Indyjska marynarka wojenna naciska na rząd, aby przyspieszyć prace nad trzecim lotniskowcem, uzasadniając to koniecznością operacyjną. Napotyka jednak na opór nie tylko szukających oszczędności polityków, ale także wewnątrz sil zbrojnych.

Wywodzący się z wojsk lądowych generał Bipin Rawat, szef Sztabu Obrony, czyli naczelnego dowództwa sił zbrojnych, jest sceptycznie nastawiony do budowy lotniskowca. Zamiast tego wolałby przeznaczyć dodatkowe fundusze na budowę okrętów podwodnych i lotnisk na Andamanach, które jego zdaniem lepiej pomogą kontrować zapędy Chin w basenie Oceanu Indyjskiego.

Marynarka wojenna przekonuje w odpowiedzi, że budowa lotniskowca, dla którego wybrano już nazwę Vishal, to inwestycja długoterminowa, a sam okręt będzie gotowy w ciągu piętnastu lat. Do tego prace koncepcyjne nad jednostką już ruszyły i rozpisano wieloletnie finansowanie projektu.

Indie posiadają obecnie tylko jeden lotniskowiec, INS Vikramaditya. Druga jednostka, zaprojektowany i zbudowany w Indiach Vikrant, ma wejść do służby za dwa lata. Marynarka wojenna przekonuje, że posiadanie trzech lotniskowców zapewni zdolność do rozmieszczenia dwóch z nich.

Zwolennicy lotniskowców wskazują przy tym, że zasięg działania samolotów bazowania lądowego wynosi około tysiąca kilometrów. Nawet przy gęstej sieci lotnisk pozwala to pokryć zaledwie około 20% regionu Oceanu Indyjskiego. Marynarka przywołuje także przykłady Chin, które budują trzeci już lotniskowiec i planują kolejny, a także Wielkiej Brytanii, gdzie pojawiły się wątpliwości, co do sensu posiadania lotniskowców, a następnie trzeba było odbudowywać związane z nimi zdolności.

Zobacz też: Hyundai zaprojektuje śmigłowcowiec

(theprint.in)

Indian Navy