Namer to pojazd wyjątkowy, stworzony w Izraelu zgodnie z panującą tam koncepcją, że najważniejsza jest ochrona życia żołnierzy. Jego nazwa znaczy wprawdzie po hebrajsku „lampart”, ale jest też złożeniem dwu innych słów: nagmasz (transporter opancerzony) i Merkawa (co skądinąd znaczy „rydwan”). Namera stworzono bowiem, opierając się na konstrukcji rodzimego izraelskiego czołgu.

Wysokiej rangi izraelscy wojskowi uzasadniają chęć kupienia nowych Namerów śmiercią siedmiu żołnierzy elitarnej brygady zmechanizowanej „Golani”. Zginęli oni miesiąc temu w starym transporterze opancerzonym M113 trafionym z granatnika przeciwpancernego. Izraelskie dowództwo oczywiście doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że sześćdziesięscioletnia konstrukcja nie zapewnia już wystarczającej ochrony. Transportery te nie pojawiały się w Strefie Gazy od co najmniej dziesięciu lat (ich wycofanie z tego obszaru wymusiło zresztą podobne zdarzenie – śmierć jedenastu żołnierzy z brygady „Giwati” i Korpusu Wojsk Inżynieryjnych), ale obecnie prowadzone działania bojowe wymusiły korzystanie z M113 na pierwszej linii – Achzaritów i Namerów jest po prostu za mało.

Namery ważą aż sześćdziesiąt ton, zabierają trzy osoby załogi i do dwunastu żołnierzy desantu. Nowo dostarczone transportery mają też być wyposażone w system ochrony aktywnej Trophy produkcji Rafaela.

(janes.com, haaretz.com; fot. US Army / 1st Lt. Tyler N. Ginter)