W Afganistanie rozbił się dziś w nocy śmigłowiec uderzeniowy AH-64D Apache należący do US Army. Obaj członkowie załogi zginęli.
Do wypadku doszło w pobliżu wsi Pangram w prowincji Logar, na południe od Kabulu. Amerykanie oświadczyli, że nie ma żadnych przesłanek wskazujących na to, że śmigłowiec rozbił się wskutek działania nieprzyjaciela, a do wypadku doprowadziła prawdopodobnie usterka techniczna.
Mimo to talibowie pochwalili się zestrzeleniem śmigłowca i stwierdzili zarazem, że był to w istocie transportowy CH-47 Chinook, a na jego pokładzie zginęło jakoby pięćdziesięciu czterech żołnierzy.
Lotnicy z AH-64 to pierwsi Amerykanie, którzy zginęli w Afganistanie po dwumiesięcznej przerwie. W połowie września w wymianie ognia w prowincji Wardak poległ sierżant Jeremy Griffin.
Zobacz też: Afgańskie wojska lądowe wciąż uzależnione od lotnictwa USA
(aviation-safety.net, stripes.com)