Pogłoski o współpracy Ruchu Huti z Federacją Rosyjską nie są niczym nowym. W lipcu pisaliśmy o doniesieniach pochodzących z Waszyngtonu mówiących o rosyjskim zain­te­re­so­wa­niu kryzysem na Morzu Czerwonym. Najwidoczniej doniesienia te, przynajmniej w jakimś stopniu, były uzasadnione. Jak donosi agencja Reuters, Rosjanie mają rozważać wysłanie do Jemenu pocisków przeciw­okrę­to­wych P-800 Oniks, w wersji eksportowej znanych jako Jachont.

Pośrednikiem rozmów miał być Iran, co również jest nową informacją. Nie powinno to jednak stanowić zaskoczenia. Ruch Huti znajduje się w irańskiej strefie wpływów określanej jako Oś Oporu, a sam Iran mógłby stanowić pośrednika w dostawach dla Hutich, szczególnie w scenariuszu, w którym pomoc Rosji miałaby być niejawna. Delegacje miały spotkać się w Teheranie co najmniej dwukrotnie, a planowane mają być kolejne rundy rozmów. Oczywiście Iran i Rosja odmówiły komentarza na ten temat, Huti natomiast zaprzeczyli pogłoskom.

Prace nad P-800 ruszyły na początku lat 80., jednak pocisk wszedł do służby dopiero w roku 2002 i nie osiągnął spektakularnego sukcesu eksportowego. Oprócz Rosji są również wyko­rzys­ty­wane w Syrii, Indonezji i Wietnamie. Użytkownikiem Oniksów jest też Hezbollah, co rodzi niebezpieczny precedens wspierania przez Rosjan proirańskich bojówek tego typu uzbrojeniem. Rosyjskie pociski w rękach Hutich stałyby się dużym zagrożeniem dla żeglugi cywilnej, a nawet okrętów zachodnich.

Dokładna skuteczność Oniksów w ich podstawowej roli nie jest znana, były wykorzystywane jedyne przeciwko celom naziemnym podczas wojen w Syrii i Ukrainie. Zasięg pocisku to około 300 kilometrów, co pozwoliłoby na rażenie celów na całej szerokości Morza Czerwonego, a także w ograniczonym stopniu na obszarze Zatoki Adeńskiej. Poświęcając część zasięgu, Oniks może pokonać drogę do celu po płaskiej trajektorii na bardzo małej wysokości nad wodą (sea-skimming), co utrudnia wykrycia, a więc i zestrzelenie.

Decyzja w sprawie dostarczenia Oniksów jeszcze nie zapadła, a cała sytuacja może być jedynie rosyjskim sondowaniem dostępnych możliwości i próbą wywarcia presji na Zachód, jednak nie można wykluczać, że ten scenariusz dojdzie do skutku. W takiej sytuacji rosyjskie pociski stałyby się ważnym celem dla Amerykanów i Brytyjczyków dokonujących ataków prewen­cyj­nych na kontrolowane przez Hutich terytoria.

Pewnym problemem dla Hutich może być również wyszkolenie załóg. Oniksy mogą być wystrzeliwane z platform naziemnych, przede wszystkim systemu obrony wybrzeża Bastion-P, który zapewne różni się od irańskich i postsowieckich platform wykorzystywanych przez Hutich. Rosjanie najpewniej postawią również warunki, w jaki sposób dostarczona przez nich broń miałaby być wykorzystywana. Przede wszystkim chcieliby zabezpieczyć własne statki, które bywały już omyłkowo atakowane przez Hutich.

W poprzednim artykule dotyczącym potencjalnej współpracy Rosji i Hutich wspominaliśmy o potencjalnych reperkusjach dyplomatycznych takiej decyzji. Niezadowolenie i zaniepokojenie z powodu rozmów miała wyrazić – bezpośrednio do przedstawicieli rosyjskich – Arabia Saudyjska. Jest to pewien znak ostrzegawczy dla Rosjan, którzy takim działaniem mogą zniechęcić do siebie wiele państw regionu.

W ciągu ostatnich dni Jemen stał się również źródłem pozytywnych informacji. 14 września rozpoczęto operację holowania uszkodzonego tankowca M/V Sounion. W poniedziałek dowództwo misji EUNAVFOR „Aspides” poinformowało o pomyślnym przetransportowaniu statku w „bezpieczne miejsce”. Europejskie okręty zapewniały eskortę pracującym holow­ni­kom należącym do greckiego armatora. Co ciekawe, jedna z tych jednostek, Aigaion Pelagos (IMO 9477012), została wyprodukowana w Stoczni Północnej w Gdańsku. Nie jest to pierwszy polski akcent w kryzysie na Morzu Czerwonym. Porwany na samym początku konfliktu samochodowiec Galaxy Leader (IMO 9237307) został zbudowany w Gdyni.

Pomyślne odholowanie tankowca na północ, poza zasięg większości środków rażenia Hutich, nie oznacza końca operacji. Na statku nadal trwa pożar, którego ugaszenie może zająć kolejne tygodnie. Następnie dojdzie do wypom­po­wania ropy na inną jednostkę. Pomyślne prze­miesz­cze­nie Souniona bez powodowania wycieku ropy jest jednak ważnym krokiem, a wiele wskazuje na to, że uda się ochronić wody Morza Czerwonego przed skażeniem.

18 września Jemen stał się pierwszym państwem arabskim, w którym dostępna jest usługa Starlink. To element szerszej polityki Elona Muska, który wcześniej uruchomił usługę w Strefie Gazy w celu pomocy organizacjom humanitarnym. Z racji na możliwość operowania przy ograniczonej infra­struk­turze Starlink jest szczególnie przydatny na terenach dotkniętych wojną, co jest widoczne między innymi w Ukrainie.

W internecie można zobaczyć filmy nagrywane przez Jemeńczyków zadowolonych z nowej usługi. Ruch Huti podszedł do oferty Muska mniej entuzjastycznie. Podległe nielegalnemu rządowi w Sanie ministerstwo komunikacji wydało komunikat, w którym potępiło wprowadzenie usługi. Według Hutich wprowadzenie Starlinka ma być zagrożeniem dla jemeńskiego bezpieczeństwa i suwerenności.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

STYCZEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 98%

Boevaya mashina, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International