Ataki Hutich, pomimo nieco mniejszej intensywności, nadal stanowią realne zagrożenie dla żeglugi. Wczoraj około godziny 1.00 przekonał się o tym zbiornikowiec M/T Wind (IMO 9252967). Grecka jednostka korzystająca z bandery Panamy została trafiona pociskiem balis­tycznym, co spowodowało zalanie co najmniej jednego przedziału. Statek tymczasowo stracił napęd i sterowność.

Incydent zakończył się pozytywnie dla zbiornikowca, załoga dała radę samo­dzielnie przywrócić sprawność maszy­nowni i wznowić rejs. Żaden marynarz nie odniósł obrażeń. Media Hutich nie wydały jednak komunikatu na temat ataku. Najwidoczniej atak na tę jednostkę nie jest dla nich powodem do dumy.

Wind należy bowiem do tak zwanej Ciemnej Floty. Określenie to jest przy­pi­sy­wane statkom, których celem jest omijanie sankcji wymierzonych w część państw autorytarnych, takich jak Rosja, Iran czy Wenezuela. Jednostki te zazwyczaj mają niejasnych właścicieli, bazujących w ZEA, Grecji, Hongkongu, Liberii czy na Wyspach Marshalla.



Statki wykorzystywane przez Ciemną Flotę zazwyczaj mają powyżej piętnastu lat i nie zawsze są odpowiednio serwisowane. Nie są też ubezpieczone w zachodnich instytucjach i stosują odpo­wied­niki z innych źródeł. Inną cechą są częste zmiany bandery i nazwy statku (Wind jeszcze niedawno był Kingiem). Podejrzane potrafią być również zacho­wania tych jednostek na morzu, takie jak niestan­dardowe trasy czy wyłączanie lokalizatorów AIS. Może również docho­dzić do spotkań dwóch podej­rza­nych statków i wymiany ładunku na pełnym morzu. Naj­po­pu­lar­niej­szym towarem przewo­żonym przez tego typu jednostki jest ropa naftowa.

Zjawisko to istnieje od dawna, tak samo jak embarga, które opłaca się omijać. Inwazja rosyjska na Ukrainę stała się jednak istotnym bodźcem, który zwięk­szył skalę tego procederu. Walka z Ciemną Flotą jest mocno utrudniona przez konwencje między­narodowe. Państwa nie mogą ingerować w to, które statki przechodzą przez ich wyłączną strefę ekonomiczną, mogą jedynie zabezpieczać znajdujące się tam zasoby i instalacje.

Możliwość zatrzymania takiego statku zachodzi przede wszystkim, kiedy znajduje się na wodach terytorialnych. Ale nawet w takiej sytuacji państwa nie są skłonne do zatrzy­mywania jednostek z powodu problemów, które mogą na siebie ściągnąć. Mowa tutaj o między innymi o sytuacji, w której po zatrzy­maniu takiego zbiornikowca pozostaje on w porcie na długi czas, zajmując miejsce i stanowiąc zagrożenie dla środowiska z racji kiepskiego stanu technicznego. Jednocześnie nie istnieje spis tego typu jednostek, przynajmniej nie oficjalny.



Po stronie państw zachodnich doszło ostatnio do kolejnych zmian. Unijną misję EUNAVFOR „Aspides” w poniedziałek zasiliła holenderska jednostka pomoc­nicza Zr.Ms. Karel Doorman (A833). 205-metrowy okręt może działać jako zbiornikowiec floty, dysponuje również pokaźną przestrzenią magazynową i może zabrać na pokład do sześciu śmigłowców NH90. Uzbrojenie składa się dwóch systemów CIWS Goalkeeper, dwóch działek Marlin WS kalibru 30 mili­metrów i czterech zsmu Hitrole. Na 2025 planowane jest dozbrojenie okrętu w działo kalibru 76 mili­metrów i system przeciwlotniczy RIM-116.

Obecne uzbrojenie jednostki każe zapytać, czy będzie ona w pełni bez­piecz­nie operować na Morzu Czer­wonym. Najpraw­do­po­dob­niej, jak na jednostkę pomocniczą przystało, Doorman będzie się trzymać sojuszników. Poten­cjalne trafienie zachodniego okrętu, zwłaszcza tak dużego, byłoby wielkim sukcesem propagandowym.

Nie zmienia to faktu, że obecność Doormana będzie pożyteczna dla misji. Oprócz wsparcia logistycznego jednostka ma możliwość przeprowadzania operacji chirurgicznych, co może okazać się bardzo przydatne w razie kolejnego udanego ataku Hutich. Jest to już drugi holenderski okręt wysłany na Morze Czerwone, po fregacie Zr.Ms. Tromp (F803) typu De Zeven Provinciën, która zaliczyła w marcu i kwietniu krótką misję w ramach operacji „Prosperity Guardian”.



10 maja z historycznego rejsu wrócił do Norfolku niszczyciel USS Carney (DDG 64) typu Arleigh Burke. Jednostka spędziła sześć miesięcy na Morzu Czerwonym i zniszczyła sześćdziesiąt pięć celów w pięćdziesięciu jeden starciach. Z tej puli czterdzieści pięć celów zostało znisz­czonych w powietrzu, pozostałe dwadzieścia to zasługa dwóch uderzeń na terytoria Jemenu. Carney między innymi wykorzystał pociski SM-3, które nie miały wcześniej okazji do spraw­dzenia się w realnej walce. Ma być również pierwszym okrętem, który odpalił bojowo pocisk SM-6. Ten ostatni przeznaczony jest do zwalczania całego wachlarza możliwych celów powietrz­nych (w przeciwieństwie do SM-3, który jest ściśle pociskiem anty­ba­lis­tycznym).

Carney swoją misją napisał małą historię i zdobył cenne doświadczenia dla całej US Navy. Najprawdopodobniej dzisiaj rano jednostka dotarła do Mayportu na Florydzie. Załoga uda się na zasłużony odpoczynek, a okręt zostanie poddany serwisowi pod długich miesiącach zmagań.

Pomimo licznych wysiłków Morze Czerwone nadal nie jest bezpiecznym akwenem dla żeglugi handlowej. W obliczu ataków, które potrafią dosięgnąć Zatoki Adeńskiej, dowództwo operacji „Aspides” wydało zalecenie, aby statki handlowe na Oceanie Indyjskim prze­su­nęły swoje trasy na wschód, wyłączyły lokalizatory oraz dokonywały częstych zmian kierunku i prędkości podróży. Ten ostatni punkt przywołuje na myśl taktykę stosowaną przez konwoje próbujące uniknąć niemieckich U-Bootów podczas kampanii atlantyckiej.



Tydzień temu, 12 maja, przedstawiciele Czerwonego Krzyża i Półksiężyca odwie­dzili przetrzymywaną przez Hutich załogę samochodowca Galaxy Leader. Według mediów Hutich przedstawiciele komitetu mieli podziękować porywaczom za humanitarne traktowanie więźniów. Sami porwani mają mieć możliwość komu­ni­kacji z rodzinami przez rozmowy wideo. Czerwony Krzyż nie wydał komunikatu na ten temat. Ze zdjęć udostępnionych przez agencję SABA (w wersji kontrolowanej przez Hutich) możemy zauważyć, że marynarze wyglądają na zadbanych, ale wszyscy mieli na sobie czarno-białe kefije („arafatki”) – jeden z symboli Palestyny. Budzi to pewne wątpliwości, czy była to dobrowolna decyzja.

Huti niezmiennie mówią, że załogę potraktowano zgodnie z naukami islamu, a gościnność jest również zapisana w jemeńskiej kulturze. Czy odnosi się to do jeńców? Nie widać konkretnych powo­dów, aby Huti mieli znęcać się nad marynarzami, zwłaszcza że nie pochodzą oni ze Stanów Zjednoczonych, Izraela czy Wielkiej Brytanii. Trudno jednak mieć pełne zaufanie do Ruchu Huti w aspektach humanitarnych.

dpa picture alliance / Alamy Stock Photo