W więzieniu Kondengui w Jaunde doszło do buntu osadzonych. Około sześciuset więźniów, spośród których większość to anglojęzyczni działacze i bojownicy na rzecz niepodległej Ambazonii, zajęło kilka skrzydeł budynku, sprzeciwiając się traktowaniu, jakiego doświadczają ze strony strażników. Wśród zarzutów wobec administracji są między innymi nieregularne dostawy żywności i wody, a także przetrzymywanie bez procesu.
Do buntu dołączyła również duża grupa francuskojęzycznych osadzonych. Szacuje się, że łączna liczba uczestników buntu przekroczyła tysiąc pięćset osób.
W poniedziałek 22 lipca kameruńska policja podjęła próbę stłumienia buntu. Do więzienia wpuszczono gaz łzawiący, a następnie wkroczyli uzbrojeni funkcjonariusze. Według przedstawicieli protestujących siły porządkowe użyły ostrej amunicji, czemu rząd stanowczo zaprzeczył. Z więzienia zabrano siedemdziesiąt siedem osób – domniemanych inicjatorów buntu.
Innocent Ambazonian citizens locked up in Kondengui prison in Yaounde Cameroon rise up in Protest calling for the international community to intervene. @realDonaldTrump @ScottMorrisonMP @BBci @CNNPolitics @AsstSecStateAF @France24_en @AJEnglish @EquinoxeTv_cm pic.twitter.com/DDtCQ5Pnm2
— Minister Sylva (@minister_sylva) July 23, 2019
Placówka w Jaunde dostosowana jest do pomieszczenia tysiąca osadzonych. Od początku konfliktu w regionach anglojęzycznych wykorzystywana była jako główne miejsce przetrzymywania osób powiązanych z separatystami. Obecnie w więzieniu Kondengui przebywa ponad cztery tysiące osób.
Z osadzonymi rozmawiał Joshua Osih, jeden z przywódców opozycyjnego Frontu Socjaldemokratycznego (SFD). Zatrzymani nie tylko są są rozgoryczeni warunkami panującymi w więzieniu, ale również nie rozumieją, dlaczego zostali odesłani do Jaunde. Wielu skarży się nie na sam fakt uwięzienia, ale na to, że po zatrzymaniu zesłano ich do regionu francuskojęzycznego, gdzie wszystkie sprawy administracyjne załatwiane są po francusku, a nie angielsku.
Jako jawny przykład dyskryminacji podawana jest sprawa Juliusa Sisiku Ayuka Tabego, prezydenta samozwańczej Republiki Ambazonii. Trybunał wojskowy odmówił przeprowadzenia jego procesu w języku angielskim, co dodatkowo zaogniło, już i tak trudne, relacje między francusko- i anglojęzycznymi Kameruńczykami. Pogłębiło to również rozgoryczenie związane z dyskryminacją anglofonów.
Prezydent Paul Biya przyjął twarde stanowisko wobec ambazońskich separatystów. Odrzucając możliwość dialogu, zamierza metodami siłowymi zakończyć bunt w anglojęzycznej części kraju. Przedstawiciele opozycji i Kościoła katolickiego naciskają jednak na rozpoczęcie rozmów i zakończenie walk. ONZ szacuje, że kryzys humanitarny w zachodnim Kamerunie dotknął około 1,3 miliona osób.
Zobacz też: ONZ: W Kamerunie może dochodzić do zbrodni przeciwko cywilom
(en.rfi.fr, mimimefoinfos.com)