Japońskie ministerstwo obrony chce, aby w 2015 roku jego budżet uległ zwiększeniu o 2,4 procent, do kwoty 4,9 biliona jenów, czyli około 47 miliardów dolarów amerykańskich. Najpilniejsza potrzeba, z którą muszą się zmierzyć wojskowi decydenci w Kraju Wschodzącego Słońca, to rozwój posiadanych możliwości w zakresie ISR – wywiadu, nadzoru i rozpoznania – zwłaszcza na morzu i wysuniętych najdalej na południe wyspach.

Największe wydatki w nadchodzących latach wiązać się jednak będą z wprowadzeniem do służby dwudziestu samolotów patrolowych Kawasaki P-1 i budową dwu niszczycieli ulepszonego typu Atago (na zdjęciu). Te pierwsze mają trafić do Powietrznych Sił Samoobrony w partiach po pięć w latach 2018–2021, sukcesywnie zastępując starzejące się P-3C; potrzeba na to 378 miliardów jenów. Niszczyciele z kolei miałyby rozpocząć służbę najpóźniej w roku 2020; tym samym japońska flota miałaby osiem okrętów z systemem Aegis. Kolejne 131,5 miliarda potrzebne jest na zakup pierwszych sześciu – nie czterech, jak pierwotnie zakładano – myśliwców F-35 Lightning II. Planowany jest również dalszy rozwój odradzającej się właśnie japońskiej piechoty morskiej i zakup trzech bezpilotowców zwiadowczych Global Hawk.

W Japonii rok budżetowy zaczyna się w kwietniu, a kończy – w marcu. Odkąd w grudniu 2012 roku stanowisko premiera objął Shinzō Abe, każdy kolejny budżet ministerstwa obrony był większy od poprzedniego.

(defensenews.com; fot. US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Michael A. Lantron)