Wraz z eskalacją izraelskiej inwazji na Liban eskaluje także konflikt między Cahalem a ONZ‑owskimi błękitnymi hełmami. Według najnowszego komunikatu misji pokojowej dziś doszło do kolejnego takiego zdarzenia, prawdopodobnie jeszcze poważniejszego niż wszystkie wcześniejsze. Z dostępnych informacji wynika, że UNIFIL oskarża Izraelczyków o użycie chemicznych środków bojowych.
Zacznijmy od zacytowania komunikatu w całości.
Dziś nad ranem żołnierze sił pokojowych na posterunku ONZ w Ramji zauważyli trzy plutony żołnierzy Cahalu przekraczające Błękitną Linię w stronę Libanu. Około godziny 4.30, kiedy peacekeeperzy znajdowali się w schronach, dwa czołgi Merkawa zniszczyły główną bramę placówki i siłą wtargnęły na jej teren. [Izraelscy żołnierze] wielokrotnie prosili, aby w bazie wyłączono światła.
Czołgi odjechały około 45 minut później, po tym jak UNIFIL wystosował protest za pośrednictwem mechanizmu łącznikowego, podkreślając, iż obecność Cahalu stwarza zagrożenie dla żołnierzy sił pokojowych.
Około 6.40 peacekeeperzy w tej samej placówce zameldowali o uderzeniu kilku pocisków sto metrów na północ. [Pociski] emitowały dym. Pomimo założenia masek ochronnych u piętnastu żołnierzy wystąpiły objawy takie jak podrażnienia skóry i reakcje żołądkowo-jelitowe po tym, jak dym dotarł na teren bazy. Żołnierze są objęci opieką medyczną.
Ponadto wczoraj żołnierze Cahalu zatrzymali krytycznie ważną operację logistyczną UNIFIL‑u w pobliżu Majs al-Dżabal i uniemożliwili przejazd. Krytycznie ważna operacja nie została ukończona.
Tło całej sytuacji zarysowaliśmy w poprzednim sprawozdaniu z Libanu, poświęconym pierwszemu takiemu incydentowi, który zakończył się obrażeniami wśród błękitnych hełmów. izraelski czołg Merkawa otworzył ogień do wieży obserwacyjnej w bazie w An‑Nakurze. Wieża została trafiona, a dwaj znajdujący się na niej indonezyjscy żołnierze spadli na ziemię. Obaj trafili do szpitala, ale ich obrażenia nie zagrażały życiu. To było 10 października.
Nazajutrz bazą w An‑Nakurze, gdzie znajduje się dowództwo misji pokojowej, targnęły kolejne eksplozje. Ponownie ranni zostali dwaj żołnierze na wieży obserwacyjnej, tym razem Włosi. Z kolei ogrodzenie posterunku numer 1-31 błękitnych hełmów we wsi Labuna zostało staranowane przez opancerzoną spycharkę Dubi. Dzień wcześniej posterunek ten został ostrzelany.
Two peacekeepers were injured after two explosions occurred close to an observation tower. One injured peacekeeper was taken to a hospital in Tyre, while the second is being treated in Naqoura.
— UNIFIL (@UNIFIL_) October 11, 2024
Według komentarza uzyskanego przez portal The Times of Israel u przedstawiciela władz krajowych Jerozolima nie stara się zmusić w ten sposób błękitnych hełmów do opuszczenia stanowisk w południowym Libanie. Co nie znaczy, że nie chce się ich stamtąd pozbyć, ale starania mają ograniczać się do metod dyplomatycznych. Wszystkie te incydenty miały być pomyłkami i są obecnie objęte dochodzeniem.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Premier Izraela Binjamin Netanjahu zaapelował dziś do sekretarza generalnego ONZ Antónia Guterresa o wycofanie UNIFIL‑u ze strefy działań bojowych. Premier podkreślił, że pozostawianie błękitnych hełmów na stanowiskach czyni z nich zakładników Hezbollahu. Ale podczas gdy Izrael wywiera presję na ONZ, społeczność międzynarodowa wywiera presję na Izrael. Prezydent USA Joe Biden powiedział, że domaga się od Jerozolimy zaprzestania ataków na żołnierzy sił pokojowych. Z kolei Francja, Włochy i Hiszpania wspólnie potępiły ataki na UNIFIL. Premierka Włoch Giorgia Meloni odbyła dziś rozmowę z Netanjahu, podczas której podkreśliła, że ataki na żołnierzy sił pokojowych są nieakceptowalne.
Izraelski dziennikarz Doron Kadosz opublikował film pokazujący wejście do jednego z tuneli Hezbollahu tuż przy granicy z Izraelem. Znajduje się ono w bezpośrednim sąsiedztwie posterunku misji pokojowej.
תראו את התיעוד הבלתי נתפס הזה שצילמתי היום בביקור שלישי בדרום לבנון: בונקרים תת קרקעיים של חזבאללה, מבוצרים ומחומשים היטב, מטרים ספורים ממוצב צבאי ועמדה של כוח יוניפי״ל של האו״ם.
מתחת לאף של חיילי יוניפי״ל, חזבאללה בנה וחפר מבצרים צבאיים – שצופים אל יישובי הגליל המערבי, וערוכים… pic.twitter.com/Haj33mJ1Sx
— דורון קדוש | Doron Kadosh (@Doron_Kadosh) October 13, 2024
Inne wydarzenia na froncie libańskim
Hezbollahowi udało się dziś przeprowadzić jeden z najbardziej udanych – a więc krwawych – ataków na terytorium Izraela. Najnowszy bilans ofiar to sześćdziesiąt osób rannych (aktualizacja z 20.45: sześćdziesiąt siedem), w tym cztery walczące o życie w szpitalu. Z pozostałych dziewiętnaście osób zakwalifikowano jako ciężko i średnio rannych. Celem ataku była placówka wojskowa w mieście Binjamina-Giwat Ada w dystrykcie Hajfa. W ataku wykorzystano pociski rakietowe i trzy bezzałogowe aparaty latające. Dwa z nich strąciła izraelska obrona przeciwlotnicza, jeden uderzył w miasto. Nie wiadomo, dlaczego system automatycznego ostrzegania nie uruchomił syren alarmowych.
Dwaj żołnierze 6. Brygady Cahalu zostali ciężko ranni w południowym Libanie wskutek ataku za pomocą przeciwpancernych pocisków kierowanych. Wielu innych doznało lekkich obrażeń (łącznie lekko rannych zostało dziś 25 żołnierzy Cahalu, ale nie wiadomo, czy wszyscy w tym jednym zdarzeniu). Według izraelskiego wojska to podczas próby ewakuacji tych dwóch rannych użyto pocisków dymnych, właśnie tych, z których dym wywołał dokuczliwe objawy u żołnierzy sił pokojowych. A czołgi wjechały w bramę placówki, ponieważ zakres możliwych manewrów był radykalnie ograniczony wskutek zagrożenia ze strony innych wyrzutni ppk.
W Libanie działają już cztery izraelskie dywizje. Najświeższym „dodatkiem” jest 146. Dywizja „Ha‑Mapac” (wybuchowa). Wcześniej do walki weszły 98. Dywizja Spadochronowa „Ha‑Esz” (ogniowa) i 36. Dywizja „Ga’asz” (burza lub gniew), a następnie regionalna 91. Dywizja „Ha‑Galil” (galilejska). 146. Dywizja walczy w południowo-zachodnim Libanie, blisko wybrzeża, właśnie tam, gdzie znajduje się An‑Nakura.
Troops from the IDF's 146th Reserve Division operate on the western edge of the IDF push into southern Lebanon. (IDF video) pic.twitter.com/uWTndl5TGt
— Lazar Berman (@Lazar_Berman) October 13, 2024
Z informacji przekazywanych mediom wynika, że to właśnie 146. Dywizja – choć przebywa na froncie najkrócej — stoczyła najwięcej bezpośrednich starć z bojownikami. W pięć dni jej żołnierze mieli zniszczyć ponad pięćdziesiąt wyrzutni pocisków rakietowych i podobną liczbę stanowisk obserwacyjnych i dowodzenia oraz zabili około stu bojowników Partii Boga.
Uważni obserwatorzy najpewniej zwrócili uwagę, że od kilku dni Chej ha-Awir nie przeprowadzał kolejnych nalotów na Bejrut. Według serwisu Ynet jest to skutek presji politycznej z Waszyngtonu. Biden miał przekonać Bibiego, a ten wydał polecenie wojsku, aby zaprzestać uderzeń na stolicę Libanu. Obaj politycy odbyli rozmowę w tej sprawie w ubiegłym tygodniu, ale Bibi wydał stosowną dyspozycję najpewniej bezpośrednio po nalocie z 8 października, zakończonym śmiercią aż dwudziestu dwóch osób. Na domiar złego główny cel nalotu, Wafik Safa, szef jednostki łącznikowo-koordynacyjnej Hezbollahu, uszedł z życiem.
Aktualizacja (23.55): Cztery osoby, które zostały najpoważniej ranne w ataku na Binjaminę, zmarły w szpitalach. Liczbę rannych skorygowano do sześćdziesięciu jeden, w tym siedem osób poważnie rannych. Potwierdzono także, iż wszystkie ofiary ataku to żołnierze stacjonujący w tamtejszym garnizonie.
W ataku wykorzystano drony Ababil‑T, w Hezbollahu używane pod nazwą Misrad, przenoszące głowicę bojową o masie do 40 kilogramów. Według wstępnych ustaleń feralny dron został zauważony przez stacje radiolokacyjne wraz z dwoma pozostałymi (które zestrzelono), ale zniknął z ekranów, kiedy obniżył wysokość lotu. Izraelczycy założyli wówczas, że dron po prostu się rozbił, a w rzeczywistości zbliżał się do celu poniżej pola widzenia radarów.