7 lutego rząd izraelski wyraził zgodę na podpisanie ze Stanami Zjednoczonymi ogromnej umowy w sprawie zakupu uzbrojenia dla sił powietrznych. Za pozyskanie myśliwców, latających cystern i śmigłowców transportowych Izrael ma zapłacić łącznie około 9,5 miliarda dolarów. Ponieważ Izrael nie ma takich pieniędzy, a umowy muszą być podpisane szybko, miliardowego kredytu udzieli Citibank.

Najpilniejszy jest zakup latających cystern. W tej chwili izraelskie lotnictwo wykorzystuje w roli powietrznych tankowców siedem zmodyfikowanych Boeingów 707, noszących lokalne oznaczenie Re’em (oryks). Mają one za sobą kilkadziesiąt lat służby i wymagają pilnego zastąpienia. Ich następcami będą Boeingi KC-46 Pegasusy. Izrael chce kupić osiem KC-46A i inny sprzęt, a w szczególności zapasowy silnik Pratt & Whitney PW4062, dwa dodatkowe odbiorniki MAGR 2K-GPS, systemy łączności AN/ARC-210 U/VHF, transpondery swój-obcy APX-119 oraz pakiet szkoleniowy i logistyczny. Wartość umowy może sięgnąć 2,4 miliarda dolarów.



W przypadku śmigłowców o kontrakt rywalizują Sikorsky CH-53K King Stallion i Boeing CH-47F/MH-47G Chinook. Z jednej strony przewagę może mieć CH-53K, ponieważ nowe śmigłowce mają zająć miejsce innych przedstawicieli tej samej rodziny: starzejących się CH-53A, które w Izraelu służą pod nazwą Jasur (albatros). Z drugiej strony CH-47 otrzymał lepszą ocenę od wojsk lądowych, a to głównie na ich rzecz pracują śmigłowce sił powietrznych. CH-53A służą w Chel ha-Awir od 1969 roku. Ich wycofanie planowane jest na rok 2025.

Start formacji CH-53A do lotu treningowego.
(Israeli Air Force / Celia Garion)

Niezależnie od tego, który śmigłowiec zostanie wybrany, prawdopodobnie ich flotę uzupełni pewna liczba tiltrotorów V-22 Osprey. Izrael od kilku lat zastanawia się nad kupnem tych maszyn. W 2017 roku wydawało się, że sprawa upadła, ale już w kolejnym roku negocjacje wznowiono. Izraelczycy prawdopodobnie spojrzeli przychylniej na Ospreya dzięki temu, że dobrze spisywał się w Syrii, gdzie był wykorzystywany przez Dowództwo Operacji Specjalnych amerykańskich sił powietrznych. Poza tym w połowie marca 2018 roku okręt desantowy USS Iwo Jima (LHD 7) wziął udział we wspólnych ćwiczeniach z izraelskimi siłami zbrojnymi. Dało to Izraelczykom okazję do przyjrzenia się MV-22 z bliska w warunkach operacyjnych.

Najbardziej skomplikowana jest kwestia pozyskania nowych myśliwców dla dwóch eskadr. Od kilku lat toczy się debata, czy lepiej kupić kolejne Adir czy może F-15EX. Na początku stycznia izraelski minister obrony Benny Ganc powiedział, że chce, aby jego kraj pozyskał trzecią eskadrę F-35I.



– W tej chwili mamy dwie eskadry – mówił minister Ganc. – Przypuszczam, że ich liczba się zwiększy. O to poprosiłem Amerykanów. Chcę kupić kolejną eskadrę F-35 i później zobaczyć, co zrobić z resztą pieniędzy, dokupić jeszcze kolejne F-35 czy może F-15.

F-35I są samolotami już sprawdzonymi, również w działaniach bojowych. F-15EX dopiero co wykonał pierwszy lot. Samoloty tej wersji otrzymają nowy cyfrowy system walki radioelektronicznej EPAWSS (Eagle Passive/Active Warning Survivability System), a także radiolokator AESA Raytheon AN/APG-82(V)1 i nowy wyświetlacz HUD o niskim profilu, opracowany przez BAE Systems pierwotnie dla F-15QA. Ponadto samolot wyposażono w system sterowania fly-by-wire i nowe komputery pokładowe Honeywell ADCP-II. Chociaż samolot jest dopiero w fazie prób, Izraelczycy, wykorzystując swoje specjalne relacje z Waszyngtonem, z pewnością będą mogli na bieżąco zapoznawać się z możliwościami F-15EX.

Przewagą F-35I są właściwości stealth, teoretycznie umożliwiające działanie nad obszarem z silną zintegrowaną obroną powietrzną wyposażoną w najnowsze rosyjskie systemy przeciwlotnicze. Z drugiej strony F-15EX ma większy udźwig uzbrojenia – 13 300 kilogramów wobec 10 tysięcy kilogramów F-35I (przy wykorzystaniu również zaczepów podskrzydłowych i utracie cech stealth). F-35 ma nowocześniejsze wyposażenie pokładowe, w tym sensory umożliwiające naprowadzanie uzbrojenia innych samolotów. Natomiast F-15EX jest bardziej podatny na samodzielne izraelskie modernizacje oraz instalację wyposażenia i uzbrojenia produkowanego lokalnie.



Wszystko będzie ostatecznie zależało od doktryny przyjętej przez izraelskie lotnictwo. Być może dowództwo uzna, że mniejsza liczba F-35I wystarczy do szybkiego pokonania wrogiej obrony przeciwlotniczej i utworzenia korytarzy, w które wlecą F-15EX niosące więcej uzbrojenia niż Adiry.

Start myśliwca F-35I Adir w czasie ćwiczeń „Blue Flag 2019”.
(Israeli Air Force / Amit Agronov)

Według niepotwierdzonych informacji, zatwierdzenie w tym momencie planu zakupów uzbrojenia dla sił powietrznych jest wynikiem nacisku Amerykanów. Ostrzegli oni, iż brak decyzji w ciągu dwóch tygodni sprawi, że Izrael straci priorytetowe miejsce w kolejce zamówień w fabrykach, co może poskutkować kilkuletnim opóźnieniem dostaw. Na to Izrael nie może sobie pozwolić, ponieważ CH-53A i Boeingi 707 wymagają pilnego zastąpienia.

Podjęcie decyzji przez rząd jest ostatnim krokiem przed ostatecznym podpisaniem kontraktu. Nie wiadomo, kiedy nastąpi podpisanie umowy, ale może je opóźnić tocząca się kampanię wyborczą do Knesetu. Premier Binjamin Netanjahu jest liderem partii Likud, a minister obrony – liderem koalicji Niebiesko-Biali. Jest mało prawdopodobne, żeby premier dał rywalowi z konkurencyjnej partii okazję do zaprezentowania w światłach kamer, jak podpisuje prestiżowy wielomiliardowy kontrakt, który ma zwiększyć bezpieczeństwo państwa.



Inżynieria finansowa

Izrael każdego roku otrzymuje od Stanów Zjednoczonych 3,8 miliarda dolarów pomocy wojskowej. Opisane powyżej zakupy mają kosztować łącznie około 9,5 miliarda dolarów. 7 miliardów będzie pochodziło z niewykorzystanej jeszcze puli amerykańskich środków na lata 2019–2028. Pozostałe 2,5 miliarda jest wynikiem inżynierii finansowej, która pozwoli ministerstwu obrony na przesuniecie spłaty zaciągniętych wcześniej kredytów o pięć lat.

W 2015 roku Izrael wziął kredyt w Citibanku na zakup F-35. Powinien on być spłacany w latach 2022–2026, ale ministerstwo obrony zamiast oddawać kredyt, chce te pieniądze przeznaczyć na zakup nowego uzbrojenia. Wszystkie te operacje odbywają się poza oficjalnym budżetem państwowym.



Przesunięcie spłaty kredytu oznacza, że zostanie on spłacony z pieniędzy pochodzących z amerykańskiej pomocy wojskowej na lata 2027–2031. Izraelskie władze zakładają, że nie będzie problemów z uzyskaniem tej pomocy, jednak przesunięcie spłaty kredytu oznacza również, że do zapłacenia będzie dodatkowych 217 milionów dolarów odsetek, które zostaną pokryte z regularnego budżetu ministerstwa obrony.

Takie działanie wzbudza wątpliwości prokuratura generalnego Awichaja Mendelblita. Kierownictwo resortu obrony twierdzi, że ponieważ w 2015 roku wyrażono zgodę na ten kredyt w celu zakupu F-35 i okrętów patrolowych, automatycznie zgoda obejmuje również przesunięcie spłaty. Na tej podstawie ministerstwo zamierza złożyć nowe zamówienie, ignorując konieczność spłaty aktualnego kredytu, i nadal finansować to wszystko spoza budżetu państwa.



Minister finansów obecny na posiedzeniu rządu był zszokowany takim postawieniem sprawy. Już wzięcie kredytu w 2015 roku i wyłączenie go z budżetu określano jako potencjalnie nielegalne i mogło być uważane za nieważne. Z kolei przedstawiciele ministerstwa obrony tłumaczyli, że sześć lat temu zostali przez rząd fałszywie utwierdzeni w przekonaniu, że jest to działanie jak najbardziej rutynowe. Teraz czują się oni oszukani przez ministrów finansów i sprawiedliwości i uważają to za zmianę zasad gry w trakcie rozgrywki.

Radca prawny ministerstwa finansów Awi Messing przypomniał orzeczenie sądu najwyższego, że zgodnie z prawem ustępujący rząd nie może podjąć decyzji o przesunięciu spłaty kredytu ani żadnej innej decyzji wielkiej wagi, ale musi pozostawić decyzję następnemu rządowi wybranemu po wyborach. Dodatkowo Messing ostrzegł, że takie działanie może się odbić na izraelskim ratingu ekonomicznym. Jego opinii nie wzięto pod uwagę, ponieważ prokurator generalny Mendelblit przymknął na wszystko oko, chociaż sam zauważył, że działanie ministerstwa obrony jest niespójne z budżetem i – mówiąc bardzo, bardzo oględnie – rodzi trudności prawne. Zamiast jednak powiedzieć twarde „nie”, Mendelblit przyjął postawę: „Dobrze, ale nigdy więcej takich numerów”.

Zobacz też: Brazylia: Zwodowano drugi okręt typu Riachuelo

(haaretz.com, scramble.nl)

Oren Rozen, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported