Premier Kanady Justin Trudeau polecił minister usług publicznych i zamówień Anicie Anand rozpocząć prace nad powołaniem nowej agencji zamówień obronnych. Dotychczasowy system zakupów dla sił zbrojnych i straży wybrzeża jest bowiem mocno krytykowany.
W roku 1996 powołano w kanadyjskim rządzie departament robót publicznych i usług rządowych, który z czasem przemianowano na departament usług publicznych i zamówień. Resort ma bardzo szeroki zakres odpowiedzialności, sięgający od zarządzania spółkami skarbu państwa przez pocztę po zamówienia publiczne, w tym na potrzeby sił zbrojnych. Wisienką na tym torcie jest podporządkowanie departamentowi lokalnego odpowiednika Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Takie połączenie, jak się okazało, przynosi fatalne skutki. Koszty zamówień obronnych rosną, a status niektórych programów jest co najmniej dwuznaczny. Dotyczy to przede wszystkim udziału Kanady w programie F-35. Nie wiadomo, czy Ottawa w końcu wybierze Lightninga II, ale jednocześnie ciągle finansuje program. Niezadowolenie budzą również opóźnienia i rosnące koszty programu Canadian Surface Combatant, czyli lokalnego wariantu fregat typu 26.
W związku z tym departament usług publicznych i zamówień wspólnie z departamentem obrony oraz departamentem rybołówstwa i oceanów, któremu podlega straż wybrzeża, mają przebadać możliwości powołania niezależnej agencji zamówień obronnych, nazwanej roboczo Defence Procurement Canada. Premier Trudeau nie wyznaczył żadnych terminów przedstawienia projektów ani uruchomienia agencji. Szef rządu domaga się jedynie stworzenia organizacji zdolnej do sprawnej realizacji zamówień na rzecz wojska i straży wybrzeża.
Zobacz też: Szwajcaria: Audyt programu „Air2030”
(ottawacitizen.com)