Spółka Kawasaki Heavy Industries (KHI) zaprezentowała koncepcję nowych okrętów podwodnych będących nosicielami pocisków manewrujących. Jednostki miałyby w przyszłości zastąpić okręty podwodne typu Taigei, który służy w japońskich Morskich Siłach Samoobrony od niecałych dwóch lat.

Koncepcję nowych okrętów podwodnych przedstawiono w prezentacji Group Vision 2030 (link do pliku PDF) koncernu Kawasaki, dotyczącej planów rozwojowych w perspektywie nadchodzącej dekady. Informacje o przyszłym typie są dosyć skąpe, nie określono nawet proponowanej nazwy ani ram czasowych wprowadzenia ewentualnego następcy typu Taigei/29SS.

Trzeba pamiętać, że okręty podwodne typu Taigei są najnowocześniejszymi i najmłodszymi w japońskiej flocie – okręt wiodący Taigei (SS-513) podniósł banderę w marcu ubiegłego roku, zaś druga jednostka – Hakugei (SS-514) – dziewięć miesięcy temu. W ubiegłym roku zwodowano trzeci okręt – Jingei. Jego przyjęcie do służby zaplanowano na marzec przyszłego roku.



Trwają także prace nad kolejnymi dwoma okrętami: Raigei oraz jednostką, która nie otrzymała jeszcze nazwy. Według planów mają one podnieść banderę w latach 2025 i 2026. W dłuższej perspektywie czasowej może powstać nawet siedem jednostek typu 29SS.

KHI w koncepcji, nazwijmy to, okrętów podwodnych nowej generacji, duży nacisk położył na manewrowość jednostek, o czym może świadczyć układ sterów rufowych w kształcie litery „X” i płetw na w okolicach dziobu. Koncern wspomina dodatkowo, że jednostki miałyby otrzymać zaawansowany system nawigacji podwodnej.

Istotna jest również niska wykrywalność. Kadłuby jednostek KHI zostałyby wykonane w koncepcji stealth. Miałyby być to okręty zdecydowanie cichsze od typu Taigei, którego konstruktorzy i tak zadbali o maksymalne wyciszenie. Warto pamiętać przy tym, że typ Taigei stanowi rozwinięcie okrętów podwodnych typu Sōryū, które uchodzą za jedne z najcichszych konwencjonalnych okrętów podwodnych na świecie.

Nie są znane szczegóły konstrukcji napędu, jednak na pewno będą to okręty konwencjonalne o napędzie spalinowo-elektrycznym. Otrzymałyby też system oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla.



Interesującym i kluczowym atutem ma być obecność wyrzutni pionowych dla pocisków manewrujących. Wstępna grafika sugeruje, że miałyby one być umiejscowione pomiędzy kioskiem a dziobowymi sterami głębokości. Może być to pokłosie zawartej w kwietniu tego roku umowy pomiędzy japońskim ministerstwem obrony a koncernem Mitsubishi, dotyczącej opracowania rodzimego pocisku manewrującego dalekiego zasięgu dla okrętów podwodnych.

Prace nad pociskiem mają zostać ukończone w roku budżetowym 2027, tak aby dostawy mogły ruszyć już w roku następnym. Pomysł wypłynął pod koniec roku 2021. Istotne pytania oprócz typu pocisku – prawdopodobnie będzie to kolejna wersja rozwojowa typu 12 – dotyczyły sposobu odpalania. Wystrzeliwanie z wyrzutni torped stawia ograniczenia związane z kalibrem wyrzutni i przestrzenią wewnątrz przedziału torpedowego. Umożliwia natomiast szybkie uzbrojenie okrętów podwodnych w nową broń, do tego zbliżoną do już używanych systemów.

Taigei – jednostka wiodąca najnowszego typu japońskich okrętów podwodnych.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Z kolei pionowe wyrzutnie zmniejszają ograniczenia stawiane przed pociskami, pozwalają także zabierać ich większa liczbę bez ograniczania zapasu torped i innych środków bojowych, wymuszają jednak ingerencję w kadłuby okrętów będących w służbie lub oczekiwanie na nowy typ jednostek. Pocisk, na który kontrakt otrzymało Mitsubishi, ma być odpalany z wyrzutni torped.



Wybrano więc rozwiązanie szybsze i tańsze, ale najwyraźniej Tokio zdecydowało się na podejście dwutorowe. Pojawiają się bowiem informacje, że powstać ma również pocisk odpalany z wyrzutni pionowych. Z drugiej strony Tokio negocjuje kupno około 400 amerykańskich pocisków Tomahawk, mogących być odpalanych również z okrętów podwodnych.

Japońskie media podają również, iż Kawasaki otrzymało zamówienie od resortu obrony na zbadanie możliwości opracowania koncepcji nowego typu okrętu podwodnego i pracę właśnie przy programie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Niewykluczone, że zademonstrowana przez firmę koncepcja jest właśnie zalążkiem efektu zleconych przez rząd prac.

Japoński okręt podwodny Tōryū (SS-512) typu Sōryū, przyjęty do służby w marcu 2021 roku.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Z drugiej strony propozycja KHI dobrze wpisuje się w zagrożenia, z jakimi Tokio i Siły Samoobrony muszą zmierzyć się w najbliższym czasie. Do tej pory kształt japońskiej floty podwodnej dyktuje decyzja sprzed dekady. Wówczas, w reakcji na coraz agresywniejszą postawę Chińskiej Republiki Ludowej na Morzu Południowochińskim, Tokio ogłosiło zamiar modernizacji i zwiększenia liczebności floty podwodnej. Dotychczasowe szesnaście okrętów uznano za niewystarczające. Ostatecznie Tokio uznało, że pożądane będzie utrzymywanie w służbie dwudziestu dwóch.



Japońskie okręty miały operować w cieśninach, utrudniając ruchy Chińczykom w rejonie Morza Japońskiego i Ochockiego oraz Morza Wschodniochińskiego. Należy przy tym pamiętać, że Pekin jest raczej rozważnym „sąsiadem”, w odróżnieniu o Korei Północnej. Pjongjang w ostatnim czasie przeprowadzał wiele prób pocisków balistycznych (ostatnio wczoraj), co zaogniało i tak napiętą sytuację w regionie.

Dodatkowo w ostatnim czasie Północ miała zwodować okręt podwodny będący nosicielem pocisków balistycznych. Koncepcja KHI pozwoliłaby w skryty sposób śledzić ruchy floty podwodnej Pjongjangu oraz w razie konfliktu dokonać w równie skryty sposób precyzyjnych uderzeń na kluczowe instalacje Północy.

Zobacz też: Malezja zatrzymała złomiarzy szabrujących brytyjskie wraki

Japan Maritime Self-Defense Force