Wraz z rosnącym zagrożeniem konfliktem zbrojnym na skalę europejską resort obrony Holandii zdecydował się zwiększyć nakłady na obronność i pozyskać większą ilość uzbrojenia. Właśnie zapowiedziano nowe zamówienia: na dodatkowe samoloty bojowe F-35A i śmigłowce NH90, a także rozszerzenie kontraktu na fregaty ASWF o dwie kolejne jednostki. Najważniejszym punktem dokumentu jest jednak powrót wojsk pancernych w struktury wojsk lądowych – pozyskany zostanie batalion czołgów podstawowych.
Łącznie Holandia przeznaczy dodatkowe 26 miliardów euro na realizację programów mających na celu rozbudowę zdolności odstraszania, co zapisano w nowej białej księdze bezpieczeństwa. Resort obrony zaznacza, iż najlepszą strategią unikania konfliktów zbrojnych jest rozbudowa potencjału w taki sposób, aby potencjalnych przeciwników trzymać na dystans.
Zakupy mają związek nie tylko z działaniami Federacji Rosyjskiej i rosnącymi napięciami na linii Moskwa–NATO. Holandia zwraca uwagę na Indochiny; konflikt w tym rejonie może zakłócić wymianę handlową między Europą a Azją. Resort obrony przyznał, że obecna sytuacja geopolityczna wymaga sił zbrojnych gotowych do działań w różnych rejonach świata i odpornych na działania hybrydowe.
Własne czołgi dla wojsk lądowych
Oficjalnie zatwierdzono konieczność odbudowy komponentu pancernego holenderskich wojsk lądowych. Ten w atmosferze kontrowersji zlikwidowano w 2011 roku, wycofując ze służby dwa ostatnie bataliony Leopardów 2A6 po cięciach budżetowych. Decyzja była ostro krytykowana przez wojsko i środowisko eksperckie.
W szczycie zimnej wojny Holendrzy dysponowali blisko 1000 czołgów podstawowych. Flotę Leopardów 2 pomniejszano od 1993 roku, odsprzedając nadwyżki Kanadzie, Norwegii i Portugalii. W ostatnich latach ponownie zaczęto podnosić głosy nakazujące odbudowę wojsk pancernych. W tym roku wołania – także ze strony polityków – przybrały na sile.
Return of the tank! Today it was announced that the Dutch army will have its own tank capacity again. A new tank battalion will be created. pic.twitter.com/K4eVN1tkux
— Klaas Meijer (@klaasm67) September 5, 2024
Od 2015 roku Holendrzy leasingują osiemnaście niemieckich Leopardów 2A6MA2 tworzących kompanię w ramach niemiecko-holenderskiego 414. batalionu pancernego. Należy on do 43. Brygady Zmechanizowanej, organizacyjnie połączonej z niemiecką 1. Dywizją Pancerną. Oczywiście nijak nie pozwoliło to uzupełnić gigantycznej luki powstałej po pozbyciu się lekką ręką własnych maszyn.
Ostatecznie resort obrony postanowił całkowicie odwrócić kontrowersyjną decyzję i ogłosił chęć pozyskania i zabezpieczenie budżetu dla jednego batalionu czołgów. Szczegóły na ten moment nie są znane. Wiadomo, że w zamówieniu gwarantowanym przewiduje się zakontraktowanie 46 czołgów (plus sześć w opcji). Według tamtejszych mediów pod uwagę brane są niemieckie Leopardy 2A8. Nie powinno to stanowić zaskoczenia. Dla Holandii naturalnym kierunkiem zainteresowania są produkty niemieckiego przemysłu. Koszt pozyskania czołgów ma wynieść około 315 milionów euro.
Na morzu
Modernizacja holenderskiej floty realizowana jest skutecznie od wielu lat. Mowa nie tylko o nowych okrętach podwodnych czy niszczycielach min rMCM, ale i głównych okrętach nawodnych. Jednym z głównych punktów było pozyskanie następcy pary obecnie używanych fregat typu Karel Doorman.
W tym celu Amsterdam i Haga połączyły siły z Brukselą, wspólnie realizując program fregat ASWF (Anti-Submarine Warfare Frigate). Oba państwa w ubiegłym roku zakontraktowały po dwie jednostki. Jak wskazuje nazwa, głównym przeznaczeniem nowych fregat będzie poszukiwanie i zwalczanie okrętów podwodnych.
Oprócz tego będą dysponować możliwością zwalczania celów nawodnych za pomocą pocisków przeciwokrętowych oraz celów powietrznych. Mówi się o implementacji szesnastokomorowej wyrzutni VLS. W związku ze zmianą środowiska bezpieczeństwa zdecydowano się pozyskać dodatkową parę. W białej księdze stwierdzono, że dodatkowe fregaty ZOP pozwolą holenderskiej flocie w perspektywie długoterminowej wnieść znaczny wkład w powyższą zdolność dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dzięki temu możliwe będzie rozmieszczenie okrętów w wielu rejonach świata, nie tylko na wodach europejskich, ale i na Oceanie Atlantyckim, w Arktyce oraz na Pacyfiku.
Holandia ogłosiła również plany pozyskania następcy czterech fregat rakietowych typu De Zeven Provinciën. W połowie przyszłej dekady jednostki zostaną zastąpione przez tę samą liczbę lokalnie opracowanych fregat, których koszt przekroczyć ma 3,5 miliarda euro. Oprócz tego kupionych zostanie sześć okrętów wielozadaniowych pełniących jednocześnie funkcję okrętu desantowego i oceanicznego patrolowca. Zastąpią one patrolowce typu Holland i dwa okręty desantowe: Zr.Ms. Rotterdam i Zr.Ms. Johan de Witt.
Śmigłowce, myśliwce i rezerwy
Powody do zadowolenia mogą mieć również lotnicy. Zatwierdzono zakup dodatkowych sześciu samolotów wielozadaniowych F-35 i tej samej liczby śmigłowców wielozadaniowych NH90 NFH. Pozwoli to na zwiększenie floty obu typów maszyn do odpowiednio pięćdziesięciu ośmiu i dwudziestu pięciu egzemplarzy. NH90 wykorzystywane są przez Koninklijke Marine, jednak formalnie znajdują się na stanie sił powietrznych.
Statki powietrzne to jednak nie wszystko. Resort obrony trafnie stwierdził, że można pozyskiwać dużą ilość uzbrojenia, jednak bez personelu nie będzie ono wykorzystywane. W związku z tym uruchomiane zostaną programy mające na celu utrzymanie obecnego personelu w służbie i rekrutację nowych osób.
Zwiększone mają zostać rezerwy osobowe, a służba ochotnicza wydłuży się o rok. Powiększone zostanie również zaplecze materiałowe. Pozyskane zostaną zapasy części zamiennych dla uzbrojenia, amunicja i środki medyczne. Pogłębiona zostanie tez współpraca z sojusznikami w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. Ciekawostką jest też wzmianka o budowaniu społeczeństwa odpornego na dezinformację i chętnego do wniesienia swojego wkładu w obronność.