Izraelskie siły powietrzne zawiesiły procedurę oceny pionowzlotów Bell-Boeing V-22 Osprey. Według nieoficjalnych doniesień okazało się, że Ospreye nie radzą sobie z niektórymi zadaniami rutynowo powierzanymi śmigłowcom Sikorsky CH-53.
Mimo że „gwiazdami” Chel ha-Awir są myśliwce F-16 i F-15 (a od niedawna także F-35I Adir), to właśnie CH-53 są eksploatowane najintensywniej. Wiele z nich ma już nalot ponad 10 tysięcy godzin. Wymiana na nowy typ ma się rozpocząć około roku 2025, co oznacza, że spory odsetek CH-53 ma przed sobą jeszcze dziesięć lat służby.
Izrael zainteresował się Ospreyami w 2014 roku. Początkowo zakładano, że na Bliski Wschód trafi sześć egzemplarzy. Jeśli ostatecznie transakcja – od samego początku budząca kontrowersje – nie dojdzie do skutku, Izrael może się zdecydować na kupno CH-47 lub zwanego już najdroższym śmigłowcem na świecie CH-53K.
Zobacz też: Lightning i Osprey w centrum nowego planu lotnictwa USMC
(flightglobal.com)