Tajwan również boryka się z narastającymi problemami związanymi z sabotażem pod­morskiej infrastruktury krytycznej. Już trzeci raz w ciągu miesiąca doszło do uszkodzenia kabli telekomunikacyjnych. Tymczasem tamtejszy parlament częściowo zamroził finansowanie programu budowy okrętów podwodnych.

Jak już wcześniej informowaliśmy, 3 stycznia firma Chunghwa Telecom zanotowała zanik sygnału w kablu w pobliżu Keelungu. Uszkodzona wiązka jest częścią systemu tele­komu­ni­ka­cyj­nego Trans-Pacific Express, który łączy Tajwan, Koreę Południową, Chiny, Japonię i Stany Zjednoczone. Maksymalna przepustowość całego systemu wynosi 5,12 terabitów na sekundę.

Praktycznie od razu po wykryciu usterki zawiadomiono o zdarzeniu tajwańską straż wybrzeża. Jako możliwego sprawcę wytypowano chiński frachtowiec Xing Shun 39 (IMO: 8358427). Według zapisu systemu automatycznej identyfikacji (AIS) jednostka kilkukrotnie krążyła nad pozycją kabli. Kilka godzin po wykrycia usterki na miejsce dotarł patrolowiec straży wybrzeża, który zlokalizował podejrzany statek w odległości siedmiu mil morskich na północ od Yehliu.

Straż wybrzeża poinformowała, że ​​chociaż nawiązano kontakt z załogą i dokonano inspekcji wizualnej jednostki, z uwagi na złe warunki atmosferyczne nie było możliwości bezpiecznie wejść na pokład. Siłowe zatrzymanie statku również nie wchodziło w grę, ponieważ upłynęło za dużo czasu od stwierdzenia sabotażu. Służby poprosiły o powrót do Keelungu, gdzie prze­pro­wa­dzono by szczegółową inspekcję, jednak załoga frachtowca odmówiła i konty­nu­o­wała rejs do Pusanu w Korei Południowej. Potem statek wyłączył transponder i nie wiadomo, gdzie się podziewa (ostatnia dostępna pozycja).

Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w lutym.

Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.

2%

Na kolejny i zdecydowanie poważniejszy w skutkach incydent nie trzeba było długo czekać. 22 stycznia tajwański rząd poinformował, że u wybrzeży wyspy Matsu przerwano kolejne dwa kable telekomunikacyjne, łączące wyspy z Tajwanem. O ile w przypadku poprzedniego incydentu kabel został uszkodzony tak, że nie wpłynęło to na stabilność łącza, o tyle teraz doszło do całkowitego przerwania instalacji. Naprawa potrwać może nawet pięćdziesiąt dni.

Przesył danych skierowano na łącza awaryjne. Oba uszkodzone kable miały łączną przepustowość 1310 gigabajtów na sekundę. Na szczęście przepustowość zapewniana przez awaryjną komunikację mikrofalową może osiągnąć 12,6 gigabajtów na sekundę, co przekracza typowy szczytowy dzienny ruch na wyspach Matsu – 9,5 gigabajta. Priorytetem jest przydzielenie stabilnego pasma awaryjnego dla instytucji rządowych, banków i szpitali. 

Czy przerwanie kabli było aktem sabotażu? Z jednej strony oba kable w latach 2017–2023 ulegały uszkodzeniom około trzydziestu razu, co uważano za wypadki, jednak z drugiej – przerwanie obu w ciągu tygodnia budzi podejrzenia, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę coraz śmielsze poczynania Chin w kontekście sabotażu na morzu i rosnące napięcia na linii Pekin–Tajpej.

Niemniej incydenty wywołują dyskusję o odporności Tajwanu na działania sabotażowe. Rozpatrywany jest scenariusz w którym, Pekin może dążyć do przerwania wszystkich czternastu kabli telekomunikacyjnych, łączących Tajwan ze światem. Tym samym poszukiwane są inne źródła przesyłu danych, będące uzupełnieniem kabli podmorskich o dużej przepustowości, jednak mogących w razie czego pełnić funkcję linii awaryjnej. W tym przypadku rozpatrywany jest między innymi Internet satelitarny.

Dodatkowo tajwańskie media zwracają uwagę na podejrzane statki handlowe, które pływają wzdłuż podmorskich nitek telekomunikacyjnych. Zainteresowanie wzbudził towarowiec Bao Shun (IMO: 8359081) pod banderą Mongolii. 6 stycznia statek podążał wzdłuż jednego z kabli podmorskich. Jednostkę skontrolowała tajwańska służba celna.

Podkreślmy też, że cywilne statki handlowe i kutry rybackie w rękach chińskiego rządu (lub bezpośrednio z nim powiązane) wielokrotnie uczestniczyły w incydentach na akwenach otaczających wyspę. Takie jednostki trudniej jest zająć w myśl prawa międzynarodowego, a to daje Pekinowi duże pole do działania, tym bardziej że często niemożliwe jest zidentyfikowanie „cywilnego” statku jako podejrzanego, a już szczególnie trudno jest wprost udowodnić oskarżanemu państwu odpowiedzialność za sabotaż. Chiny są szczególnie dobrze przygotowane do takich działań dzięki swoim milicjom morskim. Formacje te, zwane „niebieskimi ludzikami”, wykonują cały szereg zadań – od rozpoznania i dozoru po nękanie obcych jednostek cywilnych i wojskowych – na wodach, do których pretensje zgłasza Pekin.

Marynarka kontra parlament

Tajwański projekt rodzimego okrętu podwodnego (Indigenous Defense Submarine, IDS) ruszył w roku 2016 po zwycięstwie Tsai Ing-wen z Demokratycznej Partii Postępowej w wyborach prezydenckich. Jeśli wziąć pod uwagę, że Tajwan nie miał dotychczas żadnego doświadczenia w budowie jednostek tej klasy, program przebiega wyjątkowo sprawnie. Budowa prototypowego Hai Kuna rozpoczęła się 24 listopada 2020 roku. W ceremonii uczestniczyli Tsai i Brent Christensen, ówczesny de facto ambasador USA na Tajwanie. Amerykańskie firmy zajmują ważną pozycję w programie IDS, jednak głównym partnerem jest najprawdopodobniej któreś państwo europejskie. Wstępny projekt miał być zresztą badany w Europie. Wsparcie techniczne miały zapewnić także Japonia i Korea Południowa.

Tak rozległa pomoc ze strony Zachodu częściowo wyjaśnia sprawny przebieg prac. Hai Kun został zwodowany 28 września 2023 roku. Od tamtej pory trwają prace wykończeniowe i próby stoczniowe. Te ostatnie dotąd odbywały się jedynie w basenie portowym. Pierwsze próbne zanurzenie i wynurzenie przeprowadzono na przełomie grudnia i stycznia tego roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, próby morskie rozpoczną się w kwietniu, a oddanie marynarce wojennej nastąpi w listopadzie 2025 roku. Hai Kun osiągnie jednak pełną gotowość operacyjna dopiero w roku 2029, głównie z powodu opóźnień w dostawach torped Mk 48 Mod 6.

Drugi okręt ma podnieść banderę do końca roku 2027. Ogółem w planach jest budowa łącznie ośmiu jednostek. Ostatnio doszło do wydłużenia planowanych terminów przekazywania kolejnych okrętów. Marynarka wojenna chce najpierw przetestować dwie pierwsze jednostki. Zdobyte w ten sposób doświadczenia posłużą do opracowania ulepszeń, które zostaną wprowadzone na trzech kolejnych okrętach. Ostatnia para ma być jeszcze bardziej udoskonalona. Pośrednio potwierdza to krążące pogłoski, że projekt jest niedopracowany, a szybka realizacja była efektem nacisków politycznych. Rząd już zaakceptował budżet programu w wysokości łącznie 284 miliardów nowych dolarów tajwańskich (34,8 miliarda złotych).

Tutaj na scenę wkracza parlament. Projekt rodzimego okrętu podwodnego od samego początku był krytykowany. Podważano sensowność całej koncepcji w obliczu rozbudowy chińskich sił ZOP, kwestionowano relację koszt/efekt. Pojawiają się też całkiem uzasadnione rozważania, czy za budowę okrętów podwodnych nie zabrano się za późno. Wiele z tych wątków bardzo chętnie podchwytuje i rozdmuchuje propaganda ChRL.

Stąd też sprawą zainteresował się parlament Republiki Chińskiej. Na posiedzeniu 20 stycznia stosunkiem głosów 56 do 46 zamrożono połowę z liczącego 2 miliardy nowych dolarów tajwańskich budżetu przewidzianego na dokończenie Hai Kuna. Kuomintang, który wystąpił z propozycją, początkowo chciał całkowicie zawiesić finansowanie prac. Zamrożone środki zostaną odblokowane, gdy po zakończeniu prób ministerstwo obrony przedstawi parlamentowi dokładny raport z ich przebiegu.

Czy ostatnie przypadki sabotażu zmienią postawę deputowanych? Wszak okręty podwodne mogą odegrać kluczową rolę w ochronie podmorskiej infrastruktury krytycznej. Dążenie do rozsądnego gospodarowania ograniczonymi środkami ma sens, w tle jest jednak jeszcze coraz ostrzejsza polaryzacja polityczna. W styczniu ubiegłego roku odbyły się wybory prezydenckie i parlamentarne. Prezydentem został Lai Ching-te (William Lai) z „pro­nie­pod­leg­łoś­cio­wej” DPP, były wiceprezydent Tsai. Natomiast w parlamencie DPP straciła większość na rzecz Kuomintangu. Nie można jednak mówić o oszałamiającym sukcesie. W liczącym 113 miejsc parlamencie Kuomintang zdobył 52 miejsca, DPP – 51. Do tego trzeba doliczyć jeszcze ośmiu deputowanych Tajwańskiej Partii Ludowej i dwóch posłów niezależnych.

Niemniej Kuomintang rozpoczął intensywną walkę o rozszerzenie uprawnień parlamentu kosztem prerogatyw głowy państwa. W kilku przypadkach prezydent nie miał innego wyjścia jak ustąpić pod presją, ale decydujący głos należy do Trybunału Konstytucyjnego, który bada zgodność wprowadzanych ustaw z konstytucją. Konsekwencją są zamęt polityczny i protesty społeczne. Z takiej sytuacji oczywiście zaś najbardziej cieszy się Pekin.

RudolphChen, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.