Coraz bliższa jest data wycofania śmigłowców CH-124 Sea King ze służby w Królewskich Kanadyjskich Siłach Powietrznych. Choć pięć Sea Kingów ze znakiem klonowego liścia wciąż wykonuje loty, Kanadyjczycy już planują dalszy los wszystkich pozostałych dwudziestu ośmiu maszyn tego typu.
Trzy płatowce były tak bardzo zużyte, że zadecydowano o ich złomowaniu wraz z recyklingiem wszelkich przydatnych elementów. Wedle informacji kanadyjskiego ministerstwa obrony łącznie aż dziesięć Sea Kingów stanie się ozdobami terenów baz wojskowych, pomocami szkoleniowymi lub eksponatami w muzeach. Pozostałe piętnaście CH-124 zaoferowane zostało do sprzedaży.
Plany w tym zakresie są ambitne, zakładają bowiem zbycie śmigłowców jeszcze przed końcem tego roku. Nie znaczy to, że pominięte zostaną stosowne procedury bezpieczeństwa. Udział w przetargu na Sea Kingi będą mogły wziąć podmioty zarejestrowane w Kanadzie, oryginalni wytwórcy części do maszyn tego typu lub rządy państw posiadających odpowiednią zgodę władz Stanów Zjednoczonych.
Po zdemontowaniu tajnego wyposażenia CH-124 wraz z pozostałym im zapasem części zamiennych mogą zostać użyte przez nowego właściciela jako wojskowe lub cywilne. 26 września w bazie Shearwater w Nowej Szkocji śmigłowce pokazano zainteresowanym. Kanadyjczykom zależy jednak na tym, by zapas sił drzemiących jeszcze w tej starej, acz solidnej konstrukcji nie został zmarnowany.
– Z perspektywy zastosowań cywilnych flota Sea Kingów ma w sobie nadal dużo życia. Niezależnie od tego, czy zostanie ona użyta jako rozwiązanie pomostowe, czy wyremontowana i odsprzedana, czy przystosowana na rynek komercyjny, istotne jest, aby znalazła swoje właściwe przeznaczenie – mówi Josée Doucet, zarządzająca sprzedażą maszyn z ramienia kanadyjskiej agencji mienia wojskowego GCMil.
Zobacz też: Pakistan odebrał używane brytyjskie śmigłowce
(verticalmag.com)