Indyjski program Advanced Medium Combat Aircraft (AMCA) realizowany jest w cieniu innych przedsięwzięć lotniczych – rozwoju Tejasa czy przetargu na zagraniczne samoloty bojowe. Niemniej mimo braku rozgłosu (a może właśnie dzięki temu?) odpowiedzialna za kierowanie tym przedsięwzięciem Aeronautical Development Agency notuje postępy. AMCA osiągnął właśnie fazę krytycznego przeglądu projektu.

Jak dowiedział się FlightGlobal podczas targów Aero India 2023, AMCA ma być gotowy do służby w roku 2032, a oblot prototypu zaplanowano na rok 2025. Girish Deodhare, szef potwierdził również, że w grę wchodzi opracowanie wersji opcjonalnie załogowej. Obecne plany zakładają pozyskanie 108 egzemplarzy – sześć eskadr po osiemnaście samolotów. AMCA jest przewidywany głównie jako następca Su-30MKI.



Postępy notuje także program rozwoju stacji radiolokacyjnej Uttam. Ten rodzimy indyjski radar klasy AESA, opracowany wspólnym wysiłkiem Bharat Electronics i Hindustan Aeronautics Limited, przeznaczony jest głównie dla Tejasów, ale jego powiększona wersja ma trafić do płatowca AMCA. Radar ma być w stanie śledzić jednocześnie pięćdziesiąt celów i naprowadzać uzbrojenie na cztery z nich.

Wciąż jednak nie wiadomo, co z napędem. Tymczasem historia ambitnych programów lotniczych (w tym choćby indyjskiego Maruta) uczy, że nadmierna zwłoka w wyborze jednostki napędowej może podważyć cały sens programu. W prototypie przewidziano zastosowanie silników General Electric F414 (stosowanych choćby w południowokoreańskim KF-21 Boramae i Tejasie Mark 2), ale wersja docelowa ma być wyposażona w silniki o większej mocy.

Początkowo zakładano, że zadanie to wezmą na siebie francuski Safran i indyjski Gas Turbine Research Establishment, ale siedem lat (!) negocjacji nie przyniosło żadnego wymiernego skutku. Indusi zaczynają wobec tego skłaniać się ku współpracy z amerykańskim General Electric i brytyjskim Rolls-Royce’em. Indyjskie media informują, że RR oferuje nie tylko przekazanie praw własności intelektualnej, ale też całkowite przekazanie praw eksportowych do silnika, co oznaczałoby, że Nowe Delhi nie musiałoby się martwić o zgodę Brytyjczyków, chcąc sprzedać AMCA krajom trzecim. Przypomnijmy, że właśnie przez obecność brytyjskich komponentów zablokowano sprzedaż Gripena do Argentyny.



Indusi zakładają, że docelowy silnik AMCA będzie rozwijał ciąg 110 kiloniutonów z dopalaniem. Dla porównania: F414-GE-400K użyty w Boramae wykręca tylko 98 kiloniutonów. Aby spełnić to zapotrzebowanie, RR proponuje opracowanie zupełnie nowej jednostki napędowej, tymczasem GE stawia na dalszy rozwój rodziny F414. Stosowany w Rafale’u silnik M88 osiąga 75 kiloniutonów, ale Safran ma gotowy projekt mocniejszej wersji M88-4, która będzie wytwarzać ciąg 105 kiloniutonów, a producent zapewnia, że da się go pchnąć do granicy 110.

AMCA to wyjątkowo ambitny projekt, w założeniu bardziej zaawansowany niż KF-21. Koreańczycy starali się przedstawiać swój myśliwiec jako alternatywę dla F-35, wprawdzie o słabszych osiągach i gorszych właściwościach stealth, za to zdecydowanie tańszą. Bardzo prawdopodobne, że kolejne wersje będą jednak bardziej zaawansowane pod każdym względem: ograniczenia wykrywalności, sieciocentryczności i być może napędu pozwalającego na osiąganie prędkości naddźwiękowej bez użycia dopalaczy. AMCA od samego początku ma dorównywać F-35, a pod niektórymi względami – nawet go przewyższać.

Od początku duży nacisk położono na właściwości stealth. W kształcie płatowca wyraźnie widać inspirację doświadczeniami amerykańskimi. Niemniej sama sylwetka to dopiero początek. Konieczne są też inne rozwiązania, zarówno pasywne (choćby pokrycie płatowca), jak i aktywne (systemy walki radioelektronicznej). I tu zaczynają się schody. Opracowanie rodzimych rozwiązań w zakresie stealth jest trudne, a Indusi przyznają, że zagraniczni partnerzy nie są skłonni do dzielenia się tak zaawansowanymi możliwościami.



Część ekspertów twierdzi, że jeśli samolot ma przenosić w wewnętrznych komorach wystarczająco dużo uzbrojenia, aby samo istnienie tych komór w ogóle miało sens, płatowiec musiałby zostać znacznie powiększony. Marzenia o przenoszeniu w komorach pocisków manewrujących BrahMos pozostaną jednak tylko marzeniami, wbrew zapewnieniom niektórych „specjalistów”. Duma indyjskiego przemysłu zbrojeniowego ma bowiem długość 8,4 metra (prawie dwa razy więcej niż AGM-158 JASSM) i do przenoszenia go w komorze potrzeba by nie myśliwca, ale bombowca.

W komorach znajdą się za to na pewno pociski powietrze–powietrze Astra Mark 2 i Mark 3. Te pierwsze rozpoczęły próby w locie w ubiegłym roku i powinny wejść do służby liniowej za kilka lat. Astra Mark 3 to dużo bardziej zaawansowany projekt, wciąż będący na wczesnym stadium rozwoju. Ma to być pocisk zdolny niszczyć cele w odległości 300 kilometrów, napędzany silnikiem strumieniowym z naddźwiękową komorą spalania (ramjet) o ciągu regulowanym ciągu za pomocą ilości tłoczonego do niej powietrza, podobnie jak w europejskim Meteorze.

Także w kabinie widać inspirację F-35 i jego bardzo udanym układem z pojedynczym wielkoformatowym wyświetlaczem i szerokokątnym HUD-em. Nie ma jednak żadnych informacji, które wskazywałyby, że Indie zechcą opracować swoją wersję czujników AAQ-37 Distributed Aperture System. Wydaje się, że wykraczałoby to poza możliwości tamtejszego przemysłu, a na współpracę Northropa Grummana (bo to on, nie Lockheed, opracował DAS) nie ma co liczyć.



Warto zwrócić uwagę, że AMCA jest często przedstawiany z zasobnikiem celowniczym podwieszanym pod lewym wlotem powietrza do silnika. Z reguły mają też imponujący zestaw uzbrojenia pod skrzydłami (Amerykanie nazywają to beast mode), na przykład pociski Astra na stanowiskach ze zdwojonymi belkami uzbrojenia. Na żadnym modelu nie pokazano za to zintegrowanego termonamiernika. Te kwestie muszą budzić zdziwienie w maszynie aspirującej do generacji 5 czy tym bardziej 5+.

Praktyka ostatnich lat dowodzi, że głowice IRST zyskują na znaczeniu, a indyjskie wojska lotnicze, dzięki używaniu Su-30MKI, mogły na bieżąco przekonywać się o zaletach tych urządzeń. Wydaje się niemożliwe, aby Indusi tak po prostu zrezygnowali z tego potencjału akurat wtedy, kiedy reszta świata zaczyna przywiązywać do niego coraz większą wagę. Owszem, jest zasobnik, ale zasobnik radykalnie pogarsza charakterystyki stealth – podobnie jak uzbrojenie na węzłach zewnętrznych. Czy mamy do czynienia ze zgniłym kompromisem? Czy może raczej widzimy tylko prowizoryczne rozwiązanie na potrzeby wstępnego modelu?

Zobacz też: US Army odebrała prototypowy system Typhon

Aeronautical Development Agency, Ministry of Defence, Government of India