Rząd Kamerunu wezwał członków sił zbrojnych do natychmiastowego stawienia się w Jaunde w celu organizacji zakrojonej na szeroką skalę operacji na granicy z Nigerią i w Ambazonii. Ofensywa ma stanowić odpowiedź na zwiększenie aktywności Boko Haram i anglojęzycznych separatystów zagrażających jedności kraju.

Od początku stycznia w basenie Jeziora Czad doszło do pięciu ataków, za które odpowiadają bojownicy Boko Haram. Nigeryjscy ekstremiści rozpoczęli intensywne wypady przeciwko osadom w Kamerunie. Podczas najazdów dochodzi do grabieży i ostrzału ludności cywilnej. Przykładem takiego uderzenia był napad na miasto Fotokol. Zginęły wówczas trzy osoby.

Równie napięta sytuacja panuje w anglojęzycznej Ambazonii. Według kameruńskich sił bezpieczeństwa w ciągu ostatnich trzech tygodni siły rządowe zabiły czterdziestu pięciu separatystów. Rebelianci nie ujawnili poniesionych strat, ale poinformowali o zastrzeleniu jednego żołnierza. Naoczni świadkowie donoszą, iż strony są tak zaangażowane w walkę, że nie zważają na ofiary wśród ludności cywilnej.

Szef sztabu, generał broni René Claude Meka, zapowiedział, że początek roku minie pod znakiem walki o jedność narodową i integralność terytorialną. Minister obrony Joseph Beti Assomo poinformował zaś, iż prezydent planuje wysłanie dodatkowych sił również na wschód, w pobliże granicy z Republiką Środkowoafrykańską. Tamtejsi bojownicy nie zagrażają bezpośrednio Kamerunowi, lecz panująca w kraju anarchia sprawia, że miejscowe grupy przestępcze i przemytnicze znacznie zwiększyły swoją aktywność.

Zobacz też: NNS Thunder wrócił do służby w nigeryjskiej marynarce

(voanews.com)

US Army / Staff Sgt. Kaily Brown