Jak donoszą mieszkańcy zachodniego Kamerunu, wojska rządowe rozpoczęły w nocy z 3 na 4 lutego operację przeciwko ambazaońskim separatystom. Żołnierze wyposażeni w ciężki sprzęt i wspierani przez artylerię zaatakowali pozycje zajmowane przez anglojęzycznych bojowników. Świadkowie donoszą, że ostrzał artyleryjski słychać było nawet w stolicy Regionu Północno-Zachodniego – Bamendzie.
Relacje mieszkańców sugerują, iż kameruńscy żołnierze otwierają ogień do ludności cywilnej, a cała operacja może nosić znamiona ludobójstwa. Świadkowie stwierdzili, że wojsko „zabija ludzi jak kurczaki”. Według organizacji zajmujących się ochroną praw człowieka oddziały rządowe bezprawnie zajmują obiekty cywilne, zmuszając miejscową ludność do szukania schronienia w okolicznych lasach.
Rząd centralny wielokrotnie oskarżany był o ignorowanie ludności anglojęzycznej, wśród której narodził się ruch nawołujący do secesji i utworzenia niepodległej Ambazonii. Zdaniem władz Kamerunu większość baz separatystów znajduje się w Nigerii, dlatego kameruńscy żołnierze powinni mieć możliwość swobodnego przekraczania granicy w celu przeprowadzania operacji wymierzonych w anglofońskich bojowników.
(allafrica.com)