Wczoraj wieczorem doszło do uwolnienia załogi samochodowca Galaxy Leader (IMO: 9237307), która od 19 listopada 2023 roku była przetrzymywania w niewoli bojowników Ruchu Huti. Po ponad roku na jemeńskiej ziemi marynarze mogą wrócić do swoich domów. W tle tych radosnych wydarzeń jawi się jednak widmo kolejnej eskalacji w związku ze zmianą desygnacji Ansar Allah jako organizacji terrorystycznej.

430 dni niewoli

Cała 25-osobowa załoga statku została przetransportowana do Omanu, skąd w najbliższych dniach porwani mężczyźni zapewne trafią do swoich rodzin. Powodem ich wypuszczenia jest podpisanie rozejmu między Hamasem i Izraelem. Jest to spełnienie zapowiedzi Hutich: mieli oni uwolnić porwanych, kiedy Izrael wstrzyma ataki na Strefę Gazy. Sama wymiana miała być koordynowana z Hamasem. Załoga składała się przede wszystkim z Filipińczyków, na statku pracowali również obywatele Ukrainy, Bułgarii, Rumunii i Meksyku. To wszystko narody niemające wiele wspólnego z wydarzeniami w Gazie.

Przekazanie nie mogło się obyć się bez propagandowego spektaklu. Przedstawiciele sił zbrojnych ruchu wręczyli załodze podarunki związane z kulturą Jemenu. W tych dość kuriozalnych okolicznościach marynarze zostali odeskortowani do samolotu Królewskich Sił Powietrznych Omanu. Całe wydarzenie było nagrywane przez telewizję Al-Masira, podległą jemeńskim terrorystom.

Wnioskując z nagrań z przekazania porwanych, marynarze są w dobrym stanie. Na razie żaden z nich nie wypowiedział się publicznie na temat czasu spędzonego w Jemenie. Według deklaracji Hutich porwanych traktowano „zgodnie z prawami islamu”, w tym dano im możliwość kontaktu z rodzinami. W maju i we wrześniu 2024 roku doszło do spotkania pracowników Czerwonego Krzyża z załogą, jednak organizacja nie wydała oficjalnych oświadczeń na temat stanu marynarzy. Według październikowego komunikatu z prezydenta Filipin jego rodacy mieli doświadczać objawów malarii, czym zająć się mieli lokalni lekarze. O czasie spędzonym w Jemenie zapewne najwięcej powiedzą nam sami marynarze, wydaje się jednak, że poza wykorzystywaniem na potrzeby propagandy załoga faktycznie była dobrze traktowana.

Uwolnienie załogi spotkało się z zadowoleniem opinii międzynarodowej. Swoje zadowolenie wyraził między innymi Specjalny Wysłannik ONZ do spraw Jemenu Hans Grundberg. Komunikat określił wiadomość o uwolnieniu załogi jako „rozgrzewającą serce”. Grundberg wezwał również Ruch Huti do kontynuowania kroków na rzecz pokoju, w tym zaprzestania ataków na żeglugę cywilną. Również prezydent Filipin Bongbong Marcos wydał oświadczenie wyrażające radość, zapewniające, że wkrótce marynarze wrócą do swoich rodzin. Obaj politycy, podobnie jak Ruch Huti, podziękowali władzom Omanu za działania na rzecz uwolnienia załogi. Państwo to od początku wojny w Jemenie stara się działać na rzecz pokoju i często pośredniczy w rozmowach między skonfliktowanymi stronami.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

MARZEC BEZ REKLAM GOOGLE 94%

Uwolnienie porwanych nie oznacza jednak końca problemów na Morzu Czerwonym. Ruch Huti zapowiedział, że po zrealizowaniu warunków rozejmu nadal będzie atakował statki powiązane z Izraelem. To oczywiście nie jest do zaakceptowania przez uczestników operacji „Prosperity Guardian” i EUNAVFOR „Aspides”. Konflikt ten w obecnym stanie może toczyć się jeszcze przez długi czas.

Do porwania Galaxy Leadera, idącego wówczas z Turcji do Indii, doszło u wybrzeży Erytrei, niedaleko miejsca, w którym stał na kotwicy irański okręt baza Behszad. Zbudowany w Gdyni statek należy do przedsiębiorstwa Ray Car Carriers izraelskiego biznesmena Ramiego Ungara, ale był czarterowany przez japońską Nippon Yusen. Sama jednostka nadal pozostaje w rękach Hutich.

Huti wracają na listę

Zgodnie z przewidywaniami Donald Trump przywrócił Ansar Allah na listę Zagranicznych Organizacji Terrorystycznych. Huti zostali wpisani na tę listę pod koniec pierwszej kadencji Trumpa, jednak ledwie miesiąc później Joe Biden cofnął decyzję, powołując się na kwestie humanitarne. Biden desygnował jednak w styczniu 2024 Ansar Allah jako Specjalnie Wskazaną Globalną Grupę Terrorystyczną, która niesie za sobą mniejsze sankcje.

Co ten wpis oznacza w praktyce? Jest to przede wszystkim jasna deklaracja Trumpa wobec Ruchu Huti. Decyzja jest jednak krytykowana przez pracowników humanitarnych, których praca zostanie utrudniona z powodu amerykańskich sankcji. Decyzja została przyjęta pozytywnie przez legalne władze Jemenu. Zadowolenie wyraził również Aidarus az-Zubajdi, członek Rady Prezydenckiej i lider południowych separatystów.

Sam Ruch Huti oczywiście nie przeraził się decyzją Trumpa, a wypowiedzi przedstawicieli jemeńskich terrorystów po raz kolejny podkreślały gotowość i determinację bojowników, jak również hipokryzję Zachodu wspierającego Izrael. Wszystko wskazuje na to, że konfrontacja między Trumpem a Ruchem Huti jest kwestią czasu. Czas pokaże, kto z tej dwójki okaże się zwycięzcą.

dpa picture alliance / Alamy Stock Photo