Holendrzy nieustannie pokazują, że odbudowa wojsk pancernych wiąże się z istotnymi wyzwaniami. Planowane rozmieszczenie czołgów podstawowych Leopard 2A8 poza granicami kraju tylko utwierdza obraz problematycznego wzmacniania tamtejszych wojsk lądowych. 11 kwietnia niemieckie ministerstwo obrony poinformowało, że jedyny batalion czołgów holenderskich wojsk lądowych (Koninklijke Landmacht), będzie stacjonował w ośrodku szkoleniowym NATO w Bergen-Hohne w Dolnej Saksonii. Informację potwierdził też holenderski resort obrony.

Bergen-Hohne to obecne miejsce dyslokacji niemiecko-holenderskiego 414. batalionu pancernego. Czołgi zostaną oczywiście rozmieszczone tam, kiedy trafią do uzbrojenia holenderskich sił zbrojnych. Warto podkreślić, że umowa na ich zakup nie została jeszcze podpisana, ale pierwsze czołgi mają trafić do służby już w 2028 roku (szybka dostawa jest możliwa dzięki temu, że zamówienie połączono z niemieckim., choć w międzyczasie Koninklijke Landmacht prawdopodobnie nie zdąży przygotować niezbędnej infrastruktury.

Porozumienie dotyczące stacjonowania Leopardów 2A8 zawarto przy okazji 27. spotkania Grupy Kontaktowej do spraw Ukrainy. Dokument podpisali ministrowie obrony Niemiec i Holandii, Boris Pistorius i Ruben Brekelmans.

– Ta wyjątkowa forma współpracy z Niemcami w ostatnich latach pozwoliła Holandii zachować istotną wiedzę na temat użycia czołgów w walce i ich zwalczania – pochwalił dwustronną współpracę Brekelmans. – Międzynarodowe partnerstwa są niezbędne do skutecznego zagwarantowania naszego bezpieczeństwa przed pojawiającymi zagrożeniami w Europie.

W zasadzie na tym kończą się szczegóły. Z komunikatu prasowego nie dowiedzieliśmy się, gdzie w strukturze organizacyjnej będzie miejsce dla nowego batalionu. Kwestia podpo­rząd­ko­wa­nia konkretnemu związkowi taktycznemu, to jest brygadzie czy dywizji, zostanie ujawniona później. Decyzję o umieszczeniu batalionu w koszarach w Bergen-Hohne podjęto przede wszystkim ze względu na dostępne tam rozległe tereny szkoleniowe. W przeciwieństwie do Holandii niemiecka placówka oferuje wystarczająco dużo miejsca na realistyczne scenariusze ćwiczeń i strzelania z użyciem ostrej amunicji.

Batalion będzie się składał z czterdziestu sześciu Leopardów 2A8, a każdy szwadron liczył będzie czternaście czołgów. Wzmocnione zostaną też pojazdami bezzałogowymi (jeżeli Holendrzy z nich zrezygnują – co byłoby wątpliwe z punktu widzenia taktycznego – zastąpią je kolejnymi czołgami). Dodatkową zaletą umieszczenia czołgów u sąsiada ma być czerpanie z umiejętności i doświadczenia niemieckich kolegów po fachu.

Tu nie Netflix – za nic nie trzeba płacić. Jak długo będziemy istnieć, tak długo dostęp do naszych treści będzie darmowy. Pieniądze są jednak niezbędne, abyśmy mogli funkcjonować.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

MAJ BEZ REKLAM GOOGLE 96%

Holendrzy i tak będą się szkolić razem z Niemcami, co jeszcze bardziej zacieśni współpracę obu państw w zakresie obrony. Dalsze planowanie będzie teraz koncentrować się na infra­struk­tu­rze bazy Bergen-Hohne, w tym na zakwaterowaniu, drogach i obiektach magazyno­wych. Szczegółowe ustalenia zostaną dokonane w nadchodzących miesiącach, aby upewnić się, że baza jest gotowa na przyjęcie personelu i sprzętu.

Warto podkreślić, że już ponad roku temu wskazywaliśmy, że chcąc doprowadzić do zmartwychwstania wojsk pancernych, Holendrzy będą musieli ściśle współpracować z Niemcami w zakresie remontów, konserwacji i modernizacji czołgów. Holenderskie poligony nie spełniają wymogów i nie zaspokoją potrzeb. Wówczas idealny dla Koninklijke Landmacht wydawał się Bergen-Hohne. Istniejąca tam infrastruktura pozwoli na obniżenie kosztów utrzymania holenderskiego batalionu pancernego.

Dobrze dobrany kamuflaż sprawia, że rozpoznanie optyczne pojazdu jest znacznie utrudnione.
(Bundeswehr / Andre Schmidt).

Dla holenderskiego rządu sformowanie batalionu czołgów nie będzie przedsięwzięciem tanim. Być może podatnik będzie musiał wyciągnąć z kieszeni nawet 2,5 miliarda euro. Pieniądze, a raczej ich brak, to główny problem procesu odtwarzania wojsk pancernych w Holandii. Pomimo że czołgi wejdą na uzbrojenie już w 2028 roku, gotowość operacyjną batalion ma uzyskać dopiero dwa lata później. Ma liczyć około 500 żołnierzy, a na ich przeszkolenie potrzeba dużo czasu. Co więcej, Holandia rozważa opcjonalne pozyskanie sześciu dodatkowych czołgów.

Od 2015 roku Holendrzy leasingują osiemnaście (lub szesnaście, gdyż źródła nie są zgodne) niemieckich Leopardów 2A6MA2 tworzących kompanię w ramach niemiecko-holenderskiego 414. batalionu pancernego. Należy on do 43. Brygady Zmechanizowanej, organizacyjnie połączonej z niemiecką 1. Dywizją Pancerną.

Na zacieśnienie współpracy z Niemcami miały wpływ aneksja Krymu przez Rosję i wojna w Donbasie. Lata współpracy sprawiły, że dla Holandii naturalnym kierunkiem zainteresowania są produkty niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.

W apogeum zimnej wojny w arsenale holenderskich wojsk lądowych było około tysiąca czołgów. W 1979 roku kupiono 445 Leopardów 2A4NL ze zmodyfikowanym systemem łączności czy wyrzutniami granatów dymnych. Z czasem część czołgów zmodernizowano i w ten sposób powstały Leopardy w wersjach 2A5NL i 2A6NL. Korzystając jednak z dywidendy pokoju po upadku Związku Radzieckiego, Holandia rozpoczęła redukcję sił pancernych. Ostatnich czołgów pozbyła się w 2011 roku, co już po rosyjskiej agresji na Krym zaczęło odbijać się czkawką.

Holenderscy żołnierze z 414. batalionu pancernego przygotowujący się w 2021 roku do misji na Litwie. Na zdjęciu dwa Leopardy 2A6M.
(Bundeswehr / Patrick Wiegmann)

Zakup Leopardów 2A8 jest etapem na drodze do pozyskania bardziej zaawansowanych czołgów. W orbicie zainteresowań Holendrów znalazł się projekt MGCS. Skorzystanie z jego owoców zależy jednak od szeregu czynników. Wśród nich są dalsze istnienie tego programu, utrzymanie tendencji w polityce obronnej Holandii czy przyszła sytuacja geopolityczna.

Koninklijke Landmacht nie będzie mieć wygórowanych potrzeb co do liczebności taboru. Tamtejsze wojska lądowe dopiero zabrały się za odtwarzanie jednostek pancernych, ale już obcięły fundusze. Część pieniędzy relokowano na równie potrzebną obronę przeciw­lot­ni­czą. Plany dołączenia do MGCS mogą ustąpić pilniejszym potrzebom. Warto jednak zauważyć, że wojska lądowe zamierzają brakujące sześć czołgów w batalionie zastąpić bezzałogowymi pojazdami lądowymi. Utworzenie mieszanej jednostki nie tylko byłoby zgodne z duchem czasu, ale stałoby się też wstępem do uczestnictwa w MGCS, który zakłada stworzenie poza czołgiem całej rodziny bojowych wozów bojowych przyszłości. Tu również zakłada się wypracowanie taktyki współpracy pododdziałów załogowo-bezzałogowych.

KMW