrożeniami z zewnątrz.



– Za nami widać wiele pocisków i wyrzutni, a kolumny uzbrojenia rozciągają się na kilometry – powiedział szef Pasdaranów, generał dywizji Hosejn Salami. – Marynarka Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej ma wiele takich baz, zaś wykorzystywane pociski mają zasięg setek kilometrów, ich precyzję poprawiono, mają dużą siłę niszczącą i są niewrażliwe na systemy zakłócające przeciwnika.

Salami podkreślił ponadto, że Iran jest zdeterminowany, aby wzmocnić potencjał obronny i ofensywny, aby uniemożliwić swoim przeciwnikom „narzucenie swojej hegemonicznej woli”. W tej wypowiedzi z pewnością odniósł się – choć nie wprost – do Stanów Zjednoczonych. W ostatnich dniach doszło do czwartego już lotu bombowców strategicznych B-52H Stratofortress na Bliski Wschód.

W poprzednich latach Teheran ujawniał istnienie podobnych kompleksów rakietowych ukrytych pod ziemią. W maju 2017 roku poinformował o istnieniu bazy, w której produkowane i przechowywane są pociski balistyczne, znajdującej się gdzieś w południowo-zachodniej części państwa. W styczniu 2016 roku pokazano opinii publicznej obiekt położony w górzystej części Iranu.

Potencjał rakietowy Iranu

Iran systematycznie buduje swój potencjał rakietowy, nie tylko poprzez produkcję i udoskonalanie pocisków balistycznych i manewrujących, ale też poprzez ich dostarczanie lub produkcję w Syrii i Libanie. W marcu 2020 roku generał Kenneth McKenzie, szef Dowództwa Centralnego Stanów Zjednoczonych (CENTCOM), określił posiadanie przez Iran około 2500–3000 pocisków balistycznych jako główne zagrożenie dla Waszyngtonu i sojuszników w regionie.



Iran zaprezentował swoje możliwości ponad rok temu: 8 stycznia pociski spadły na bazę lotniczą Ajn Al-Asad w zachodniej części prowincji Anbar i bazę lotniczą w Irbilu w irackim Kurdystanie. Nie spowodowały one ofiar śmiertelnych po stronie wojsk irackich i koalicji międzynarodowej, w tym sił amerykańskich, jednak jak się później okazało, 109 żołnierzy doznało urazowego uszkodzenia mózgu. Część z nich trafiła do szpitali w Niemczech, aby następnie wrócić do Stanów Zjednoczonych.

Teheran określił, że odstraszanie rakietowe jest priorytetem dla kraju. Rolę służebną ma odgrywać rozwój przemysłu rakietowego. Nic więc dziwnego, że Stany Zjednoczone i Izrael podejmują działania, które mogą spowolnić proces unowocześnienia pocisków. W lutym informowano, że przyczyną wielu usterek w irańskich rakietach jest sekretny program. Waszyngton miał wmieszać się w łańcuch dostaw komponentów potrzebnych do produkcji irańskich pocisków balistycznych, co ma na celu sabotaż programu rakietowego Teheranu.

Zobacz też: Wzmocnienie lotnictwa USA na Bliskim Wschodzie

(reuters.com, usnews.com, aljazeera.com)

Hossein Velayati, Creative Commons Attribution 4.0 International