Podczas defilady zorganizowanej 15 stycznia w Delhi z okazji Dnia Wojsk Lądowych indyjskie siły zbrojne zademonstrowały w działaniu rój dronów. W pokazie wykorzystano siedemdziesiąt pięć małych i średnich bezzałogowców różnych typów, w tym amunicję krążącą i mniejsze drony przenoszone przez większe. Wśród wykonywanych zadań znalazły się nie tylko tradycyjne już rozpoznanie, dozór i atakowanie celów naziemnych, ale także dostarczanie zaopatrzenia dla jednostek lądowych.
Co istotne, indyjscy wojskowi wygłaszają powściągliwe opinie, zastrzegając, że prezentację prowadzono w warunkach kontrolowanych, a użycie rojów dronów to dla nich cały czas nowa koncepcja. Niemniej ambicje są duże – wśród potencjalnych misji dla grup bezzałogowców wymienia się ataki na pojedyncze cele, takie jak czołgi czy stacje radarowe, i cele powierzchniowe w postaci magazynów, składów paliw i obozów terrorystów.
Większość dronów użytych w pokazie to wielowirnikowce o masie od 5 kilogramów do 25 kilogramów opracowane we współpracy wojska z NewSpace Research and Technologies, start‑upem z Bangaluru, indyjskiego odpowiednika Doliny Krzemowej. Te nieduże bezzałogowce mają docelowo przeprowadzać precyzyjne ataki nawet 50 kilometrów w głąb terytorium przeciwnika. W przypadku misji zaopatrzeniowych rój siedemdziesięciu pięciu wielowirnikowców jest w stanie przenieść 600 kilogramów zaopatrzenia.
Siły zbrojne i NewSpace zaczęły próby roju dronów – wówczas złożonego z pięciu maszyn – w sierpniu ubiegłego roku. W trakcie kolejnego testu w październiku użyto już dwudziestu bezzałogowców, w grudniu – trzydziestu pięciu. Demonstracja roju siedemdziesięciu pięciu dronów to kolejny kamień milowy programu, ale to nie koniec indyjskich ambicji. Następny krok to test roju ponad stu maszyn, a docelowo wojska lądowe chcą wykorzystywać roje liczące ponad tysiąc wielowirnikowców.
Indie zaczęły poważnie inwestować w bezzałogowce od roku 2016. Mówiono wówczas o pozyskaniu 5 tysięcy dronów w ciągu dziesięciu lat, a łączny koszt przedsięwzięcia miał wynosić równowartość około 3 miliardów dolarów. Dwa lata później drony, wraz z bronią laserową i mikrofalową, zostały uznane za kluczowe programy rozwojowe sił zbrojnych na następną dekadę. Obecnie indyjskie siły zbrojne posiadają już ponad setkę dronów, głównie izraelskich Heronów i Searcherów Mk II. Oprócz tego zakupiono również spore ilości izraelskiej amunicji krążącej Harop.
Obecnie trwa przestawianie się na rodzime konstrukcje, co jest pokłosiem ubiegłorocznej deklaracji ograniczenia importu uzbrojenia i promowania krajowego przemysłu zbrojeniowego (według SIPRI w latach 2014–2019 Indie były drugim po Arabii Saudyjskiej największym importerem uzbrojenia na świecie). Dużym bodźcem do zwiększenia nakładów na bezzałogowce stała się ubiegłoroczna wojna w Górskim Karabachu i bardzo skuteczne wykorzystanie przez Azerbejdżan tak dronów, jak i amunicji krążącej (notabene w dużej mierze produkcji izraelskiej).
Oprócz roju wielowirnikowców indyjskie siły zbrojne ogłosiły jeszcze dwa istotne projekty w dziedzinie bezzałogowych środków napadu powietrznego. Pierwszym z nich jest Cheetah, obejmujący uzbrojenie posiadanych Heronów w bomby precyzyjne i pociski rakietowe. Drugi, Combat Air Teaming System (CATS), realizowany przez lotnictwo we współpracy z HAL i dwoma start‑upami, jest znacznie ambitniejszy. To próba stworzenia systemu przełamania obrony powietrznej analogicznego do europejskiego SEAD Swarm, opartego na roju amunicji krążącej Air‑Launched Flexible Asset (ALFA-S) operującej w trybie hunter-killer.

Indyjskie samoloty SEPECAT Jaguar. W służbie jest jeszcze około 130 egzemplarzy w wersji jednomiejscowej i 30 dwusterów.
(Government of India)
Nosicielami systemu mają być wysłużone samoloty uderzeniowe SEPECAT Jaguar, co niewątpliwie jest interesującą próbą przedłużenia ich eksploatacji. Według obecnych koncepcji każdy zmodernizowany Jaguar otrzymałby cztery belki, a pod każdą z nich od czterech do sześciu sztuk ALFA-S. Rój amunicji krążącej miałby zdolność towarzyszenia samolotowi w locie i docelowo umożliwiłby nosicielowi atakowanie obrony przeciwlotniczej spoza jej granicy strefy ognia. Obecny zasięg ALFA-S wynosi 100 kilometrów.
Jak widać na grafice prezentowanej przez HAL (poniżej), leciwy Jaguar nie jest jedynym samolotem branym pod uwagę. Wybór Rafale’i wydaje się całkowicie naturalny. Kolejny nosiciel jest jednak bardziej awangardowy. To rozwijany obecnie bezzałogowiec dalekiego zasięgu VHALE (Very High Altitude Long Endurance), działający na wysokości około 21 tysięcy metrów. VHALE ma pozostawać nad obszarem działań przez nawet kilka dni, operując w pełni autonomicznie, przenosząc do dwudziestu czterech sztuk ALFA-S.
CATS i ALFA-S są odpowiedzią Indii na rozmieszczenie przez Chiny systemu przeciwlotniczego S-400 Triumf w spornym regionie Aksai Chin w pobliżu również spornego Ladakhu. Nowe Delhi obawia się także możliwości dostarczenia przez Pekin nowoczesnych systemów przeciwlotniczych Pakistanowi.
Air-Launched Flexible Asset (ALFA-S) is a swarming loitering munition by New Space Research & Technologies 🇮🇳 & @HALHQBLR 🇮🇳 Each pod will come with four Alfa-S drones. 'A jaguar e.g. can carry at least 4-5 of these pods.' Range 100km. Thx @alpha_defense. @GZagkas @AlexLuck9 pic.twitter.com/Pr5hln65CL
— Felix Woessner (@FeWoessner) January 17, 2021
Zobacz też: Rosyjski ostrzał przyczyną pożarów lasu w Donbasie
(indiatimes.com)