Przyzwyczailiśmy się już do doniesień o obiektach niejasnego przeznaczenia budowanych przez Chiny chociażby w porcie Gwadar w Pakistanie, gdzie najprawdopodobniej powstaje baza wojskowa. Podobne kroki podjęły w ostatnim czasie również Indie, które najwyraźniej przystąpiły do budowy instalacji wojskowych na jednej z wysp należących do Mauritiusa. Zdjęcia satelitarne ukazują budowę pirsów i lotniska.

Sprawę zaczęła badać stacja telewizyjna Al-Dżazira. Pierwsze pogłoski o budowie indyjskiej bazy na Mauritiusie pojawiły się już w roku 2018. Obie strony jednak zdecydowanie zaprzeczyły, jakoby prace budowlane miały jakikolwiek związek z wojskiem. Miały one być elementem programu rozwoju lokalnej infrastruktury – efektem zawartej jeszcze w roku 2015 dwustronnej umowy otwierającej drzwi indyjskim inwestycjom w rozbudowę infrastruktury morskiej i lotniczej na izolowanych wyspach wchodzących w skład Mauritiusa.

W maju bieżącego roku premier wyspiarskiego państwa Pravind Jugnauth podczas wystąpienia w parlamencie po raz kolejny odrzucił podejrzenia o budowę indyjskiej bazy wojskowej. Sprawa jednak nie chce odejść w niepamięć, ponieważ raz po raz coś nowe okoliczności wyciągają ją na światło dzienne.



Przedmiotem zainteresowania mediów jest wyspa Agaléga, położona 1100 kilometrów na północ od wyspy Mauritius. Tamtejsze inwestycje obejmują dwa duże pirsy i lotnisko z pasem startowym długości ponad 3 tysięcy metrów. W kontekście planów intensywnego rozwoju turystyki obiekty te są zbyt duże jak na wyspę długości zaledwie dwunastu kilometrów i zamieszkaną przez mniej więcej trzysta osób. Obecne lotnisko na Agalédze ma 800 metrów długości i obsługuje głównie samoloty straży wybrzeża. Dużo większe lotnisko idealnie natomiast nadawałoby się do obsługi morskich samolotów patrolowych P-8I Neptune (w ubiegłym miesiącu indyjska marynarka wojenna odebrała dziesiątą maszynę tego typu).

Do tego Agaléga prezentuje wymarzoną lokalizację dla bazy wojskowej. Wyspa leży u północnego krańca Kanału Mozambickiego, jednego z ważniejszych globalnych morskich szlaków handlowych. Baza pozwoliłaby Indiom nie tylko na dokładniejszą obserwację ruchu morskiego w regionie, ale również na zwiększenie zasięgu misji rozpoznawczych w południowo-zachodniej części Oceanu Indyjskiego. Wyspa zapewnia także dobre miejsce do prowadzenia nasłuchu radiowego i rozpoznania elektronicznego.



Abhishek Mishra z indyjskiego think tanku Observer Research Foundation (ORF) w rozmowie z Al‑Dżazirą stwierdził, że wedle wszelkich dostępnych mu informacji obiekty na Agalédze będą wykorzystywane przez siły zbrojne Indii. Raczej nie ma jednak mowy o tworzeniu stałej bazy wojskowej. Nabrzeża i lotnisko będą wykorzystywane przez odbywające patrole w regionie okręty i P-8I. Osobną sprawą jest natomiast ewentualność założenia stałego posterunku nasłuchowego.

Kontrując Chiny

Rosnąca obecność Chin w basenie Oceanu Indyjskiego, która zaczęła się zaznaczać od początku stulecia, budzi w Nowym Delhi duży niepokój. Chińczycy wybudowali porty w pakistańskim Gwadarze i Hambantocie na Sri Lance, jednak porozumienia oficjalnie nie obejmują praw do bazowania okrętów. Wizyty jednostek chińskiej marynarki wojennej są zwykle utajnione i kilkakrotnie doprowadziły już do napięć w relacjach w władzami portowymi na Sri Lance. Ostatnim dzwonkiem alarmowym dla Indii stało się otwarcie pierwszej chińskiej bazy zamorskiej w Dżibuti. Działania Pekinu postrzegane są jako okrążanie Indii na ich własnym podwórku.

Dalsze obawy budzi chiński program budowy lotniskowców. Krótko po wprowadzeniu do służby drugiego chińskiego okrętu tej klasy, Shandonga, szef Dowództwa Południowego indyjskiej marynarki wojennej, wiceadmirał Anil Kumar Chawla, ostrzegł, że w ciągu najbliższych lat Chiny mogą wysłać jeden ze swoich lotniskowców na Ocean Indyjski. Rozbudowa chińskiej bazy w Dżibuti, a zwłaszcza ukończenie pirsu, przy którym ewentualnie mogą cumować lotniskowce, jedynie potęguje obawy.



Przeciwdziałanie Chinom stało się więc paląca potrzebą, jednak Nowe Delhi wpadło w pułapkę swojej wcześniejszej polityki. Przez lata Indie sprzeciwiały się militaryzacji regionu, a jak zauważył Mishra, nagły zwrot i zakładanie własnych baz podkopałoby wizerunek kraju. Stąd też Nowe Delhi zdecydowało się na inne podejście. W grudniu 2019 roku Indie podpisały z Omanem porozumienie morskie obejmujące między innymi indyjskie inwestycje w specjalnej strefie ekonomicznej w porcie Ad-Dukm i udostępnienie go indyjskiej marynarce wojennej. Podobnego scenariusza można więc spodziewać się w przypadku Agalégi.

Oprócz tego Indie przystąpiły do tworzenia wielostronnego mechanizmu bezpieczeństwa regionalnego. W listopadzie ubiegłego roku na spotkaniu doradców do spraw bezpieczeństwa narodowego Indii, Sri Lanki i Malediwów zapadła decyzja o utworzeniu mechanizmu bezpieczeństwa – Colombo Security Conclave. Na początku sierpnia doszło do kolejnego spotkania, w którym w roli obserwatorów uczestniczyły Bangladesz, Seszele i Mauritius. Podczas ostatniego spotkania Konklawe zdefiniowało cztery główne obszary swojego zainteresowania: bezpieczeństwo morskie, terroryzm, przestępczość zorganizowana i cyberbezpieczeństwo.

Jak widać, Indie celują w tak zwane miękkie bezpieczeństwo, czyli zwalczanie zagrożeń nietradycyjnych i pozostających najczęściej poza zakresem zainteresowań wojska. Istotną rolę w zainteresowaniach nowej organizacji odgrywają również pomoc humanitarna i zwalczanie skutków klęsk żywiołowych. Dla wszystkich uczestników mechanizmu jest jednak jasne, że poprzez koordynację współpracy w zakresie bezpieczeństwa konklawe ma powstrzymywać chińskie zapędy w regionie.



Co istotne, Sri Lanka i Malediwy mają niedawne przykre doświadczenia ze współpracy z Chińczykami. Szereg nieprzemyślanych i nadmiernie ambitnych projektów z udziałem chińskiego kapitału, które miały wzmocnić pozycję tamtejszych polityków o zapędach autorytarnych, jak rodzina Rajapaksów na Sri Lance i były już prezydent Malediwów Abdullah Jamin, doprowadził do destabilizacji politycznej i wielkich długów wobec Chin. Sri Lanka została w 2017 zmuszona wydzierżawić na dziewięćdziesiąt dziewięć lat port w Hambantocie i przekazać Pekinowi 70% udziałów w zarządzającym nim konsorcjum, zaś Malediwy cały czas negocjują spłatę długów.

Coraz bardziej asertywna polityka i agresywna retoryka Chińskiej Republiki Ludowej wzbudziły również zaniepokojenie w Bangladeszu oraz na Seszelach i Mauritiusie. W takiej sytuacji nie dziwi spadek entuzjazmu w regionie wobec Chin i powrót do Indii, które wprawdzie nie firmują bombastycznych projektów, ale za to oferują stabilność i są przewidywalne.

Zobacz też: Irański okręt zaopatrzeniowy Charg spłonął i zatonął

Boeing