Dzisiaj rozpoczynają się Igrzyska XXXIII Olimpiady w Paryżu. Tydzień temu opisywaliśmy francuskie przygotowania do zabezpieczenia imprezy. Niestety, jeszcze przed ceremonią otwarcia obawy okazały się zasadne. Jak poinformowała SNCF – francuski państwowy przewoźnik kolejowy – linie wielkich prędkości (lignes à grande vitesse), czyli infrastruktura wykorzystywana przez słynne TGV, padły ofiarą rozległego sabotażu.

W miejscowościach Courtalain (linia LGV Atlantique), Arras (LGV Nord-Europe) i Pagny-sur-Mosel (LGV Est européenne) doszło do podpaleń. Jednocześnie SNCF poin­for­mo­wała, że jeden atak wymierzony w linię Sud-Est (relacja Paryż–Lyon) został udaremniony. Francuska ministerka sportu Amélie Oudéa-Castéra powiedziała, że ataki prawdopodobnie były koordynowane i że odpowiednie instytucje (ministerstwo transportu, SNCF i władze regionalne) pracują na rozwiązaniem problemu. Jednocześnie skala szkód i wpływu na organizację kolei jest nadal oceniana.

– To duża praca w dziedzinie zarządzania kryzysowego, ale byliśmy na to przygotowani – powiedziała Oudéa-Castéra. Zapytana, czy za sabotażem stoi Federacja Rosyjska lub organizacje terrorystyczne, stwierdziła, że nie jest w stanie udzielić konkretnej odpowiedzi.

– To mogli być również protestujący, nawet Francuzi – przyznała szefowa resortu.

Najbardziej prawdopodobnym sprawcą ataków są oczywiście Rosjanie. Niewyjaśnione podpalenia, jak również próby ataków na kolej, odnotowano już w innych państwach europejskich, w tym w Polsce. O rosyjskiej inspiracji pożarów w naszym kraju mówił premier Donald Tusk. Rosjan oskarżano również o nadawanie sygnału radio-stop mającego paraliżować działanie PKP.

Oczywiście niewykluczone, że za atakami stał ktoś inny. Około dziesięciu lat temu za pośrednictwem swojego anglojęzycznego czasopisma do ataków na amerykańską kolej zachęcała Al-Kaida Półwyspu Arabskiego. Również organizacje ekologiczne lub eko­ter­ro­rys­tyczne potrafiły atakować infrastrukturę transportową. Brakuje w tym wypadku jednak manifestu politycznego, charakterystycznego dla działań terrorystycznych. Możliwe, że nie został on jeszcze opublikowany.

Do ataków doszło poza Paryżem (gdzie obecnie skupia się uwaga służb), w prowincjonalnych miejscowościach, co zapewne ułatwiło działanie sprawcom. Pomimo to co najmniej jeden atak udaremniono. Nie wiemy, jak dokładnie się to stało, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się, że sprawca został przyłapany na gorącym uczynku przez kolejarzy, a służby nie wiedziały o istnieniu siatki. Zakładając prawdziwość hipotezy o rosyjskim udziale, możemy przyjąć, że do ataku wykorzystano „jednorazowych agentów”. Są to osoby o (zazwyczaj) niskiej wartości dla werbującej służby, gotowe wykonywać zadania w zamian za pieniądze.

Szef SNCF Jean-Pierre Farandou potwierdził, że wszystkie pożary zapłonęły mniej więcej w tym samym czasie i że kolejarze zauważyli je około godziny 4.00. W pobliżu wszystkich zaatakowanych instalacji znaleziono materiały łatwopalne. Farandou przyznał również, że opóźnienia wynikłe z dzisiejszych zamachów mogą dotknąć przez najbliższe kilka dni około 800 tysięcy podróżnych.

Nie jest to jedyne przypisywane Rosji działanie wymierzone w igrzyska olimpijskie. W niedzielę 21 lipca aresztowany został Kiriłł Griaznow znany z wystąpień w rosyjskiej telewizji. W jego mieszkaniu znaleziono dokumenty potwierdzające współpracę z rosyjskimi służbami. Czterdziestolatek miał stanowić potencjalne zagrożenie dla ceremonii otwarcia. Cała sprawa jest jednak słabo zbadana.

Widoczne jest również zamieszane związane z wpływem wojny w Gazie na igrzyska w Paryżu. Kilka dni temu izraelski minister spraw zagranicznych Jisrael Kac miał wysłać do swojego francuskiego odpowiednika list, w którym ostrzegał przed irańskimi planami ataku na izraelskich sportowców. Jednocześnie Kac pochwalił Francję za działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa i za zignorowanie nawoływań do niewpuszczenia izraelskich sportowców na tegoroczne igrzyska.

Izraelskie obawy o bezpieczeństwo najprawdopodobniej były powodem przenie­sie­nia uro­czys­tości upamięt­nia­jącej zamach ter­ro­rys­tyczny z Monachium w 1972. Śmierć poniosło wówczas jede­nastu izrael­skich sportowców. Uroczystość miała odbyć się 24 lipca w paryskim ratuszu, jednak została przesunięta na 6 sierpnia. Ceremonia ma też być mniejsza, niż planowano, i odbędzie się w miejscu, którego nie ujawniono opinii publicznej. Oficjalnym powodem są względy logistyczne, co jednak wydaje się dziwnym tłumaczeniem, zwłaszcza w połączeniu z ukryciem miejsca wydarzenia.

Inną historią powiązaną z Izraelem jest sprawa filmu krążącego w mediach społecznościowych mającego przedstawiać groźby wymierzone w igrzyska. Według osoby występującej w materiale ulice Paryża spłyną krwią. Na koniec mężczyzna prezentuje uciętą głowę Marianny – jednego z symbolów Francji. Autentyczność nagrania szybko została podana w wątpliwość. Styl filmu odbiega od prezentowanego przez Hamas czy inne organizacje palestyńskie. Jednocześnie arabski nie wydaje się ojczystym językiem mówcy. O autorstwo oskarża się Izrael lub Federację Rosyjską. Niewykluczone również, że film jest prywatną, oddolną inicjatywą przypadkowego radykała.

Shougissime, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International