Konflikt na Morzu Czerwonym bez wątpienia wszedł w nową fazę. Atak Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na tereny kontrolowane przez Ruch Huti był spektakularną odpowiedzią. Głównymi celami stały się bazy wojskowe położone w muhafazach Al-Hudajda, Sana i Sada. Według przedstawicieli Ruchu Huti w wyniku operacji śmierć poniosło pięciu bojowników, a sześciu odniosło rany. Informacja ta nie musi być prawdziwa, ale uwagę zwraca fakt, że Huti nie wspominają nic o ofiarach wśród osób cywilnych, co może świadczyć o ostrożnym wyborze celów przez państwa zachodnie.
New @SanaaCenter map of reported locations of US-British airstrikes in #Yemen pic.twitter.com/jB6u8EWnSg
— Sana’a Center (@SanaaCenter) January 12, 2024
Dzisiaj około godziny 3.45 czasu jemeńskiego doszło do kolejnego ataku. Z niszczyciela USS Carney (DDG 64) wystrzelono pocisk Tomahawk, który miał zniszczyć stację radiolokacyjną należącą do Hutich. Według CENTCOM-u było to uzupełnieniem działań z poprzedniego dnia. Cel najprawdopodobniej znajdował się w okolicach Sany.
At 3:45 a.m. (Sana’a time) on Jan 13., U.S. forces conducted a strike against a Houthi radar site in Yemen. This strike was conducted by the USS Carney (DDG 64) using Tomahawk Land Attack Missiles and was a follow-on action on a specific military target associated with strikes… pic.twitter.com/YE5BKJLGBv
— U.S. Central Command (@CENTCOM) January 13, 2024
W godzinach popołudniowych miało dojść do kolejnych ataków w pobliżu Al-Hudajdy. Stany Zjednoczone oświadczyły, że nie miały z tym nic wspólnego, co kieruje podejrzenia na Brytyjczyków. Na ten temat nadal brakuje informacji.
Multiple explosions reported in the vicinity of a Naval Site in Al Hudaydah, Yemen.
— Aurora Intel (@AuroraIntel) January 13, 2024
Amerykańsko-brytyjskie działania, nawet jeśli przygotowane i przeprowadzone lepiej od saudyjskich, nadal mogą okazać się niewystarczające, aby zatrzymać Hutich. Zapasy środków rażenia wykorzystywanych przez rebeliantów najprawdopodobniej są rozproszone po całym kontrolowanym przez nich terytorium. Ruch Huti ma wieloletnie doświadczenie w funkcjonowaniu pod wrogimi nalotami. Nie zmienia to faktu, że ich zdolności do atakowania celów na Morzu Czerwonym ulegną zmniejszeniu.
Pytaniem pozostaje, czy Amerykanie zamierzają się zatrzymać po przeprowadzeniu ataków, licząc na deeskalację, czy też zamierzają wywierać stałą presję na Hutich. Druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna. Kolejnym pytaniem jest, jakie cele staną się dla Ruchu Huti priorytetowe w najbliższym czasie. Zaatakowane mogą zostać bazy Amerykanów w regionie, zachodnie okręty lub żegluga cywilna. Możliwe, że Huti będą chcieli przetestować obronę przeciwlotniczą w Dżibuti albo w Bahrajnie, szansa na zaskoczenie Amerykanów wydaje się jednak niewielka.
Reakcje międzynarodowe na działania Brytyjczyków i Amerykanów są podzielone. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie poparło ich oficjalnie, jednak w opublikowanym dzisiaj tweecie określiło ataki Hutich jako niedopuszczalne i wezwało do ich zakończenia. Podobne stanowisko przyjęło francuskie ministerstwo, które również potępiło ataki, powołując się na Radę Bezpieczeństwa ONZ. Według Francuzów to właśnie Huti mają odpowiadać za eskalację w regionie.
Ataki ze strony Huti zagrażające funkcjonowaniu jednego z kluczowym szlaków handlowych, potępione m. in. przez RB #ONZ , są niedopuszczalne i muszą zostać zakończone.
Naszym celem pozostaje deeskalacja napięć i przywrócenie stabilności w regionie.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (@MSZ_RP) January 13, 2024
Inne nastroje panują w regionie. Arabia Saudyjska przede wszystkim podkreśliła potrzebę stabilizacji w regionie oraz wezwała obie strony do powściągliwości i unikania dalszej eskalacji. Amerykańską operację potępił Oman, według którego działanie to doprowadzi jedynie do większych napięć w regionie. Sułtanat wezwał wszystkie strony do zaprzestania działań i skupieniu się na rozwiązaniu konfliktu w Gazie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ekspatriantów podległe legalnemu rządowi w Jemenie oskarżyło Ruch Huti o wciągnięcie kraju w kolejną konfrontację zbrojną, jednocześnie ponownie potępiło izraelskie działania w Gazie.
#Statement | The Kingdom of Saudi Arabia is following with great concern the military operations in the Red Sea region and the airstrikes that targeted a number of sites in the Republic of Yemen. pic.twitter.com/RiK9r76KkD
— Foreign Ministry (@KSAmofaEN) January 12, 2024
Działania amerykańsko-brytyjskie potępiły Rosja i Iran. Głosy poparcia dla Hutich okazyjnie pojawiają się również wśród niektórych propalestyńskich aktywistów, jednak trudno ocenić skalę tego zjawiska. Zdecydowanie warto w tym momencie przypomnieć, że Ruch Huti odpowiada nie tylko za ataki na żeglugę, ale również za długą listę zbrodni, w tym wykorzystywanie dzieci żołnierzy i przemoc seksualną wobec kobiet.
Anti-Israel activist Nerdeen Kiswani says that the Houthis are “moral,” “humanitarian,” and “justified” — “and actually not violent.”pic.twitter.com/B41p0xb4Ua
— Marina Medvin (@MarinaMedvin) January 13, 2024
Poznaliśmy także pełną listę amerykańskich okrętów uczestniczących w atakach z 12 stycznia. Z lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69) w powietrze wysłano Super Hornety, Growlery oraz samolot wczesnego ostrzegania i kontroli Hawkeye, łącznie ponad dwadzieścia maszyn. Z kolei pociski manewrujące odpalano z krążownika USS Philippine Sea (CG 58), niszczycieli USS Gravely (DDG 107) i USS Mason (DDG 87) typu Arleigh Burke oraz okrętu podwodnego USS Florida (SSGN 728). Łącznie z tych czterech jednostek w stronę Jemenu pomknęło co najmniej osiemdziesiąt Tomahawków.
Pomimo ataków wczoraj doszło do masowych marszy pod hasłem „Obiecane Zwycięstwo i Święty Dżihad”, które dzień wcześniej zapowiedział lider ruchu Abd Al-Malik Al-Huti. Nic nie wskazuje na to, żeby doszło do zmiany kursu wśród jemeńskich rebeliantów. Różni wysocy rangą przedstawiciele ruchu prześcigają się w deklaracjach o bezprawności amerykańskiej agresji i obietnicach surowej kary, jaką poniosą Amerykanie. Samo sprowokowanie ich do tak radykalnej odpowiedzi można uznać za sukces.
Ruch Huti, często widziany jedynie jako narzędzie w rękach Iranu, prowokując odpowiedź na taką skalę, pokazał, że istnieją istotne różnice w potencjale między jego siłami a irackimi milicjami. Amerykańskie naloty kiedyś ustaną, a wtedy Ruch Huti ogłosi zwycięstwo nad amerykańskim imperializmem. Atak ten w pewien sposób legitymizuje Hutich jako istotny podmiot w stosunkach międzynarodowych, który jest w stanie wpływać na sytuację w regionie.
Kara, jaka spotkała Hutich, może budzić satysfakcję, jednak warto zadać pytanie: co dalej? Huti będą starali się jak najbardziej zamanifestować nieskuteczność amerykańskich ataków, wysyłając kolejne drony i pociski na wybrane przez siebie cele. Amerykanie w takiej sytuacji będą musieli po raz kolejny zareagować. Jednocześnie jakiekolwiek potknięcie sił amerykańskich może zostać wykorzystane propagandowo. O ile strącenie amerykańskiego samolotu czy trafienie okrętu US Navy może być poza zasięgiem Hutich, o tyle realne jest ryzyko śmierci cywilów w amerykańskich nalotach. Taka sytuacja od razu zostanie wykorzystana przez Hutich, którzy będą mówić o amerykańskim agresorze zabijającym niewinnych w obronie Izraela.
Zobacz też: Holenderska scena polityczna domaga się czołgów