Według mediów zachodnich i oficjalnych informacji rządów nocne ataki na bazę lotniczą Ajn Al-Asad w zachodniej części prowincji Anbar i bazę lotniczą w Irbilu w irackim Kurdystanie nie spowodowały ofiar śmiertelnych po stronie wojsk irackich i koalicji międzynarodowej, w tym sił amerykańskich. Do ataku bardzo szybko przyznali się żołnierze Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, twierdząc, że jest to akt zemsty za śmierć generała Ghasema Solejmaniego.
Według irańskich mediów pociski odpalono z baz w Kermanszachu i Lorestanie w zachodnim Iranie. W podawanych informacjach pojawia się również Tabriz. Nad ranem agencja Fars podała, że do przeprowadzenia ataków użyto pocisków krótkiego zasięgu Fateh-313 o zasięgu 500 kilometrów. Okazało się jednak, iż w bazy uderzyły nie Fatehy-313, ale pociski dwóch innych typów.
Irańczycy do ostrzału użyli Fateha-110 o zasięgu 300 kilometrów, wyposażonego w głowicę o wagomiarze 225 kilogramów i opisywanego przez tamtejsze źródło jako jeden z celniejszych pocisków. Napędzany jest paliwem stałym i odpalany z wyrzutni mobilnej. Iran przekazał Fateha-110 syryjskim wojskom rządowym, a w 2014 roku potwierdził, że dostarczył pociski Hezbollahowi, co pozwoliło bojownikom na atakowanie celów w Izraelu. W sierpniu 2018 roku irańskie ministerstwo obrony ujawniło wersję rozwojową Fateha-110, pocisk balistyczny Mobin, który tamtejsze źródła opisywały jako zdolny do oszukiwania radarów dzięki dobrym właściwościom stealth i trafiający w cele z dokładnością punktową.
Drugim typem pocisku był Ghiam-1 (Powstanie), którego zasięg Irańczycy określają na 800 kilometrów, zaś według informacji posiadanych przez Agencję Wywiadowczą Departamentu Obrony – maksymalnie może osiągnąć 750 kilometrów. Podobnie jak Fateh-110, Ghiam-1 instalowany jest na wyrzutni mobilnej, ale można go również odpalić z silosu.
Ghiama-1, ulepszony wariant Szahaba-2, po raz pierwszy przetestowano 10 sierpnia 2010 roku. Pocisk jest podobny do poprzednika, ale cięższy (6155 kilogramów) i dysponuje mniejszą głowicą (750 kilogramów). Według irańskich zapewnień charakteryzuje się większą celnością, rozrzut bowiem nie przekracza 500 metrów.
Obecnie źródła podają, że na Ajn al-Asad, drugą największą bazę podczas operacji „Iracka Wolność”, spadło piętnaście pocisków, zaś na bazę w Irbilu – jedna. Jak się jednak okazało, pewna liczba pocisków nie trafiła w cel, a co najmniej jeden przechwyciły systemy obrony powietrznej chroniące bazy. W Irbilu podobno znaleziono sekcję napędową Ghiama-1.
Iran w przeszłości wskazywał, że odstraszanie rakietowe jest priorytetem i wymaga solidnego finansowania. Już zdążyliśmy się przekonać, że Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ma problem z wycelowaniem swoich pocisków balistycznych. Tak też było tym razem, ale może tym razem główną przyczyną stojącą za brakiem ofiar po stronie międzynarodowych garnizonów stoi jednak pragmatyzm polityczny.
Zobacz też: B-52 na Diego Garcia
(army-technology.com, defenseworld.net)