Generał sir David Richards, który służył jako szef Sztabu Obrony (czyli wojskowy głównodowodzący Brytyjskich Sił Zbrojnych) w latach 2010–2013, przekonywał w rozmowie z BBC, że w obliczu zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego Wielka Brytania musi zwiększyć potencjał bojowy swojego wojska, a zatem także przeznaczyć więcej funduszy na obronność. Ujawnił zarazem, że ze względu na cięcia budżetowe rozważał ustąpienie ze stanowiska dużo wcześniej.
Obecnie trwa redukcja brytyjskich sił zbrojnych z poziomu 102 tysięcy do 82 tysięcy; liczebność ta ma zostać osiągnięta w roku 2020. Tymczasem premier David Cameron, mimo nacisków z kręgów wojskowych, nie zobowiązał się do utrzymania po roku 2016 wydatków na obronność na poziomie co najmniej 2% PKB.
Generał Richards podkreślił, że Państwo Islamskie to tylko jedna z twarzy radykalnego islamu – zagrożenia widocznego również na przykład w Nigerii czy Kenii i stanowiącego „wyzwanie strategiczne”. Oznacza to, że Wielka Brytania musi przekonać do zaciągnięcia się do wojska „bez wątpienia tysiące” ludzi, a czas trwania walki może być liczony w pokoleniach. Jego zdaniem można mówić wręcz – zapewne przy założeniu, iż więcej krajów przyjmie tego typu postawę – o „nowej wersji NATO”.
Według sir Davida szczególnie trudne zadanie czeka komandosów SAS-u, którzy mieliby wytropić i pojmać (lub zlikwidować) terrorystę znanego jako Jihadi John, człowieka, który pełnił funkcję kata w nagranych egzekucjach brytyjskich i amerykańskich zakładników pojmanych przez Państwo Islamskie. Jihadi John jest najprawdopodobniej obywatelem Wielkiej Brytanii.
(bbc.com, telegraph.co.uk; fot. Cpl Mike O’Neill RLC, MoD, Open Government Licence)