Marynarka wojenna Federacji Rosyjskiej poinformowała dziś o pozytywnych wynikach rezultatach prób dwóch okrętów podwodnych o napędzie atomowym: Gieparda i Kniaza Olega. Szczególnie istotne są wiadomości na temat tego drugiego. Jego wejście do służby wielokrotnie odkładano w czasie, a pomyślne zaliczenie prób morskich daje nadzieję, że aktualna data podniesienia bandery – przed końcem 2021 roku – nie ulegnie już dalszym modyfikacjom.

K-552 Kniaź Oleg wyszedł na próby morskie 30 maja wieczorem, kilka dni przed zapowiadanym terminem. Nie wiadomo, kiedy dokładnie powrócił do stoczni Siewmasz w Siewierodwińsku, nie wiadomo też, jak dokładnie przebiegały próby. Wiadomo jednak, czego nie obejmowały – odpalenia pocisku balistycznego R-30 Bułąwa. Oznacza to, że okręt musi przejść jeszcze przynajmniej jeden cykl prób morskich, gdyż zdolność użycia pocisków balistycznych jest warunkiem sine qua non przyjęcia do służby pod banderą Świętego Andrzeja.

Kniaź Oleg to drugi przedstawiciel podwodnych nosicieli pocisków balistycznych zmodyfikowanego projektu 955A Boriej-A. Zwodowano go w lipcu ubiegłego roku po dokładnie sześciu latach od położenia stępki. W listopadzie 2017 roku pojawiły się informacje, że Siewmasz nie otrzymuje należytego finansowania budowy okrętu.



Rosjanie chcieliby wcielić okręt do służby liniowej 25 lipca, czyli w Dzień Wojenno-Morskogo Fłota, ale zorganizowanie i zrealizowanie drugiego cyklu prób – obejmującego odpalenie Buławy z zanurzenia w kierunku poligonu na Kamczatce – byłoby wyzwaniem zasadniczo niemożliwym. Bardziej realistyczny harmonogram podaje admirał Nikołaj Jewmienow, głównodowodzący Wojenno-Morskogo Fłota. Jego zdaniem Kniaź Oleg wejdzie do służby we Flocie Północnej pod koniec tego roku.

Przekrój okrętu projektu 955 Boriej. Widoczny sposób rozmieszczenia wyrzutni pocisków Buława.
(Mike1979 Russia, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Obecnie rosyjska marynarka wojenna posiada trzy podwodne nosiciele pocisków balistycznych projektu 955 (Jurij Dołgorukij, Aleksandr Niewskij, Władimir Monomach) i jeden okręt projektu 955A (Kniaź Władimir, zwodowany w listopadzie 2017 roku). W budowie znajdują się także trzy kolejne okręty podwodne typu Boriej-A. Są to Gienieralissimus Suworow, Impierator Aleksandr III i Kniaź Pożarskij. Zastąpią one okręty typu Kalmar (projekt 667BDR) we Flocie Pacyfiku i Dielfin (projekt 667BDRM) we Flocie Północnej. Wszystkie powinny trafić do linii do 2023 roku.

Poza tym, jak pisaliśmy kilka miesięcy temu, dyrektor generalny stoczni Siewmasz, Michaił Budniczenko, ogłosił plany budowy kolejnych dwóch okrętów typu Boriej-A (projekt 955A). Ich budowa ma się rozpocząć jeszcze w 2021 roku. Pierwszy będzie się nazywał Dmitrij Donskoj, a drugi – Kniaź Potiomkin.



Obie nazwy mają długą tradycję w rosyjskiej marynarce wojennej. Nazwę Potiomkin nosił carski pancernik, na którym w 1905 roku wybuchł bunt przeciwko oficerom. Z kolei nazwę Dmitrij Donskoj nosi obecnie ostatni z okrętów podwodnych typu Akuła (NATO: Typhoon). Ten ostatni zostanie najprawdopodobniej wycofany ze służby, zanim imiennik typu Boriej-A ją rozpocznie – co jest zaplanowane na 2026 rok. Kniaź Potiomkin ma podnieść banderę Świętego Andrzeja rok później.

Okręty projektu 955A przystosowane są do przenoszenia szesnastu pocisków międzykontynentalnych R-30 Buława. Mają 170 metrów długości i 24 tysiące ton wyporności w zanurzeniu. Mogą rozwinąć prędkość podwodną wyższą niż 30 węzłów. Każdą jednostkę obsadza 107-osobowa załoga.

Giepard zacumowany w bazie Gadżyjewo.
(Wiaczesław Łobanow)

Tymczasem K-335 Giepard projektu 971-U Szczuka-B (NATO: Akula) wziął udział w ćwiczeniach, podczas których trafił cel podwodny (symulowany przez okręt tego samego typu) za pomocą ćwiczebnej rakietotorpedy. Przed oddaniem strzału załoga Gieparda musiała samodzielnie odnaleźć i śledzić cel. Służba prasowa Floty Północnej poinformowała, że ćwiczenia przebiegły bez zastrzeżeń.

Nie ujawniono typu użytego uzbrojenia, ale można przypuszczać, iż była to próba pocisku 91RE1 Otwiet, należącego do rodziny Kalibr, z lekką torpedą APR-3, być może w zmodernizowanej wersji APR-3M. Pocisk przenosi torpedę na odległość do 50 kilometrów od nosiciela. Sama torpeda w wersji podstawowej według dostępnych danych ma zasięg około 3 kilometrów i może razić cele na głębokości do 800 metrów. Torpedy tego typu mogą być również zrzucane z samolotów ZOP (Tu-142, Ił-38) i śmigłowców Ka-27PŁ.



Makieta pocisku 91RE1.
(Allocer, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Obecnie w służbie czynnej Floty Północnej są trzy okręty projektu 971: K-317 Pantiera, K-157 Wiepr i właśnie K-335 Giepard. Niebawem do służby wróci też świeżo wyremontowany K-328 Leopard. W ciągu najbliższych dwóch lat powinny się też zakończyć remonty okrętów K-461 Wołk i K-154 Tigr. Wszystkie one należą do 24. Dywizjonu 3. Flotylli, zwanego z oczywistych względów dywizjonem „zwierzęcym”.

Przy tej okazji warto jeszcze dodać, że według informacji agencji TASS w Rosji dobiegają końca prace nad nowym systemem naprowadzania torped. Koncern Tiechmasz zapewnia, że opracowany przezeń pakiet systemów elektronicznych zapewnia większy zasięg wykrycia celu i wyższe prawdopodobieństwo porażenia, a zastosować go można w torpedzie dowolnego kalibru. Właściwym konstruktorem sprzętu jest Nauczno-issledowatielskij institut elektronnych priborow z Nowosybirska, które produkuje między innymi zapalniki zbliżeniowe do pocisków systemów przeciwlotniczych Tor i Faworit.

Zobacz też: Nowe japońskie niszczyciele: coraz droższe i być może wielokadłubowe

(tass.ru, mil.ru)

mil.ru