Mieszkańcy francuskojęzycznych wiosek sąsiadujących bezpośrednio z terenami kontrolowanymi przez separatystów informują, iż bojownicy zaczęli atakować ich domy. Do tej pory walki między wojskiem i rebeliantami skoncentrowane były na obszarze tak zwanej Ambazonii, a rebelianci nie atakowali francuskojęzycznych Kameruńczyków. Separatyści rozszerzyli jednak obszar działań również na terytoria frankofońskie.

Trwający od 2007 roku konflikt doprowadził do niemal całkowitego zatrzymania życia gospodarczego zachodniego Kamerunu. Wcześniej ludność lokalna czerpała duże zyski z handlu przygranicznego i sprzedaży bydła. Obecnie wszystkie targowiska są zamknięte z powodu zagrożenia ze strony separatystów.

Przedstawiciele władz regionalnych twierdzą, że oddziały separatystów ostrzeliwują cywilów i wywołują chaos. Jednym z zaatakowanych miejsc było Galim, gdzie około sześćdziesięciu bojowników otworzyło ogień do cywilów, doprowadzając do wybuchu paniki. Podczas ataku zniszczono infrastrukturę energetyczną oraz zabito czterech cywilów, dwóch policjantów i dwóch żandarmów. Rzecznik separatystów Tapang Ivo Tanku potwierdził doniesienia o ataku twierdzące, ze celem było zdobycie broni i amunicji z miejscowego posterunku policji.

Wcześniej separatyści umieścili improwizowane ładunki wybuchowe wzdłuż głównej drogi prowadzącej do Bamendy. Miało to zakłócić obchody Dnia Kobiet, które zostały odwołane przez partyzantów. Władze wezwały cywilów do współpracy z wojskiem i zachowania szczególnej czujności wobec kolejnej fali ataków.

Zobacz też: Izraelczycy kontrolują siły bezpieczeństwa Kamerunu

(voanews.com)

US Army / Sgt. Tracy Myers