W mediach pojawiły się informacje, że rząd w Bagdadzie nie tylko nie ma nic przeciwko obecności rosyjskich samolotów w Syrii, ale wręcz ucieszyłby się, gdyby Rosjanie zaatakowali bojowników tak zwanego Państwa Islamskiego na terenie Iraku. Obecne uwarunkowania geopolityczne uniemożliwiają jednak zwrócenie się z oficjalną prośbą o pomoc.

Jak wiadomo, obecność rosyjskich samolotów bojowych w Syrii wzbudziła ogromne kontrowersje. Chodzi nie tylko o walkę o wpływy między mocarstwami i naruszanie przestrzeni powietrznej państw ościennych, pojawiły się wręcz wątpliwości, czy aby Rosjanie potajemnie, ale z premedytacją, nie wspierają islamistów. Irackie władze zdają się jednak ufać Moskwie i na tę chwilę pokładają w niej większe nadzieje niż w Waszyngtonie i Londynie. Air Force Times cytuje anonimowego irackiego dyplomatę, według którego Bagdad jest rozczarowany niespiesznymi i mało skutecznymi działaniami zachodniej koalicji. Zaletą Rosjan miałoby zaś być doświadczenie w walce z bojownikami islamskimi w Czeczenii.

Obecnie w Syrii, w Latakii, na lotnisku imienia Basila al-Asada, stacjonuje między innymi sześć bombowców frontowych Su-34. Szacuje się, że Rosjanie wysłali tam już ponad trzydzieści samolotów bojowych.

(airforcetimes.com; fot. Alex Beltyukov na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)