Opublikowane 16 grudnia japońska strategia bezpieczeństwa narodowego wraz z towarzyszącymi jej strategią obrony narodowej i programem rozbudowy obrony wprowadzają wiele ewolucyjnych i rewolucyjnych zmian. W ostatnim z tych dokumentów znalazł się rewolucyjny projekt wycofania wszystkich śmigłowców bojowych i rozpoznawczych Lądowych Sił Samoobrony. W przestrzeni medialnej, zwłaszcza poza Japonią, jako przyczynę wskazuje się rzekome wnioski z wojny w Ukrainie, jednak sprawa jest bardziej złożona i z Ukrainą ma niewiele wspólnego.

Program zakłada wycofanie wszystkich AH-64D, AH-1S i OH-1 oraz zastąpienie ich systemami bezzałogowymi. Jest to część szerszego planu reorganizacji lotnictwa Lądowych Sił Samoobrony (Rikujō Jieitai), w którego myśl eskadry przydzielone poszczególnym dywizjom i brygadom z kilkoma wyjątkami mają zostać rozwiązane, a śmigłowce skoncentrowane na poziomie dowództw armijnych. Na razie nie ma harmonogramu tych działań.



Czy na pewno Ukraina?

Najczęstsze komentarze jako przyczynę tak radykalnej decyzji wskazują duże straty śmigłowców podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wobec dużego nasycenia przenośnymi środkami obrony przeciwlotniczej pole walki stało się bardzo niebezpiecznym miejscem dla wiropłatów. Jednym z symboli wojny są ujęcia maszyn, zwłaszcza rosyjskich, ale też ukraińskich, ostrzeliwujących przeciwnika znad własnych pozycji przy użyciu odpalanych niekierowanych pocisków rakietowych pod kątem wznoszącym. Tym sposobem śmigłowce z łowców czołgów zostały symbolicznie zdegradowane do roli powietrznej artylerii rakietowej.

O ile zastąpienie śmigłowców rozpoznawczych systemami bezzałogowymi wydaje się ogólnym trendem, o tyle w przypadku maszyn bojowych nie jest to już takie pewne. Liczba zniszczonych na Ukrainie czołgów przypisywanych różnym typom dronów i amunicji krążącej wydaje się niewielka. Przykładowo według Oryxa do końca listopada na konto rosyjskiej amunicji krążącej Łancet można przypisać zaledwie trzy zniszczone czołgi i pięć uszkodzonych. Podobnie wygląda zestawienie w przypadku bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych. Oczywiście trzeba pamiętać, że nie mamy pełnych danych. Oryx opiera się wyłącznie na źródłach OSINT. Często trudno określić co zniszczyło lub uszkodziło dany wóz bojowy.

Kolejna sprawa to sposób działania śmigłowców. Maszyny operujące samotnie lub w parach – a jak wynika z dostępnych materiałów, tak wygląda sprawa po stronie rosyjskiej – zawsze są bardziej narażone na atak niż większe zespoły, które wprawdzie łatwiej wykryć, ale same również mogą sprawniej wykrywać zagrożenia i na nie reagować.



Powtórzmy: przy obecnie dostępnych danych trudno określić rzeczywistą skuteczność śmigłowców w wojnie rosyjsko ukraińskiej. Latanie wiropłatami w warunkach bojowych zawsze było ryzykowne, obiekty poruszające się relatywnie wolno na małej wysokości zawsze są łatwym celem. Wiele zależy też od wyszkolenia załóg i stosowanej taktyki. Według Listy Oryxa Rosja straciła 75 śmigłowców, Ukraina – 28. Zwróćmy też uwagę, że krytyka dotyczy śmigłowców bojowych, dla maszyn transportowych cały czas nie znaleziono lepszej alternatywy i Japonia nie ma zamiaru ich wycofywać.

Japoński AH-1S.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Pewnym wskaźnikiem mogą być reakcje innych sił zbrojnych. Ani w USA, ani w Chinach nie widać śladu zniechęcenia do śmigłowców bojowych. Amerykanie w najlepsze kontynuują program FARA, który ma wyłonić następcę śmigłowców OH-58D Kiowa Warrior i częściowo AH-64 Apache. Oba mocarstwa rozwijają koncepcje mieszanych zespołów śmigłowców bojowych i bezzałogowców. Jeszcze dalej poszła Norwegia, gdzie w raporcie z listopada ubiegłego roku dowódca sił zbrojnych generał Eirik Kristoffersen zalecił zrezygnować z pozyskania następcy czołgów podstawowych Leopard 2A4NO, a za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pozyskać artylerię dalekiego zasięgu i… śmigłowce bojowe.

Rikujō Jieitai problem ze śmigłowcami

Jak widać, wnioski wyciągane z wojny przez inne państwa różnią się diametralnie od japońskich. Pojawia się tutaj sprawa, którą serwis Yahoo Japan określił jako „problem Lądowych Sił Samoobrony ze śmigłowcami bojowymi”. Sęk w tym, że Lądowe Siły Samoobrony nigdy do końca nie przekonały się do śmigłowców bojowych i nie potrafiły znaleźć dla nich zastosowania.



W roku 1984 ruszyła licencyjna produkcja AH-1S. Do roku 2000 wyprodukowano osiemdziesiąt dziewięć egzemplarzy, do dzisiaj w służbie pozostało czterdzieści siedem. W myśl zimnowojennych założeń maszyny te miały wspomóc odparcie sowieckiej inwazji na Hokkaido. Scenariusz takiego konfliktu, z wyjątkiem desantu morskiego, był bardzo podobny do przewidywań dla wojny w Europie – starcie dużych formacji pancernych i zmechanizowanych wspieranych przez śmigłowce.

Japońscy żołnierze przygotowują amunicję do działka w śmigłowcu AH-1S Cobra.
(Sgt. Cody Quinn, US Army)

Gdy zimna wojna się skończyła, Cobry zostały bezrobotne. Poszukiwanie dla nich innych zadań też nie bardzo wyszło, uznano, że mają zbyt mały zasięg, aby patrolować długą linię wybrzeża. Ta zmiana podejścia odbiła się na kolejnym śmigłowcu bojowym: AH-64D Apache Longbow. Początkowe plany mówiły o pozyskaniu sześćdziesięciu dwóch maszyn, skończyło się na trzynastu zbudowanych na licencji przez Fuji Heavy Industries (jedna rozbiła się w lutym 2018 roku). W roku 2017 zainicjowano program ograniczonej modernizacji, jednak Tokio nie wykazało zainteresowania AH-64E.

Problem zasięgu odbił się na konstrukcji jedynego rodzimego śmigłowca rozpoznawczego Kawasaki OH-1, nieoficjalnie zwanego Ninja. Poczałkowo miał on zastąpić leciwe OH-6 Cayuse, jednak produkcja zakończyła się na trzydziestu ośmiu egzemplarzach (jeden rozbił się w w lutym 2015 roku). OH-1 skończył jako uzupełnienie, a nie następca OH-6. Chociaż pojawiały się propozycje opracowania typowej wersji bojowej, jedynym uzbrojeniem, z którym zintegrowano Ninję, są pociski powietrze–powietrze krótkiego zasięgu typu 91 do samoobrony. Pod pylonami najczęściej przenoszone są dodatkowe zbiorniki paliwa.



Kiedy w ubiegłej dekadzie Siły Samoobrony zaczęły szykować się na ewentualność konfliktu z Chinami w rejonie Tajwanu i wysp Senkaku, znowu okazało się, że śmigłowce bojowe bazowania lądowego mają zbyt mały zasięg, aby na coś się przydać. Pojawia się oczywiście pytanie, dlaczego zatem nie wykorzystać maszyn operujących z pokładów okrętów.

Kawasaki OH-1.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Morskie Siły Samoobrony posiadają aż siedem dużych okrętów z ciągłym pokładem lotniczym przystosowanych do prowadzenia operacji z udziałem śmigłowców. Są to dwa de facto lotniskowce lekkie typu Izumo, dwa niszczyciele śmigłowcowe (śmigłowcowce) typu Hyūga i trzy okręty desantowe-doki typu Ōsumi. Faktycznie kilka lat temu pojawił się pomysł zastąpienia AH-1S nowszymi maszynami tej klasy przystosowanymi do działań z pokładów okrętów, jednak sprawa się rozmyła.

Wydaje się, że w Jieitai zabrakło lobby śmigłowcowego, podobnego do „Mafii z Hokkaido”. Terminem tym określana jest grupa oficerów wojsk pancernych z północy kraju, od lat z powodzeniem broniąca czołgów w Lądowych Siłach Samoobrony. Zwróćmy uwagę, że wyspiarska Japonia posiada obecnie dwa razy więcej czołgów niż Niemcy (579 wobec 284). Także w tym przypadku wojna rosyjsko-ukraińska traktowana jest jako pretekst do redukcji liczby czołgów.



Wojna jest jednak bardziej argumentem zrozumiałym dla społeczeństwa niż realnym powodem. W wojskach pancernych redukcja będzie w pierwszym rzędzie związana z wycofywaniem starszego sprzętu. Chodzi tutaj o czołgi typu 74 produkowane w latach 1975–1988. Podobnie jest zapewne w przypadku śmigłowców. Cobry zbliżają się do końca eksploatacji, a AH-64D i OH-1 wobec niewielkiej liczby i braku pomysłu na wykorzystanie łatwo zaszufladkować jako kosztowne fanaberie Rikujō Jieitai. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze będzie można przeznaczyć na bardziej priorytetowe wydatki, jak systemy bezzałogowe, obrona przeciwlotnicza, zdolności do działań w cyberprzestrzeni i w kosmosie.

Wycofanie ze służby wcale nie musi oznaczać końca karier japońskich śmigłowców bojowych. Tokio od lat systematycznie łagodzi przepisy dotyczące eksportu uzbrojenia, a nowa strategia bezpieczeństwa narodowego potwierdza ten kierunek. Beneficjentami pomocy mają być państwa, których bezpieczeństwo wpływa na bezpieczeństwo Japonii.

Przykładowo Filipiny są już użytkownikiem AH-1S i chętnie przejęłyby używane japońskie Cobry. Przekazanie Apache’ów Tajwanowi jest zbyt ryzykowne, ale Indonezja to już inna sprawa. Wprawdzie oba te państwa używają AH-64E, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by japońskie AH-64D doprowadzić do tego standardu. Tak postąpiły chociażby Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Holandia. Boeing określa tę procedurę jako remanufacture, czyli modyfikację już istniejącego płatowca na tyle głęboką, iż można ją uznać za ponowne wyprodukowanie.

Zobacz też: Pasdarani próbowali ukraść amerykański morski pojazd bezzałogowy

Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported