Dżakarcie nie można odmówić ambicji ani pomysłowości, jeśli chodzi o szukanie możliwych sposobów na wzmocnienie sił powietrznych i rozwój rodzimego przemysłu lotniczego. Podczas wizyty w Ankarze prezydent Indonezji Prabowo Subianto oświadczył, że jego kraj jest chętny do przyłączenia się do tureckiego programu samolotu myśliwskiego Kaan. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że zastosowanie ma tu polskie powiedzenie o łapaniu srok za ogon.
– Indonezja chce uczestniczyć w rozwoju myśliwca piątej generacji Kaan, a także w rozwoju okrętów podwodnych wraz z tureckim przemysłem – stwierdził Prabowo w trakcie konferencji prasowej. Oczywiście takie plany nie wzięły się znikąd. W lutym Dżakartę odwiedził prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan i już wtedy towarzyszący mu przedstawiciele spółki TUSAŞ (znanej też pod anglojęzyczną nazwą Turkish Aerospace Industries) próbowali wstępnie zainteresować gospodarzy zarówno Kaanem, jak i samolotem szkolno-bojowym Hürjet.
Trudny partner
Przypomnijmy, że Indonezja wciąż jest zaangażowana w program południowokoreańskiego samolotu bojowego KF-21 Boramae, znanego w tym wyspiarskim kraju pod nazwą IF-X. Jak jednak wielokrotnie pisaliśmy, Dżakarta okazała się kłopotliwym i niewygodnym kooperantem.
The KF-21 demonstrated its maneuverability alongside a KF-16, performing coordinated flight and a spectacular break-off with flares. The jet continues to prove its combat readiness. #KAI #KF21 #Boramae #KF16
3/n pic.twitter.com/0w8dvzF4UN— Hwarang (@KDefenseInsight) February 20, 2025
W myśl pierwotnego porozumienia między oboma krajami Indonezja miała sfinansować 20% kosztów rozwoju myśliwca, to jest około 1,6 biliona wonów (4,23 miliarda złotych według obecnego kursu). Ale Indonezja praktycznie od początku nie wywiązywała się ze swoich zobowiązań finansowych i była raczej kulą u nogi. Od stycznia 2019 roku Koreańczycy nie mogli się doprosić pieniędzy – aż do listopada 2023 roku, kiedy (według agencji Yonhap) Dżakarta przelała 9,4 miliarda wonów. Była to jednak kropla w morzu. Nieoficjalnie wiadomo, że do tamtego momentu indonezyjskie zaległości sięgnęły już około biliona wonów.
Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Mimo to indonezyjski resort obrony wielokrotnie zapewniał, że nie zamierza rezygnować z udziału w rozwoju myśliwca, ale dość liberalne podejście do harmonogramu wpłat sprawiło, że w pewnym momencie całemu programowi wróżono rychły zgon. W październiku ubiegłego roku z wizytą do Indonezji udał się szef agencji zamówień wojskowych DAPA. Chodziło, rzecz jasna, o narzucenie partnerom większej dyscypliny, ale nawet z tym były problemy, gdyż gospodarze wielokrotnie przekładali termin spotkania.
Ostatecznie po latach przepychanek i pretensji Seul zgodziła się na zredukowanie wkładu Indonezji. Obecnie łączny jej udział w przedsięwzięciu wynosić będzie odtąd tylko 600 miliardów wonów, czyli około 1,59 miliarda złotych.
Stunning view of a KAI KF-21 "Boramae" during a recent test flight at Sacheon. As a 4.5-gen fighter, the KF-21 features a low-observable design and a semi-buried weapons bay, but it is not a fully stealth aircraft. Nonetheless, its development marks a major milestone for ROK's… pic.twitter.com/lGbzsaUk6J
— Air Power (@RealAirPower1) February 21, 2025
Co gorsza, umowa nie przewidywała żadnych kar ani sposobów odzyskiwania zaległych płatności. Dlatego też Indonezja miała otrzymać zgodnie z planem prototyp numer 5 do własnych testów niezależnie od tego, czy będzie kontynuowała płatności czy nie. Ostatecznie jednak Koreańczycy prawdopodobnie zatrzymali sobie tymczasowo ten egzemplarz, chociaż oficjalnych informacji w tej sprawie brak. Być może „piątka” jest swoistym zakładnikiem do czasu uregulowania należności, a być może coś w tej sprawie uzgodniono przy okazji sporządzania aneksu do umowy.
Tak czy inaczej problem z Dżakartą nie polegał jedynie na tym, że nie płaciła. Prawdziwy kryzys nastąpił jednak w lutym 2023 roku, kiedy wokół KF-21 wybuchła afera szpiegowska. Południowokoreańska służba wywiadowcza Gukjeongwon wszczęła dochodzenie w sprawie indonezyjskich inżynierów podejrzanych o wykradanie niejawnych informacji na temat myśliwca.
Co więcej, na przestrzeni lat znaczenie KF-21/IF-X dla indonezyjskich sił powietrznych zaczęło maleć. Najpierw Dżakarta zredukowała pierwotne zamówienie na Boramae z osiemdziesięciu do czterdziestu ośmiu samolotów. Później zdecydowała się zamówić czterdzieści osiem francuskich Rafale’i, a następnie – dwadzieścia cztery amerykańskie F-15EX.

Indonezyjski Su-27 i Su-30 w towarzystwie pary australijskich F/A-18A.
(Department of Defence / SGT Shane Gidall)
No i właśnie: wszystko to wymaga pieniędzy, a tymczasem wyraźnie widać, że indonezyjski resort obrony nie cierpi na ich nadmiar. Opłata za pierwszą transzę Rafale’i również się opóźniła. Dżakarta zrezygnowała także z zakupu używanych katarskich Mirage’ów 2000 za blisko 800 milionów dolarów. Maszyny te miały podtrzymać zdolności lotnictwa w oczekiwaniu na dostawy nowoczesnych zachodnich samolotów bojowych. Sprawa zakupu amerykańskich myśliwców oficjalnie nie została odłożona na półkę, ale brak informacji o jakichkolwiek konkretnych krokach ze strony Dżakarty.
Piąta sroka
Na tym tle Dżakarta chce dołączyć do programu Kaan. Faktem jest jednak, iż turecki program jest dziś na zaawansowanym etapie – prototyp „zerowy” już latał, kolejne dwa mają się wznieść w powietrze pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Paradoksalna numeracja prototypów ma odzwierciedlać fakt, że egzemplarz oblatany w lutym ubiegłego roku pierwotnie miał służyć jedynie do prób naziemnych. W toku produkcji przeszedł jednak głęboką modyfikację, dzięki której udało się przyspieszyć pierwszy lot.
Potem jednak program stanął w miejscu. Podczas zeszłorocznego salonu Farnborough International Airshow szef TUSAŞ, Mehmet Demiroğlu, stwierdził, że rolę „hamulcowego” odgrywają poddostawcy. Opóźnienia dotyczyć miały dwóch zasadniczych dziedzin. Pierwsza to pozyskiwanie tytanu, druga – odlewanie precyzyjne elementów płatowca. Następne dwa prototypy Kaana mają reprezentować konfigurację bliską docelowej i to one staną się fundamentem programu prób w locie.
BU VİDEO YÜKSEK MİKTARDA SES İÇEREBİLİR!
Yoğun istek üzerine: Yine Yeniden KAAN! pic.twitter.com/8Rwl7bAZjh
— Türk Havacılık Uzay Sanayii (@TUSAS_TR) December 12, 2024
W swoim pierwszym locie Kaan – poprzednio znany jako TF-X i MMU (Milli Muharip Uçak, czyli narodowy samolot bojowy) – spędził w powietrzu trzynaście minut. Osiągnął w tym czasie wysokość 8 tysięcy stóp (2440 metrów) i prędkość 230 węzłów (426 kilometrów na godzinę).
Formalnie program MMU rozpoczęto w roku 2010, ale dopiero rok później ruszyły pierwsze prace koncepcyjne. W 2019 roku podczas salonu lotniczego w Paryżu zaprezentowano pełnowymiarową makietę. Wówczas zapowiadano oblot dopiero na rok 2025, ale wkrótce przemodelowano harmonogram i przyspieszono wszystkie etapy prac. 18 marca 2023 roku odbył się roll-out prototypu i jego pierwsze kołowania.
Myśliwiec jest projektowany z myślą o zastąpieniu w czwartej dekadzie XXI wieku tureckiej floty F-16C/D. Kaan ma być myśliwcem wielozadaniowym, ale ze szczególnym naciskiem położonym na zwalczenie lotnictwa przeciwnika. Tureckie siły powietrzne posiadają w służbie około 240 F-16 i skala produkcji na potrzeby Türk Hava Kuvvetleri ma być podobna.
W prototypie Kaana zastosowano wprawdzie silniki General Electric F110, zaczerpnięte z F-16, ale jest to rozwiązanie pomostowe – łatwo dostępne, ponieważ F110 są produkowane w Turcji na licencji, więc istnieje zapas, z którego można czerpać. Ankara zwróciła się do USA o zgodę na koprodukcję F110 na użytek pierwszej partii Kaanów. Docelowo maszyna będzie mieć rodzimą jednostkę napędową, która powstanie we współpracy z brytyjskim przedsiębiorstwem Rolls-Royce i ukraińskim Iwczenko-Prohres. Turcy chcą zachować pełnię praw do wszystkich – a przynajmniej wszystkich kluczowych – podzespołów, tak aby nie musieli się na nikogo oglądać przy podpisywaniu umów z zagranicznymi klientami. Szef agencji do spraw przemysłu obronnego (SSB) Haluk Görgün zapowiada, że Kaan będzie napędzany rodzimymi silnikami od 2030 roku.
Indonezyjski przemysł lotniczy jest zbyt słabo rozwinięty, aby mógł zaoferować Turcji jakikolwiek know-how. Do tej pory koncern lotniczy PT Dirgantara Indonesia produkował jedynie stosunkowo proste samoloty komunikacyjne i transportowe. Szczytowym osiągnięciem była odmiana patrolowa transportowego CN-235, opracowanego wespół z hiszpańskim koncernem CASA. To raczej Dżakarta chciałaby pozyskać know-how. A za to trzeba by zapłacić.